Ta kicia miała być dzika, przybłąkała się późną jesienią 2012 r. Historia może pospolita, ale jakże niezwykła. Działki niedaleko Łodzi, tu przyjeżdżamy w każdy weekend i na całe lato. W ubiegłym roku zaczęliśmy dokarmiać czarnego kocurka także dzikiego, zimą przyjeżdżaliśmy co tydzień z suchą karmą, aby zostawić mu jedzenie na następne dni, jedzenia zaczęło dziwnie dużo ubywać, po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że kocurek ma towarzystwo !!! dwie kicie.
Latem tego roku, gdy znów tu zamieszkaliśmy na 3 miesiące, kocur jak zwykle przychodził, ale na duży dystans, natomiast kociczki zaczęły podchodzić coraz bliżej i bliżej, aż nagle pewnego dnia właśnie Rudolfina weszła mi jakby nigdy nic na kolana, ta Rudolfina, która miała przecież być dziką kotką.
To był sygnał, że jeśli są to kocice, to za wszelką cenę musimy je wysterylizować, skoro już tak nam zaufały. Po co narażać te kociaki na mnogie i częste ciąże, a maluchy na niechybną śmierć albo pod kołami aut albo przez choroby. Dwa dni później od momentu, jak weszła mi na kolana, była już u weta na zabiegu sterylizacji. I tak oto z dzikuski stała się, rozmruczanym, ugniatającym mega pieszczochem. Okazało się także, że kuweta nie jest jej obca. Zapewne nie miała nigdy domu, bo jest młoda (ok. 1 roku), ale za to maniery ma czysto domowe. Jest bardzo grzeczna i śliczna, dlatego bardzo chciałabym nie oddawać jej naturalnemu środowisku tylko znaleźć kochający i odpowiedzialny domek, najlepiej z ogrodem, bo kicia jednak wychowała się na wolności i zapewne będzie chciała wychodzić na spacery.
Kicia obecnie przebywa u mnie na działkach, jest wysterylizowana, odrobaczona i odpchlona. Szczepiona na razie nie jest, ponieważ najpierw wykonaliśmy zabieg sterylizacji. Jeśli znalazłby się domek, mogę kicię dowieźć do nowego Dużego, który kocha koty tak jak my.
Adres mailowy tomaszewscy22@interia.pl
Telefon 600591430 i 608409376
[

Uploaded with ImageShack.us*]