A u nas, niestety, problemów ciąg dalszy.
Plan był taki, że tydzień po kuracji Unidoxem Pinelliego jak wszystko będzie ok to jadę go szczepić. No i kurczę, nie jest ok.

Oko nie przestało mu łzawić, zaczęło drugie, w dodatku zamiast bezbarwnej wydzieliny pojawiła się zielona ropa. Do tego dzisiaj wróciło zaczerwienienie spojówek już nie tylko w prawym oku, ale w obu. Także z miejsca pojechałam do weta, dostałam krople do oczu i Immunodol, żeby dalej mu tę odporność podbijać. Jeśli mu przejdzie do niedzieli, to mam wtedy rano jechać na szczepienie, jak nie to czekamy.
Oczywiście jak się wali jedna rzecz, to ciągnie za sobą resztę - Malaga też mnie martwi, nie wiem czy nie ma chorych dróg moczowych.

Nigdy nie miał z tym problemu, ale ostatnio zaczął w nocy bardzo miauczeć, zawodzić wręcz - to zwróciło moją uwagę. Zwróciłam uwagę, że o ile wcześniej w kuwecie zostawiał takie dosłownie duże kałuże - a teraz wysikuje jeśli chodzi o wielkość urobku może połowę tego, co wcześniej. Zdarzało mu się też raz czy dwa, że wszedł do kuwety i od razu wyszedł, albo wszedł, pokopał i wyszedł.

No i często zanim wejdzie do kuwety to długo chodzi i miauczy - słowem: coś jest nie tak. Zaczęłam mu podawać herbatkę z pokrzywy w większej ilości i w ramach rozkurczenia pęcherza robię mu ciepłe termofory na brzuch - pomogło to na tyle, że siku z powrotem robi większe, ale głośne miauczenie się nie skończyło.
Postaram się jutro złapać mu mocz na badanie ogólne - chciałam też od razu posiew z antybiogramem, ale wet powiedział, że to musi być całkowicie jałowo, żeby miało sens, a w domowych warunkach nie da się tak pobrać, trzeba by z cewnika. Zaproponował, żeby za to przy okazji badania moczu zrobić Maladze USG i zobaczyć czy coś wyjdzie, jeśli się zdecyduję to mam przyjechać w środę lub czwartek popołudniu.
Przy czym waham się bardzo z tym USG, bo wiem jaki z Malagi ogromny straszak - skoro krwi nie dało mu się pobrać bez głupiego jasia to co dopiero golić brzuch i jeździć tym urządzeniem po nim - na "trzeźwo" u niego nie ma szans.

A wszystkie te uspokajacze też przecież dla nerek obojętne nie są. I co tu robić...
