SPIS KARM DLA KOTA CZ. 2

[Bellemere]

Lifter, bodajże gpolomska wspominała tutaj, że Orijen lekko zakwasza, jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić, ale jeśli masz kotka ze szczawianami, to chyba odpada.

Z wymienionych przez Ciebie karm mokrych jak dla mnie najlepszy jest Power of Nature, sama właśnie zmieniłam karmę na PoN, poza wołowiną jest jeszcze jagnięcina i królik, też możesz spróbować. Ale czy nadaje się dla kota z piaskiem, to nie wiem. Na mój łeb to spokojnie, ale lepiej poczekaj, aż potwierdzi to ktoś mądrzejszy

Edit.: Power of Nature też w niektórych sklepach internetowych ma wersję 400g, na pewno się bardziej opłaca takie kupować, jak pisze xlchtloi.

Edit2: Za chwilę tych editów będzie 150000, ale wpadła mi do głowy Acana http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_d ... ana/132968. Na jagnięcinie, nie ma kurczaka, czy zakwasza tj. Orijen to już nie wiem, więc zostawiam do oceny. Fenomenalna chyba nie jest, ale jest w spisie najlepszych karm suchych

[xlchtloi]

Power of Nature też w niektórych sklepach internetowych ma wersję 400g, na pewno się bardziej opłaca takie kupować, jak pisze xlchtloi.

Nawet duży PoN kosztuje ok. 12 zł. Za tyle samo można mieć 800g Grau
400g Finefooda czy Granaty kosztuje 8 zł z kawałkiem (czasem mniej, jak się dobrze trafi) i starczy na jeden i ćwierć dnia

[Bellemere]

To fakt, ale zależy to też od upodobań kotka jeśli mu przypasuje Catz Finefood, GranataPet czy Grau, to świetnie. Moja niestety rusza tylko PoN'a, bo ma inną konsystencję - mus, a nie mielonka. I tak jestem skazana na kupowanie prawie dwa razy droższego żarcia no ale najważniejsze, że je...

[color1]

A co dla kociąt ? Do jakiej karmy przyzwyczajać od małego ?

[czarnekoty123]

Wszyscy chwalą meleminę a ja nie lubię.

Ja też tak mam; kupiłam Magnolii miskę whisker z rowkami, żeby jej suche nie uciekało (jak jeszcze jadła), bo ona ma uszkodzony nos (źle zrośnięte złamanie z przemieszczeniem - prawdopodobnie po kopniaku) i ze zwykłej miski nie bardzo umie jeść (chyba, że nałożone z czubkiem, a wtedy ten czubek zje); zresztą z tego powodu chyba nie lubi pić wody, bo jak pije, to do nosa (mocno cofniętego) jej woda chlapie. Mokrego z tej miski nawet nie tknęła - tylko ceramika. Wodę ma w misce metalowej, a fontanna ceramiczna. Jedzenie dostaje na ceramicznym spodku (nie płaskim, ale też nie jak miska - jest kwadratowy jak pod większą filiżankę, a brzegi ma pod kątem ok. 35-40 stopni), bo miski ją frustrowały: dzwoniła zębami po brzegach, a dużo z pyszczka wypadało.

Lifter, Magnolia w mokrych nie mogła kurczaka (od razu biegunka), a po Orijenie nie było problemu (tylko oni mają kurczaki hodowane specjalnie pod koty - bez hormonów i takich tam, stąd pewnie cena karmy spora) - możesz spróbować kupić malutką paczkę 340g (najmniej opłacalna, ale lepie wyrzucić 17-25zł /zależnie od sklepu/ niż cały wór). Orijen ma pH 5, ale pH karmy a pH moczu to nie to samo (niemniej jednak zakwasza, skoro ma metioninę - choć wg producenta, i ona, i tauryna, są wyłącznie pochodzenia naturalnego wynikające ze składników karmy); RC Urinary daje - wg producenta - pH moczu 5.8-6.2 (sucha) i 6.0-6.3 (mokra).

