JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie! [*]

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 30, 2013 19:14 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Gretta pisze:I co z kiciem?
Gretta pisze:Wszystko w porządku?

Przepraszam, dopiero wróciłam z pracy.Rano, ok.10-ej dzwonił lekarz, cukier 300 z hakiem, ale spada. Dalej słabo je. Został wsparty lekami pobudzającymi apetyt.Po 20-ej ma dzwonić do mnie pani doktor, która tak na marginesie go operowała, więc może dowiem się czegoś nowego.Dam oczywiście znać.
Bardzo mi go brakuje, cały czas myślę, co robi, czy jest mu lepiej, jak wygląda.
Wczoraj jak rozmawiałam z lekarzem, oboje stwierdziliśmy że będziemy walczyć o Jennego. Nie oddamy go tak łatwo.
Dziękuję wszystkim za troskę i zainteresowanie, to miło, że ktoś o nas myśli.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Pt sie 30, 2013 19:22 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Właśnie rozmawiałam z panią doktor. Stan Jennego normuje się, aczkolwiek dalej dużo śpi, słabo je. Wydaje się, że "dojdzie do siebie". Jest już zainteresowany co się wokół niego dzieje, a to dobry znak.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Pt sie 30, 2013 19:26 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Kciuków nie puszczam.
Mój cukrzyk wczoraj miał zjazd do 31. Czuł się fatalnie.
W dodatku paski mi "wyszły" bo przy walkach zmarnowałam 3 i na dzisiaj zabrakło (miałam zamówione). Rano zdecydowałam o niepodawaniu insuliny, tak w ciemno i... chyba dobrze zrobiłam, bo ok.19 była 96
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18777
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt sie 30, 2013 20:15 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

ariel pisze:Rano zdecydowałam o niepodawaniu insuliny, tak w ciemno i... chyba dobrze zrobiłam, bo ok.19 była 96

Ja też czasami miałam jakieś dziwne przeczucia odnośnie podawania insuliny dla Jennego. Po jego samopoczuciu czasami wiedziałam, że zmniejszyć dawkę lub w skrajnych przypadkach nawet ją pominąć. I z reguły okazywało się że dobrze robiłam, bo akurat poziom glukozy był niski. Jest jakaś tajemnicza więź pomiędzy kotem a właścicielem, nie trzeba słów żeby się zrozumieć.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Sob sie 31, 2013 1:08 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Doczytałam, też kciuków nie puszczam.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Sob sie 31, 2013 9:51 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Też trzymam :ok: :ok: :ok: za Jennego
Obrazek
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"

Annaa

 
Posty: 9795
Od: Sob lis 28, 2009 20:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 31, 2013 19:45 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Rozmawiałam przed chwilką z lekarzem. Jenny troszkę zaczął jeść, ale dalej słaby.
Coraz częściej zastanawiam się czy dobrze zrobiłam podejmując chemię. Może bardziej cierpi, niż jakby jej nie brał. Czy moja decyzja była słuszna?. Na początku byłam przekonana że tak, dzisiaj nie jestem już tego taka pewna. Czy nie naraziłam go na dodatkowe cierpienie?
Może moja decyzja była zbyt pochopna, ale chciałam dla niego jak najlepiej. To takie smutne, kiedy patrzysz jak Twoje zwierzę cierpi, a Ty nie możesz nic zrobić, tylko czekać, czekać właściwie tylko po to by pewnego dnia pozwolić mu odejść na zawsze. Nigdy nie pogodzę się z tym co spotkało Jennego, nigdy tego nie zrozumiem. Po co to cierpienie, jaki w tym sens? On nie mówi, że go boli, nie płacze, nie skarży się, ale jego oczy. Oczy są zwierciadłem duszy, w nich widać wszystko. Ja widzę teraz tylko cierpienie i zmęczenie...
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Sob sie 31, 2013 19:50 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

bardzo, bardzo Ci współczuję, bo znam ból niemocy,
nie potrafię Ci pomóc, tylko z Tobą będę :(
Obrazek

wiesiaczek1

Avatar użytkownika
 
Posty: 2176
Od: Nie kwi 10, 2011 21:23
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 31, 2013 19:59 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Ja nie wiem czy dobrze zrobiłam nie podając chemii Roderykowi. Nigdy się nie wie :(
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Sob sie 31, 2013 20:24 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Moja pierwsza kotka chorowała na nerki.
Też nie wiedziałam czy cierpi ,bardzo chciałam żeby była ze mną jak najdłużej.
Nigdy nie będziemy pewni czy nasze ukochane zwierzątko ma jeszcze siłę do życia,czy są to tylko nasze życzenia.
Patrząc na zdjęcia Jennego w ogrodzie odnoszę wrażenie,że jest szczęśliwy.
A jak jest naprawdę to tylko on wie.
Kochasz go,dbasz o niego najlepiej jak tylko możesz i na pewno podarujesz mu tego dobrego życia tyle ile tylko się da.
Na pewno sama będziesz to wiedziała.
Trzymam bardzo mocno kciuki :ok:
Obrazek
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"

Annaa

 
Posty: 9795
Od: Sob lis 28, 2009 20:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 31, 2013 21:16 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Wiesz, myślę.... Ze jakkolwiek ta historia się potoczy dalej będziesz miała choć świadomość że zrobiłaś wszystko co mogłaś.
Mam nadzieję, wielką, że Jenny się pozbiera, że to chwilowy kryzys spowodowany utratą kontroli nad cukrzycą, że będzie jeszcze choć trochę dobrze i pięknie, jesień przed nami, tyle spraw do załatwienia w ogrodzie...
Ale... Nawet gdyby poszło źle.... To zrobiłaś dla kocurka wszystko co w ludzkiej mocy by mu pomóc.
Teraz to może mała pociecha, ale kiedyś, oby za długi czas - pomaga.

