Kloniki w domach dzięki DT u koteczekanusi :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 18, 2013 0:54 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Uff, ciesze sie, ze chlopaki w domu. Niech im sie dobrze wiedzie. Aniu, masz moze nowsze wieści o Niedzielce? Ciekawa jestem, jak jej relacje z kotką w DS.
Gorzej, ze zostaly nam same klony. Dwupak dla amatorow klonow... Ktores jest bardziej proludzkie czy jeden poziom? Na jedynaki nie ma co ich polecac, prawda? Najlepsze domy z drugim kotem.
Zolza Sobota wyszla najsubtelniej na focie, a Wtorek jak zbój, ale mam wczesniejsze zdjecie Wtorka. Zaraz Ci wyadoptuje Małą, bo wrzucilam fotke do ogloszeń :mrgreen:
Kocie, dzieki za pochwaly, ale roznie bywa. Od paru tygodni oglaszam malą rudą i ciagle nie ma domu. Ale dzieki temu wiecej osob dzwoni 8)
Ostatnio edytowano Nie sie 18, 2013 9:01 przez Arcana, łącznie edytowano 1 raz

Arcana

 
Posty: 5730
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 18, 2013 8:38 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Bardzo, bardzo siżę cieszę, że Niedziela, Czwartek i Piątek mają już Domy.
Nie odzywałam się, ale na cały czas jestem z Wami. Poznałam tu niesamowite Dziewczyny, dzięki którym śpię spokojnie.
Choć widzę, ile serca i trudu trzeba, żeby zapewnić tygryskom dobry los.
Koteczekanusi, jesteś Kochana. :1luvu:

Ten post będzie o Maszy, z którą jestem od dnia, kiedy została tu przywieziona po sterylizacji.
Teraz już jest dobrze, bo dzieci poszły w zapomnienie. Ale szukała i czekała...
Każdego dna przed piątą rano chodzę do kici z jedzonkiem. Moja sunia już się przyzwyczaiła, że najpierw Masza, potem spacer.
Tak jest lepiej, że idę bez psa. Maszka nie panikuje na widok sumi, ale wyraźnie zmniejszyła dystans. Czeka na mnie w połowie drogi. Nie przybiega do mnie, ale z podniesionym ogonem prowadzi mnie do Miejsca. :mrgreen:
Arcana mówiła mi coś o kociej wdzięczności.... Ja widzę, że kotka traktuje karmienie jako mój obowiązek. :evil:
Gdy szykuję jedzenie Masza popędza mnie śmiesznym skrzekiem. Jak kawka. :D
Z apetytem chrupie karmę Brit. Aż miło. Nie piła wody z miseczki (może że ma gdzieś źródełko) i trochę mnie to martwiło. Ale na jakimś kocim forum przeczytałam dobrą radę i dolewam do codziennej saszetki trochę wody. I to działa.
Te pięć, dziesięć minut o poranku wynagradza mi wszystkie trudy. :D
Nawet polubiłam już ten syfiasty kanał z pokapującą wodą... Teraz jest ciężko, bo trwa remont schodów obok kanału. Chodzę po gruzie. Ale co tam...
A na jesień kupię sobie kalosze. :D
Kochana Arcana pomaga mi cierpliwie w zrozumieniu i pogodzeniu się, że moja Maszeńka to kotka wolno żyjąca. Wolna i niezależna. Sama wybrała. I nie ma co na siłę jej uszczęśliwiać wg punktu widzenia psiary.
Zaczynam to czuć, choć parę razy było mi ciężko na sercu.
Ale sama widzę, że Masza jest szczęśliwa, spokojna i zadowolona.
Przychodzi do niej też często dobra Pani Marzenka z prawdziwymi mięsnymi smakołykami z jadalni swojej kotki. :1luvu:
Masza siedzi sobie na kamiennej półce nad kanałem, wyleguje się na trawie, pod krzaczkami. Albo wędruje.
Nie odpuszcza też psom, które zalazły jej za skórę. Jak zobaczy, wyskakuje z ukrycia i drażni się. Oczywiście przez siatkę.
Dumna, mądra i sprytna kotka. I piękna. Ma cudne szare oczy.
Wiem, że to wątek tygrysków, ale Masza jest w końcu ich matką.
I dlatego napisałam ten post.
Jeśli tygryski mają geny po mamie, to Domy wybrały niezwykłe koty.
I wybiorą. Oby szybko. :ok:
Pozdrawiam.
Ela