Co do Bozity - jak doczytasz, to zobaczysz, że tam bazą jest kurczak, a wołowina czy inne mięso wymienione jako smak, to kilka procent; skład taki sobie (nie jest najgorszy, ale do dobrego brakuje); to nie jest Bozita Wołowina tylko z wołowiną i jak jest na stronie przedstawiciela w PL:

Składniki: kurczak, wołowina (4% w każdym kawałeczku), wieprzowina, wołowina, węglan wapnia, drożdże (ß-1,3/1,6 glucan, 0,01%)

czyli kurczaka najwięcej.

Miamor Ragout Royale to nie jest zbilansowana karma (nie ma dodatku tauryny) i jest robiona z mięsa oraz produktów mięsnych /czyli nikt nie wie czego/ - dawałam Magnolii na początku jak przestawiałam ją ze "specjałów" marketowych na jedzenie dla kotów (oczywiście to i tak lepsze niż marketówki). Duże puszki np. Catz FineFood bardzo się opłacają, a do tego zwróć uwagę, że tych lepszych mokrych karm kot potrzebuje mniej, bo są bardziej konkretne, np. Ragout Royale w 100g ma 8g białka i 5g tłuszczu, a Catz - zależnie od smaku - 10,5-12 g białka i 5-6,5 g tłuszczu, więc jeśli dla kota ok. 7-8 kg potrzeba 35-40g białka, to Ragout musisz dać 450-500g, a Catz wystarczy 300-350g; poza tym w niektórych sklepach są puszki po 800g i wtedy wychodzą już całkiem przyzwoicie cenowo.

A co dla kociąt ? Do jakiej karmy przyzwyczajać od małego ?

Do jakiejś dobrej, którą będzie w stanie polubić - najlepiej mokrej ew. BARF - suche to wygoda, ale to zawsze oznacza dużo śmiecia do przerobienia, żeby dostać potrzebne składniki, a do tego na starcie kot już musi wypić znacznie więcej niż przy mokrej (sucha ma zwykle 7-10% wilgotności, a mokra przeciętnie 70-82%), a bajki o czyszczeniu zębów (kot nie przeżuwa - nie ma czym, a jednorazowe rozłupanie chrupka na pół - o ile łupie, a nie łyka w całości - zębów nie wyczyści, w przeciwieństwie do np. odpowiednio pokrojonych surowych żołądków np. indyka, gdzie kot sporo gryzie). Wielu producentów (w tym Orijen, PoN, WildCat czy Catz albo nawet Ziwi) nie robią dla kociąt, bo w przyrodzie też nie ma myszy/ptaszków/jaszczurek/in. dla kociąt, dorosłych i seniorów. Warto też wiedzieć, że kot jednorazowo - jeśli ma wszystko przetrawić - przyjmuje 30-40kcal (i tu jest jedyny plus karmy suchej: je małymi porcjami jak w naturze, a nie 2 razy dziennie jak ktoś ma czas mu podać), bo tyle ma mniej więcej mysz (kot nie zjada więcej niż jednej myszy na raz, a żołądek ma wielkości orzecha włoskiego - im więcej musi tam napchać jednorazowo, tym mniej z tego wyciągnie korzyści i dłużej będzie trawił).

I na koniec taki obrazek podsumowujący karmy dla kociąt:

umieszczony przez opiekuna tutaj; gwoli uściślenia - skrzydło z kurczaka podane w całości (z kościami) ma stosunek wapnia do fosforu 1,4:1 i białka do tłuszczu (wagowo) 1,5:1 (tyle, że wapnia ma w 100g aż 620mg, a fosforu 440mg, więc nie można podawać za często; w naturze kot też nie łapałby kury ze skrzydłem o masie 60-100g, tylko pisklaka, gdzie to skrzydło jest zdecydowanie mniejsze).

[kotkins]

Jakoś mi się nie podoba.
Nie wiem dlaczego, może ten rotek w tle?

