Cześć. Ledwo widzę na oczy ze zmęczenia. Od trzech dni latam, załatwiam, składam wnioski, odwołania, wypełniam tony papierów, jeżdżę na badania, odrabiam lekcje. Kiedy będą wakacje?

Myślę, że niedługo wszystko się unormuje. Początek roku zawsze jest ciężki, zwłaszcza w tym roku, kiedy chłopcy poszli do nowych szkół. I z orzeczeniami latania trochę jest. Złożyłam dziś odwołanie, a dla Mateusza złożyłam wnisoek o legitymację i wnioski o zasiłek pielęgnacyjny na niego. Z Kubą muszę poczekać na nowe orzeczenie. Obu odstawiam i odbieram ze szkoły. Teraz mam gorzej, bo każdy uczy się gdzie indziej i kawałek od domu. Około 2-3 przystanki. Do Mateusza latam na pieszo, ale do Kuby jadę tramwajem i idę kawałek na nogach. Dwa razy dziennie. Mam nadzieję, że przyznają nam przewóz. Koty kochane moje najdroższe. Łatuś wie, że jestem zmęczona, kładzie się co noc obok mnie i tak śpi. Marcelina też się jakoś więcej plącze koło nóg. A Tosia to już w ogóle z kolan by nie złaziła

Byłam na happeningu fundacji JiM z Mateuszem i jestem na zdjęciach w dzienniku łódzkim w wydaniu internetowym, bo innych nie czytuję. Podobno w innych serwisach też są wzmianki i zdjęcia. Zajrzę do Was wszystkich, obiecuję. Niech tylko skończę z tym lataniem!