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 18, 2013 9:45 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Elu, dzieki Tobie teraz Maszka ma dobrą opiekę.
Dzielna koteczka - odchowala zdrowo 8 kociakow, ale przez to zostala zauwazona i ma teraz dobre zycie. Jesli do tego dokarmia ją jeszcze pan "opiekun", to niedlugo bedzie jak foczka ;)

Arcana

 
Posty: 5730
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 18, 2013 22:34 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Przez zdrowotne kłopoty stadka trochę zapomniałam o Niedzieli. Jakoś w tygodniu napiszę maila z zapytaniem.
Dziś miałam wieści z domu Czwartka i Piątka - pani mnie trochę zmartwiła rano, bo Czwartkowi nasilił sie katar i nie wiedziała, czy ma w związku z tym iśc do weta (ja się podpytałam u swojego zaocznie), ale już pod wieczór napisała, że katar znów zelżał. Czwartek ma swoje ulubione miejsce do leżenia - w koszyku na rowerze.
Piątek wciąż chowa się po kątach, ale już bardzie wyściubia nos z kryjówek. A myślałam, że będzie dobrze, bo zaraz po wysadzeniu go z transportera odważnie obejrzał lokum i bawił się z bratem myszką. Widocznie, gdy sobie poszłam i przez noc przeanalizował sobie sprawę.

Małego kota proszę mi nie wyadoptowywać, bo TŻ mnie rzuci :twisted:

Z oswajaniem maluchów to niestety krok w przód, krok w tył. Czwartkowa zołza oczywiście najbardziej dziczy. Z Wtorkiem i Srodą lepiej. Zasadniczo wszystkie dają się głaskać i trzymać na kolanach, choć też wszystkie różnie reagują na noszenie (jakby się tego trochę bały i w pewnym momencie panikują i zaczynają wyrywać).

A co, chcesz wziąć Maszę do domu? Jeśli tak, to pewnie późną jesienią - zimą, kiedy zmoknie i przemarznie, będzie bardziej chętna na ciepłe lokum.
Ewentualnie mam trójkę do adopcji :mrgreen:
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pon sie 19, 2013 12:36 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Koteczekanusi, czy to jest pytanie do mnie? 8O
Przyjmuję, że tak...
Grażynka pewnie zwątpi w mój rozum...
Ja wiem, że są koty wolno żyjące. Ale ta kotka to jest Maszka.

Mam pomysł. :ryk:
Koteczekanusi, do zimy jeszcze trochę czasu jest.
I ja się pewnie bardziej nią przejmuję w kociej kwestii niż Masza. Zresztą to nie jej pierwsza zima na świeżym powietrzu. Ale dla mnie już ciemności coraz wcześniejsze zaczynają być problemem. Dziś w szarówce wzięłam do ręki miseczkę na wymianę i trafiłam na coś lepkiego. To był wielki, tłusty ślimak. Taki bez domku na grzbiecie. Brrr...
Pewnie, że wolałabym karmić Maszkę w swoim domu.
Do zimy to już na pewno kociaków nie będzie u Ciebie.
Gdybyś się podjęła udomowić Maszę, to ja bym ją wzięła do domu. :roll:
Jesteś prawdziwą zaklinaczką kotów, a ja kompletne zero w kocich sprawach.
Nie ujarzmiłabym takiej kotki.
Oczywiście najpierw trzeba sprawę na spokojnie przemyśleć i zbadać. Żeby kotki nie unieszczęśliwić. Straszne byłoby łapanie i znowu wypuszczanie na wolność.
Ale gdybyś Ty się tym zajęła... :1luvu:
Mi pozostałaby poważna rozmowa z siostrą, osiatkowanie okien i potem troskliwa opieka nad udomowionym kotem. :D