A może ja mam regularnego fioła, kroję, szukam najlepszego , daję i się modlę ,żeby zjedli?
A to są panie dziejku mięsożerne stwory i one by tak chciały to skrzydło...?

Usprawiedliwia mnie fakt posiadania persów: daleko im do tygrysów, choć w środku mają zapewne jak inne koty...

Coś mi nie gra na tym zdjęciu -nie wiem co?

[ab.]

Klatki! To jest to co w tym zdjęciu robi brrr.

To Szajka z kością ze skrzydła indyka.
Nie zjadła jej tylko się bawiła i troszkę poskubała.

[kotkins]

Szajka jest śliczna!
Miałam kiedyś Normana...ech...
Przepraszam za kolejne OT, powiem tylko ,że MASZ RACJĘ!
To klatka.
Choć jeśli ktoś ma rotka i kociaki to chyba rozsądne rozwiązanie.

Kociak też ładny zresztą.

[ab.]

Szajka

Rudzielec to taki tygrys.

[czarnekoty123]

Ludzie czasami zapominają, że to miłe z mięciutkim futerkiem na kanapie to nie maskotka, a drapieżnik; kot jest urodzonym zabójcą dla gryzoni, ptaków i innych - albo go trzeba akceptować jakim jest, albo wybrać inne zwierzątko (dla własnego i jego dobra). Klatki może nie są piękne, ale ciężko sobie wyobrazić jednoczesne stołowanie się kociaka i dużego psa (o ile kot nie ma być posiłkiem).

A już hasła, że kotom lepiej służy karma z więcej węglowodanów, bo są spokojniejsze i bardziej miziaste, to... jak u ludzi: stres zagryźć słodyczami - na chwilę pomaga, ale konsekwencje bywają opłakane na dłuższą metę.

[Boo]

Ostatnio wpadło mi w ucho coś podobnego w psim temacie. I były to słowa albo weta albo behawiorysty, nie pamiętam. Ale sens był taki, że jako część procesu pracy z psem, jego wychowywania czy pracy z psem agresywnym, nadpobudliwym jest własnie zmiana karmy na hipermarketówki z kiepskim białkiem co spowoduje uspokojenie się psa

[czarnekoty123]

Tylko jakim kosztem? Takim jak ciężkostrawne jedzenie dla człowieka - wtedy też nie ma ani siły, ani ochoty być aktywnym. Zresztą z drugiej strony u ludzi to działa inaczej i wiele dzieci z ADHD udaje się wyleczyć ograniczając cukry proste - w szczególności słodycze (cukier mocno pobudza mózg - o ile czeka nas zarwanie nocki na pracę, to jest to pożyteczne - zresztą w kawie i ciastku pobudza ciastko i ew. cukier w kawie, bo w procesie palenia kawy powstaje substancja neutralizująca działanie kofeiny; w coca-coli itp. już tego nie ma i rzeczywiście pobudza). Ludzie zbyt małą wagę przywiązują do jedzenia - a już Hipokrates mówił niech jedzenie będzie Waszym lekarstwem; zresztą jest powiedzenie nie wydasz na kucharza - wydasz na lekarza. A koty są bardzo delikatne i tym bardziej trzeba uważać.

Duże koncerny zabiły setki kotów czy psów sprawdzając, ile śmiecia można dodać do karm (w tym ile max. błonnika wytrzymają kocie jelita) - w necie bez problemu można znaleźć informacje, która firma co i kiedy badała (tutaj taka delikatna wersja); zresztą o zatruciach salmonellą z suchych karm (przykład) i innych "wypadkach" też (bo kot poradzi sobie z pałeczkami salmonelli, ale pod warunkiem, że jest ich mało i że ma dobrą florę jelitową, a nie jest wyjałowiony sterylnymi karmami - dlatego warto właśnie dawać dobre probiotyki zawierające przede wszystkim entereococcus faecium). Warto też poczytać co tak naprawdę jest w suchej karmie (zapewne są wyjątki, ale dobrze wiedzieć, czego się można spodziewać o ile nie jest np. zaznaczone "mięso z kurczaka" tylko "kurczak").

