


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Bellemere pisze:. Dopiero aniprazol zadziałał, nawet nie wiem, co to były za robale, bo w kupce nic nie było, tylko jej z dupki wyłaziły co jakiś czas
Sylvanas pisze:A Gucio jest z tych większych kociaków? Do ilu kilo powinnien ważyć zdrowy, dorosły kocur?
Bellemere pisze:Tasiemiec raczej nie, chyba że spłodził miliony innych malutkich tasiemczyków.
izka53 pisze:Bellemere pisze:. Dopiero aniprazol zadziałał, nawet nie wiem, co to były za robale, bo w kupce nic nie było, tylko jej z dupki wyłaziły co jakiś czas
Prawdopodobnie tasiemiec![]()
Niestety , większość środków nakarcznych na to paskudztwo nie działa. Aniprazol jest bardzo dobrym środkiem , ale u małego kota lepiej samemu nie podawać.
I - jeśli jest podejrzenie dużego zarobaczenia - warto podać parafinę , bo produkty rozpadu martwych robali , mogą kociaka nawet zabić.Sylvanas pisze:A Gucio jest z tych większych kociaków? Do ilu kilo powinnien ważyć zdrowy, dorosły kocur?
Gucio jest wielkim kotem , a kociakiem był takim zwykłym, znalezionym w wieku ok 8 tyg na jednym z poznańskich blokowisk. Miałam kiedyś Kocura, ważył w porywach koło 9 kg - zero tłuszczu, nawet nie był specjalnie wielki , ale miał wielki łeb, silne ,grube kości - taki macho.
To tak jak u ludzi - wszystko zależy od budowy ciała.
Bellemere pisze:O parafinie w tej samej wypowiedzi wspominałam
Tasiemiec raczej nie, chyba że spłodził miliony innych malutkich tasiemczyków. Poza tym były okrągłe (tasiemiec bardziej płaski), ewidentnie beztlenowce, bo prawie od razu ginęły i wysychały. Były obrzydliwe, jak się poruszały to im się wszystko w środku przelewało, ohydztwo, fuj. Wet mi pokazał zdjęcia robali, nie znalazłam takich tam. Nie wiem co to było, ale najważniejsze, że się ich pozbyliśmy.
Bellemere pisze:No wyglądało to jak owsiki, szczerze mówiąc, ale czy ja wiem, owsiki u kota? Nie była też ani pobudzona, w kupkach nic nie było, nie wyglądała na zestresowaną, pobudzoną, zmęczoną, nic...
Po Aniprazolu już nie wróciło. Oczywiście jest odrobaczana co pół roku, ale Pratelem, tabletką, kupuję u weterynarza i robię to sama w domu, bo Luna najbardziej na świecie boi się dworu i samochodu, dyszy, ślini się, płacze, masakra. Zabieram ją więc do weta tylko raz w roku, na szczepienie, plus ewentualnie jak widzę jakieś niepokojące objawy.
Bellemere pisze:W tym roku była zmuszona pojechać i to był koszmar. Nie będę jej tego więcej fundować, póki co mieszkam z moim TŻ i jego rodzicami, rok temu na wakacje wyjeżdżaliśmy na przemian, więc kicia nie była sama.
Co do wychodzenia, to próbowałam. Szelki leżą nieużywane, na dworze zachowuje się prawie tak samo histerycznie jak w samochodzie. Może za dużo wrażeń na raz? Nie wiem. W zamian staram się jej zapewnić jak najwięcej ruchu poprzez zabawę, najlepiej sprawdza się właśnie wędka
Jeśli chodzi o szczepienie, to dostaje Nobivac Tricat Trio, przeciw panleukopenii i zakażeniom wywoływanym przez kalciwirus oraz herpeswirus typu I.
Sylvanas pisze:Bellemere pisze:W tym roku była zmuszona pojechać i to był koszmar. Nie będę jej tego więcej fundować, póki co mieszkam z moim TŻ i jego rodzicami, rok temu na wakacje wyjeżdżaliśmy na przemian, więc kicia nie była sama.
Co do wychodzenia, to próbowałam. Szelki leżą nieużywane, na dworze zachowuje się prawie tak samo histerycznie jak w samochodzie. Może za dużo wrażeń na raz? Nie wiem. W zamian staram się jej zapewnić jak najwięcej ruchu poprzez zabawę, najlepiej sprawdza się właśnie wędka
Jeśli chodzi o szczepienie, to dostaje Nobivac Tricat Trio, przeciw panleukopenii i zakażeniom wywoływanym przez kalciwirus oraz herpeswirus typu I.
Dzięki za info o szczepionce. Ja dość dużo podróżuję i chciałabym, żeby Steven chciał jeździć ze mną, zobaczymy czy ogarnie. Na szelkach też bym chciała go wyprowadzać. Zaraz wrzucę jakieś video z małym, taki pocieszny jest.
Bellemere pisze:Jest jeszcze malutki, może się przyzwyczai. Zawsze lepiej jechać z kotem, one jednak tęsknią jak nie ma w pobliżu pani lub pana
My w drodze powrotnej byliśmy zmuszeni zjechać z trasy i pędzić do weterynarza po zastrzyk na uspokojenie, a to jednak obciąża nerki i wątrobę, a jakby tak miała je dostawać regularnie, to wpędziłabym ją w niezłe problemy zdrowotne.
felin pisze:Sylvanas pisze:Bellemere pisze:W tym roku była zmuszona pojechać i to był koszmar. Nie będę jej tego więcej fundować, póki co mieszkam z moim TŻ i jego rodzicami, rok temu na wakacje wyjeżdżaliśmy na przemian, więc kicia nie była sama.
Co do wychodzenia, to próbowałam. Szelki leżą nieużywane, na dworze zachowuje się prawie tak samo histerycznie jak w samochodzie. Może za dużo wrażeń na raz? Nie wiem. W zamian staram się jej zapewnić jak najwięcej ruchu poprzez zabawę, najlepiej sprawdza się właśnie wędka
Jeśli chodzi o szczepienie, to dostaje Nobivac Tricat Trio, przeciw panleukopenii i zakażeniom wywoływanym przez kalciwirus oraz herpeswirus typu I.
Dzięki za info o szczepionce. Ja dość dużo podróżuję i chciałabym, żeby Steven chciał jeździć ze mną, zobaczymy czy ogarnie. Na szelkach też bym chciała go wyprowadzać. Zaraz wrzucę jakieś video z małym, taki pocieszny jest.
To ucz go zaraz.
Kup szelki i zakladaj w domu do zabawy. Kociaki zwykle szybko przestają zwracać na nie uwagę.
Warto też wpakować malucha za pazuchę z tymi szelkami i jakąś krótką smyczką albo linką (żeby nie dal dyla) i wychodzić na spacery w najbliższej okolicy, czyli tam, gdzie będziecie na te spacery chodzić. Maluchy w towarzystwie czlowieka przeważnie się nie boją, tylko są zaciekawione. Za jakiś czas dopniesz dluższą smycz i będzie mial frajdę.
Tylko pamiętaj, że z kotem nie wychodzi się na spacer na środek wielkiego trawnika, bo one nie lubią dużych otwartych przestrzeni - lepiej się czują mogąc się (choćby teoretycznie) za czymś schować.
Wszystkie moje koty chodzily i chodzą na smyczy, więc jakby co, to slużę radą.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1344 gości