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 19, 2013 15:28 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Najlepiej udomawiać już od razu w docelowym miejscu - bo dla dzikusa każdy krok jest przełomowy, a przeprowadzka może wywolać poważny regres. Serio serio, to nie takie ciężkie. Trzeba po prostu być obok kota.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Pon sie 19, 2013 15:30 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Szalony Kot pisze:Najlepiej udomawiać już od razu w docelowym miejscu - bo dla dzikusa każdy krok jest przełomowy, a przeprowadzka może wywolać poważny regres. Serio serio, to nie takie ciężkie. Trzeba po prostu być obok kota.

wręcz bym po9wiedziała, ze to łatwe , bo własnie trzeba nie zauważać kota, nic na siłę, ani za szybko, być obok, robić swoje, żyć jak się żyło a kot się oswaja, bo się do niego gada, czasem machnie od niechcenia piórkiem itp. :wink:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon sie 19, 2013 16:38 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Na pewno macie rację.
Nawet nie będę dyskutowac.
Tak jest najlepiej dla kota. Udomawiac w miejscu docelowym.
Ale sytuacje są różne. Ja nigdy nie miałam kota w domu.
Najczęściej ludzie, którzy mają doświadczenie z kotami i chcą adoptowac kota, po stracie poprzedniego czy jako drugiego, szukają jednak miziaków. Dlatego Koteczekanusi ma tyle pracy.
Udomawianie przeze mnie kotki takiej jak Masza przekracza moją wyobraźnię. I możliwości.
Aleba ją zresztą miała u siebie...
Może zostanę przy opcji dokarmiania. Jakoś sobie razem poradzimy. Nawet jak przyjdzie zima.
Rozmawiałam z naszą wetką, która zachwycała się tygrysim miotem. Powiedziała, że jest absolutnie przeciwna udomawianiu na siłę kotki, która dobrze sobie tutaj radzi.
Głupia jestem... :oops:

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 19, 2013 18:48 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Protestuję, Elisabeta - jesteś wspaniała :D
Co będzie lepsze dla koteczki - to pewnie okaże się z czasem.
A Ty będziesz wtedy w pobliżu :ok:
Obrazek

violet

 
Posty: 4631
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Wto sie 20, 2013 6:50 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Violet, dziękuję i pozdrawiam. :1luvu:

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sie 20, 2013 14:10 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Ja się nie podejmuję, nie potrafię oswajać kotów. One same się oswajają, tylko potrzebują czasu. U mnie nie ma dobrych warunków do oswajania, bo mam za dużo swoich. Mała jest pierwsza do leżenia na kolanach, a z łóżka inne koty goni. Przy tym Kawa źle znosi inne koty w domu, nawet maluchy.
Lepiej oswajać kota, gdy jest sam albo tylko z drugim, od którego może się uczyć pozytywnych zachowań.
Między innymi dlatego cieszę się, że ta bardziej oswojona trójka już poszła, że pozostała trójka jest w mniejszej ilości. U Środy już widać, że zmieniło się jej zachowanie, kiedy częściej ma możliwość kontaktu ze mną (tak to od razu pchał się Czwartek), a bracia gonili od jedzenia, bo musieli być pierwsi.
Co do Maszy - jeśli chcesz mieć ją w domu, możesz spróbować. Pogadać z dziewczynami z Jokota (Alebą), co by doradzały, może z jakimś behawiorystą. Ona w klatce pewnie była przerażona zamknięciem, do tego świeżo oddzielona od kociaków. Być może w mieszkaniu zachowywałaby się inaczej. Ale są, choć rzadko, takie koty, które nie lubią być w mieszkaniu - u mojej mamy na osiedlu był/jest taki, podobny do syjama, więc sporo osób go chciało wziąć, ale się nie udało kota zatrzymać.
Poza tym, teraz masz szczególny sentyment do Maszy, ale jeśli będziesz miała innego kota, to też będziesz miała do niego sentyment. To będzie Sasza, Dasza czy inny Muminek :-)
Zawsze możesz wziąć córkę Maszy - dziewczyny są fajne. Środa zrobiła się całkiem przytulasta i mam nadzieję że taka pozostanie pomimo tego, że teraz wciąż się nad nią znęcam podając krople do oczu, do nosa i antybiotyki, do tego Immunodol i Enisyl na oczy.
Z kolei Sobota pewnie bardziej wrodziła się charakterem w mamusię :twisted: Co prawda jeszcze trochę dziczy (pod tym względem, że ucieka spod ręki, gdy chce się ją wziąć i czasem syczy), ale kiedy wezmę ją na kolana czy pogłaszczę, to już sobie przypomina, że lubi. Natomiast uważam, że kiedy już się przyzwyczai, będzie bardzo fajnym domownikiem. Niestety, z takim zachowaniem trudno jej będzie znaleźć dom. Ale z drugiej strony jest bardzo fajna - w pewnym sensie też moja ulubienica - bo tak specyficznie się na mnie patrzy - z taką inteligencją i zaciekawieniem.
Jeśli masz ochotę, możesz przyjść do mnie zobaczyć, co z kociaków wyrosło. Oczywiście bez zobowiązań, nikomu nie wciskam kotów. I tak potrzebuję wizyt obcych osób, żeby maluchy się oswajały z obcymi ludźmi i potrafiły sprzedać podczas wizyt PA.
Każdy kiedyś miał kota po raz pierwszy, przyzwyczaił się i się nauczył, jak z nim obchodzić. Psa też pewnie kiedyś miałaś po raz pierwszy. Skoro zaś myślisz, by jednak mieć, to chyba dojrzałaś do "mania" kota :wink:

Mój TŻ też po raz pierwszy ma koty, bo ja mam. A) O burej kotce mojej mamy: "Chciałem usiąść na fotelu, a ten kot nie chciał zejść" (a co, pierwszy sobie tam leżał), B) "Kawa mnie zaczęła gryźć i wygoniła z fotela".
A jak mnie teraz poucza i w ogóle :mrgreen:

Dostałam kolejne wieści z domu Czwartka i Piątka - Piątek dziś w nocy postanowił przespać się w łóżku. Niestety, zaczyna kichać. Za to Czwartek podobno przestaje...
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Wto sie 20, 2013 15:34 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

koteczekanusi pisze: Mój TŻ też po raz pierwszy ma koty, bo ja mam. A) O burej kotce mojej mamy: "Chciałem usiąść na fotelu, a ten kot nie chciał zejść" (a co, pierwszy sobie tam leżał), B) "Kawa mnie zaczęła gryźć i wygoniła z fotela".
A jak mnie teraz poucza i w ogóle :mrgreen:




Faceci są jednak bardzo podobni do siebie :ryk:
Mój też wiecznie głosił tezy, jak to on nie lubi kotów... a teraz? Miłość i zachwyt. A jak oddawałam 2 maluchy do adopcji, które miałam na krótkim DT, TŻ trzeszczał i kazania głosił babeczce o siatkowaniu okien :wink:
Elisabeta, może karmienie Maszy sprawi, że będzie miała zaufanie do Ciebie i faktycznie pójdzie gładko. Gdybyś się zdecydowała- trzymam kciuki, jeśli nie pomyśl o "innym Muminku" jak to ujęła koteczekanusi :mrgreen:
Obrazek