Jak ktoś chce maskotkę do głaskania i przytulania /w przyczyny takich zapędów nie wnikam/, to polecam sklep z zabawkami; koty jeśli się kocha, to z całą ich naturą (łącznie z pazurami drapiącymi ukochane przedmioty czy ręce). To jak w USA chcą mieć koty czy psy, ale żeby były "przystosowane społecznie", to się psom podcina struny głosowe, żeby nie szczekały, a kotom amputuje paliczki w palcach, żeby pazurów nie miały. Pchanie kotów węglowodanami to też zmienianie ich natury.

Kiedyś przeczytałam wypowiedź kociego behawiorysty, że jak kot pcha się do łóżka i często siedzie na kolanach, to albo jest chory, albo czuje się niepewnie lub jest zestresowany, bo człowiek średnio co 15 minut podczas snu zmienia pozycję i wkurza kota wierceniem. I moje doświadczenia to potwierdzają: Mokate - nakolankowiec totalny - w krótkim czasie wykończyła białaczka; jak czuła się nieco lepiej, to spała na swoim miejscu, jak zaczęło się bardzo źle - ze mną. Norbi też jak już drugiego dnia pchał mi się na kolana, kiedy tylko siadłam, to byłam przerażona - słusznie: w krótkim czasie zabiła go choroba. Magnolia początkowo miała anemię i potworny stres - całe noce spała ze mną; jak wyzdrowiała, to nie ma takiej opcji - woli spać sama; dzisiaj jak było zimno nad ranem, to wskoczyła obok, ale przy pierwszej zmianie pozycji nawrzeszczała na mnie i uciekła zdegustowana; lubi mnie i nieraz się przymila, ale kiedy ona chce - czasami kilka dni nie chce być głaskana "bo nie", a innym razem ucina sobie drzemkę na kolanach.

Co do psów - mój "obiekt westchnień" ma owczarka niemieckiego (50kg żywej wagi) i przy okazji mojego krojeni mięska dla Magnolci gadaliśmy o karmieniu (jego też mięsożerny, a nie na sucharkach itp.) oraz innych aspektach opieki nad zwierzakami i stwierdził, że nie rozumie jak można w blokach mieć dużego psa, który potrzebuje dużo spacerów (2-3h dziennie zwykle), bo wątpi, żeby każdy opiekun miał czas codziennie tyle z psem chodzić (on ma gigantyczny ogród, gdzie pies biega, a poza tym codziennie minimum godzinę bierze go na spacer gdzieś dalej). I podejrzewam, że tu właśnie jest przyczyna agresji wielu psów: zamknięcie, za mało ruchu. A dawanie śmieciowej karmy, żeby pies był spokojny, to jakaś paranoja; oczywiście ci, którzy chcą mieć dużo kasy i zadowolonych klientów, którzy płacą, żeby słyszeć to, co chcą usłyszeć i co jest dla nich łatwe, proste i wygodne, będą tak mówić. Już w średniowieczu Jan Kochanowski pisał:

Dwaj portretów malarze słynęli przed laty:
Piotr dobry, a ubogi. Jan zły, a bogaty.
Dlaczegoż los tak różny mieli ci malarze?
Piotr malował podobne, Jan piękniejsze twarze.

i nic się w tej materii nie zmieniło.

[Bellemere]

To Luna jest albo chora od urodzenia, albo wyjątkowa pieszczocha - nie ma nocy, żeby się nie wtarabaniła mi do łóżka

[czarnekoty123]

Może to być też kwestia nauczenia jej tak (skoro masz ją od maleńkości), albo szybko straciła matkę (często kocięta zbyt szybko są zabierane matce) lub bardzo szybko była wysterylizowana - wtedy kot całe życie będzie "zdziecinniały" (wielu wetów jest przeciwnikiem sterylizacji przed 1 rokiem życia, bo wtedy kot nie do końca jest dojrzały i rzeczywiście zostaje maskotką; Magnolię wysterylizowano dopiero w schronie w wieku 5 lat, więc ma bardzo koci niezależny charakter).