Biedny jest taki na tych zdjęciach... Zmęczony :(
Ale może to chwilowy kryzys, rozjechały się sprawy cukrzycowe, organizm musi przyzwyczaić się do nowej chemii.
Dajcie sobie oboje czas.
Trzymam kciuki.

Blue

 
Posty: 23956
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob sie 31, 2013 22:07 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

My podjęliśmy chemie, ale zrezygnowalismy w trakcie. Conchitka cierpiała chyba bardziej, a rokowania i tak byly zle. Chloniak jest neuleczalny u kotow, mozna przedluzyc zycie o kilka miesiecy kosztem cierpienia.

Wybacz, ze to napisałam, ale przeszłam przez to i dzis inaczej na to patrze.

I mocno was sciskam, te kilka miesiecy z chloniakiem byly straszne. Wzloty i upadki, cierpienie, strach i miłość, ze az bolała.
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 01, 2013 2:50 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Popieram przedmówczynię. Człowiek chce zrobić wszystko, jak najlepiej dla kociaka nie licząc się z niczym i... trochę pochopnie i bez zastanowienia zawierza lekarzowi. A jeśli zacznie się już chemię to trudno się z tego wyrwać bo nie tylko dylematy stają się podwójne, ale i organizm zwierzaka popada jednocześnie w ruinę (bo to chemia wykańcza kota) i nie do końca wiadomo co z tym fantem zrobić...

Gdybym mógł cofnąć czas i ponownie leczyć Lesia... wiedząc to co wiem dzisiaj, poszedłbym w kierunku leczenia alternatywnego. Niektórzy mogą to nazwać eksperymentowaniem... możliwe, ale czymże innym jest chemioterapia kota - ludzkimi lekami ? Może przeżyje kolejny miesiąc a może trzy albo siedem... a co się nacierpi po drodze to wie tylko sam kot.
Ja cały czas nie mogę się pogodzić że sam przyłożyłem rękę (decyzjami lub ich brakiem) do tragicznego końca Lesia.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1607
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Nie wrz 01, 2013 8:38 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Czytam te wszystkie smutne historie, i zauważcie, że którą z dróg człowiek by nie wybrał, rozważa potem, czy to drugie wyjście nie byłoby lepsze. Ci, co zdecydowali się na chemię, mają wyrzuty, że zwierzę cierpi, niszczymy jego ciało ,z kolei Ci którzy nie podjęli leczenia żałują, że nie dali mu szansy, że może by było lepiej.
Nie wiem ile Jenny by przeżył gdyby nie dostał tego paskudztwa, może jak Roderyk Boo już by nie żył. Nie wiem. Podjęłam taką decyzję, ale teraz, kiedy go nie ma w domu, mogłam zebrać myśli, skalkulować wszystko na chłodno, przemyśleć wszystkie za i przeciw i postanowiłam, że jeżeli przyjdzie kolejny kryzys, odstawimy leki, niech odejdzie tak jak mu przeznaczone. Może to straszne, co piszę, ale wierzcie mi ból jest rozdzierający, kiedy widzę jego cierpienie.
Tak się nie da żyć.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Nie wrz 01, 2013 13:59 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Przy chłoniaku (medycyna weterynaryjna m.z. jest w tym temacie w powijakach jeszcze) każda decyzja to danie kotu szansy
- brak chemii = krótsze życie ale we własnym domku, bez zbędnego stresu
- chemia = dłuższe życie, ale jego jakość i komfort, tragiczne, terapia dodatkowo bolesna

Jak pokazuje moje (i pewnie innych) doświadczenie, kotek z chłoniakiem JEST skazany na śmierć, wcześniej czy później, tylko żaden wet onkolog tego nie mówi wprost, za to "czaruje" poprawieniem jakości życia i możliwą remisją na jakiś czas...

P/S chemie powinienem był przerwać po trzecim wlewie kiedy nastąpił zanik guza i w opłucnej nie wydzielał się już płyn (to już po drugim wlewie), po czym przejść na podtrzymywanie sterydem, zmienić dietę, naturalnie wspomagać odporność, względnie sięgnąć po alternatywne farmaceutyki (nie onkologiczne) takie jak chociażby wspomniany na innym wątku naltrekson czy jemu podobne... a co by to dało, tego się już nie dowiem.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1607
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Majestic-12 [Bot] i 174 gości