Jeśli jest moźliwe wyciagnąc go ze schronu i znajda się osoby jakie go zbadaja(badania,testy,rtg) i opłaca te badania to go wyciagajcie już.JESLI DO CZWARTKU -soboty-do tego czasu nie znajadzie się nikt kto go zabierze moge go zabrac do siebie,ale jesli przyjedzie do mnie to z opcją DS.
Jesli wystarcza opinia weta i tozu to przeslę na e-maila.Kazdemu kto ma zamiar "wyzłosliwiac"sie na mój temat proponuje,żeby sam się kotem zajał.Nie narzucam sie ,nie szukam sobie nowej zabaweczki...ale jesli ta decyzja moze mu pomóc to kalekiego kota przyjme.Mam slepki i bezłapki,wec nawet jeśli bedzie trzeba noge amputowac zajac się takim kotem tez umiem.Moje bezłapki to Saszka,(bez przedniej bezogonek),Omar(bez tylniej),Peja(bez tylniej,głuchy po okaleczeniu tez).Kotów sztuk 11+2 przychodzace na stałe+1 pies w domu"wieczny tymczas"+pies na wybiegu rezydent.
Może teraz jak to napisze znajda się chetni "uratować"kota przed wydaniem go do mnie,takie działania wielu się przysłuzyły,moze i tym razem tak się stanie

Jesli kociarnia jest otwarta i kot moze sobie pójsc i zaginac to chyba naturalne,że trzeba mu jakies lokum znaleźć...mam nadzieje,ż eta noga go nie boli

Może jak sie go stamtąd zabierze do lecznicy,umyje i cyknie zdjęcia pokazujace jego urode to się ktos na miejscu zakocha.Trudno się zakochac w chorym skołtunionym kocie...Czasami po jednym zabiegu kot wyglada o wiele korzystniej,a ludzie niestety kochaja oczami...