Wracając do karm - niestety większość producentów kieruje się tylko zyskiem mając gdzieś dobro zwierząt (między żyć a żyć dobrze jednak jest pewna różnica). Zresztą z jedzeniem dla ludzi jest podobnie, a że nie od razu to widać (gdy badano szczury, to efekty karmienia zmodyfikowaną genetycznie żywnością było widać dopiero u wnuków), to koncerny sprzedające odpady z etykietką żywności czują się bezkarnie (sami jedzą dobre jedzenie, a nie swój syf); zresztą marchewka "od gospodarza" uprawiana przy szosie czy "świeże mięso" z padniętej krowy to też nie aż taka rzadkość. Niestety, trzeba mieć oczy dookoła głowy, dużo czytać (szczególnie między wierszami) i na wszystko brać poprawkę, że dużo w tym marketingu.

Takie najbardziej podstawowe rzeczy, na które warto patrzeć na etykietkach na etykietkach:
- "z wołowiną" lub "o smaku wołowiny" to nie to samo, co "wołowina" lub "z wołowiny",
- białko 42%, ale w składzie zboża, soja, groszek, odpady mięsne (czyli białko słabo przyswajalne, gł. roślinne),
- 90% mięsa w każdym kawałku - ale sos stanowiący większość w pełni zbożowy z dodatkiem hydrolizatów lub chemii,
- X% tłuszczu, ale tłuszcz bywa gł. roślinny, a najlepszy jest zwierzęcy surowy (często piszą surowy, ale surowy może być też olej),
- tauryna (czy jest i czy w odpowiedniej ilości),
- proporcje białka do tłuszczu (wagowo od 1,3:1 do 2,3:1; kot potrzebuje ok. 5g białka na kg m.c., a im bardziej aktywny, tym więcej kcal trzeba dołożyć w tłuszczu) oraz zawartość węglowodanów (idealnie: 1-5%; powyżej - im więcej, tym gorzej - to ma być balast, żeby w kuwecie było łatwiej a nie źródło energii i składników odżywczych),
- źródło białka zwierzęcego: najlepsze mięso plus 10-15% podrobów (serce to też podroby), najgorsze odpady (skórki czy chrząstki to pół biedy, ale rogi, kopyta itp. mają białko prawie nieprzyswajalne),
- czy składniki są z upraw ekologicznych i czy mięso jest wolne od hormonów (jak nie piszą, można założyć, że nie jest, bo każdy producent się tym chwali o ile ma prawo),
- dla kotów lepsze jest mięso z małych zwierząt, bo jest bliższe temu, na co polują (gł. ptaki, ew. królik); wołowina czy cielęcina albo jagnięcina to powinno być urozmaicenie, a nie podstawa,
- stosunek wapnia do fosforu, ale też ilość tych pierwiastków (łatwo zrobić bombę fosforową i wyrównać węglanem wapnia, bo wtedy proporcje ładne, ale szanse na kamienie mocno wzrastają),
- wiele innych, o których w tym temacie pisała xlchtloi dokonując tu analizy niejednej już karmy (naprawdę warto poczytać zanim się wyda kasę na ładnie zapakowanego i dobrze reklamowanego bubla).

Niestety, dla kota najlepsze są myszy i inne stwory, które umie upolować - karmy to tylko próba dostarczenia czegoś podobnego: im bardziej podobne, tym lepiej.

[Bellemere]

No szybko ją wzięliśmy, pan który przygarnął jej matkę (wtedy w ciąży) był zakocony po uszy - 2 miesiące miała wtedy. Sterylka po pierwszej rujce, czyli w wieku około 10 miesięcy, o ile dobrze pamiętam. W takim razie mam małą maskoteczkę, ale mi to absolutnie nie przeszkadza drapnąć też potrafi