rastanja

 
Posty: 1637
Od: Czw maja 10, 2012 20:37
Lokalizacja: M-chód

Post » Wto sie 20, 2013 16:12 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Fajnie tu u Was. :1luvu:
Dzięki za wszystkie posty. Będą kiełkowac w mojej głowie.
Gdyby Maszka wiedziała, ile dobrych ludzi o niej myśli... :roll:
Na razie warunki klimatyczne są przyjazne do dokarmiania. Skupię się na Maszy. Jakoś trudno mi myślec o innym kocie. Ta kocia przygoda jest taka świeża i nieoczekiwana.
Zobaczymy. Może faktycznie Maszka przyzwyczai się do mnie i będzie chciała iśc za mną.
Dziś pierwszy raz nie poszłam prowadzona przez nią do kanału. Kucnęłam i czekałam. Przybiegła do mnie z miauczeniem, zatrzymała się parę centymetrów ode mnie i wymownie ściągała mój wzrok do miejsca karmienia. Dotknąc by się na razie nie dała. Poczekam. Może czas zrobi swoje.
A psy to ja miałam od urodzenia. Chyba nigdy nie było pierwszego. :D
Jeszcze jest sprawa zgody mojej siostry.
Tu czas też zrobi swoje. Zwłaszcza, że moja siostrzyczka od dziecka gadała z podwórkowymi kotami. Przez piwniczne okienka. Słynęła z tego.
Zresztą Grażynka sama widziała i słyszała. Moja siostra podeszła do kanału w czasie łapanki. Gdy został tam ostatni kociak. I gadała z nim. Odpowiadał na każde Jej miauknięcie. My próbowałyśmy i nic. :D Może to specyficzny tembr głosu. Moja siostra ma niski , lekko zachrypnięty głos. A może coś więcej... I to postaram się wykorzystac.
Za pobłażliwe spojrzenia na widok mnie wracającej z brudnymi miseczkami, moja siostra też została ukarana. Niedawno przez kilka dni jeździła do kotów Szefa, żeby nakarmic. Szefowi się nie odmawia. :mrgreen:
Podobało Jej się, a koty wchodziły Jej na głowę.
Zobaczymy, co przyniosą następne dni.
I przepraszam za mój laptop. Nie mam czasem "alt+c". :oops:

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sie 20, 2013 21:41 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

No wiesz - wszyscy Ci powiedzą, że najlepiej mieć dwa koty :mrgreen:
Nawet jeśli ma się psa.
Więc nawet jeśli wzięłabyś innego nie oznacza to, że nie możesz wziąć też Maszki.
W każdym razie podtrzymuję zaproszenie, również dla siostry. Zawsze możecie przyjść i poznać kociaki. Zobaczysz, że są ujmujące, dla mnie zwłaszcza czwartkowa zołza. (Choć i Środa teraz jest taka biedniutka i tak cudownie się tuli...)
Jak już pisałam, ja też potrzebuję ludzi, którzy pooswajają moje kociaki. Jeśli z siostrą macie cierpliwość do oswajania, czwartkowa zołza będzie idealna. To super kot, tylko trzeba to z niej wydobyć - będzie potrzebowała kilku tygodni, by się zadomowić.
Do tego - jak dziś stwierdziłam - bardzo pasuje do niej imię Dasza. :)
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Wto sie 20, 2013 23:22 Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?

Właśnie przyłapałam któregoś koteczka wylegującego się na balkonowej podłodze na moim świeżo wypranym i prawie wysuszonym ręczniku. Kiedyś białym. Kotek popatrzył sobie na mnie szczerymi i spokojnymi oczkami, kiedy spod niego ręcznik wydzierałam.
Tak byłam zbulwersowana, że nie przypatrzyłam się, którego.
Czasem bycie klonem jednak ma swoje zalety.
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 119 gości