Nazywają się Cairo, Ewissko i Kotkins.
I to nie jest lekka praca...
Ewissko pisz o tipsach, niech ludziska wiedzą , że można z takim kotem żyć...bez ran i bez bólu.
Zawsze to więcej radości z kota a jemu szkody nie przynosi.
Dobra , to trochę o Lalusiu...
Dziś noc była taaakaaa sobie.
Lalek nas od wczoraj już oficjanie kocha i daje temu wyraz włażąc i wyłażąc z łóżka przez całą noc. 10 minut leżenie przy Małżu...przenosiny do mnie...10 minut mruczenia...no to w nogi łóżka...10 minut ...przebieżka przez dom...znowu do łóżka...10 minut...posyczeć na Leosia , który śpi na drapaku...
W przerwach trochę pomiauczał.
Rano po śniadanku poszedł spać.
A my nieeee...
Ale Laluszek wyszedł z konspiracji.
Siedzi dumnie pośrodku naszego łóżka, obchodzi ciekawie pozostałe koty (posykuje troszkę), no i m dziwne cierpirnie do naszej szafy komandora.
Ryje mianowicie łapką drzwi, pomiaukując.
Otwieram mu ale nie interesuje go jej bogate wnętrze.
Za to Amkę interesuje życie wewnętrzne szafy.
Amka wie co dobre...włazi tam kiedy tylko może.
No i po powrocie do domu (ech, Małż zapomniał wziąć zakupione mięsko z księgarni i jechał po nie na sygnale...kotki umarłyby z głodu...) pod drzwiami kręciły ósemki nie trzy ale cztery koty...
Małż ma zmartwienie.
Zwierzył się z niego Laluszkowi " jesteś taki fajny, będę płakał jak sobie pójdziesz..."
