Wszystko jest dobrze
Zaraz sie poczuję zobligowana do napisania jakiegoś dramatycznego postu
Miałam przerwę w dobrym samopoczuciu - najpierw.
A wczoraj gości, z któych się bardzo cieszyłam, mając z tyłu głowy cały czas świadomość, że Migdał spędzi noc w norze i w ogóle nie wiadomo jak to przeżyje. To - czyli wieczór w towarzystkie dodatkowych dwóch osób + dwulatek! Dwulatki są często nie do opanowania. No, i noc. I rano..
Jak przyszliśmy to Morelka siedziała na drapaku, na samej górze, co wprawiło wnusia w zachwyt. Migdała już nikt nie widział i tylko o nim opowiadałam. Morelka się pętała, oczywiście mało komunikatywnie, ale bez jakiejś dramatycznej niechęci i strachu.
Gościom odstąpiłam duży pokój z dużym łóżkiem, sama poszłam sobie do małego gdzie jest nora z Migdałem. Zaniosłam tam mieseczkę z wodą, z chrupami i najmniejszą z kuwet . Na szczęście.
U mnie jest niewygodnie przez ten brak drzwi, a łazienkę w bezpośredniej bliskości dużego pokoju - czyli dźwięki są dostępne, a kiedy w domu jest małe dziecko.., które może się obudzić..
W nocy usłyszałam jak Migdał chrupie. Potem pije i pije. Potem sika do tej wstawionej kuwety - długo i wyjątkowo głośno

. W przerwach próbowałam zasypiać

Natępnie się porzygał koło mojego łóżka.. Musiałam posprzątać - po cichutku oczywiście.., ale przemieszczając sie po mieszkaniu jednak.. Potem Morela próbowała się przekopać przez żwir, kuwetę , podłogę i dalej, dalej.. A jej kuweta jest w przedpokoju koło tych drzwi co to ich nie ma do dużego pokoju

Kopała zawzięcie bardzo, słyszałam jak stuknęła kupa o dno

, a ona zasypuje i zasypuje.. Wszyscy się obudzili - ale dziecko nie! Wstałam, żeby ją opanować, ale juz syn siedział koło kuwety i do niej przemawiał, a ona warczała

Pochwaliłam kotka i sobie poszła gdzieś. Kupę musiałam posprzątać.
Migdał pozazdrościł. Zebrał sie na odwagę i poszedł do łazienki, do drugiej kuwet, też zrobić kupę..Efekt zapachowy kazał mi wstać po raz kolejny
Kotek przyszedł do łóżka podeptać mnie trochę i przez następną godzine przemieszczał sie w okolicy wybierając miejsce do spania, aż poszedł do nory.
Rano byłam chora z niewyspania. DZiecko się obudziło tylko raz i na krótko.
Ale dziecko jest super! Przede wszystkim piękne

Wstało radosne, ganiało po domu , co chwile mówiąc 'pśeprasiam Molelko' jak ją przestraszył i co chwilę 'nie bój się Molelko' i zanosząc jej piórko do zabawy. Jest bardzo delikatny - wychowany z kotami drugiej babci.
Ale generalnie było głośno, co chwilę ktoś wychodził z domu, wchodził , wszędzie stały bagaże - rodzina była przejazdem.
Bałam sie czy się to jakimś piętnem nie odciśnie na moich kotach

Ale jak wróciłam z odprowadzenia ich do samochodu, to Migdał już wyglądał zza winkla, dał się przekonać, że 'droga wolna', oba chciały śniadanie, trafiały do kuwet.. Żadnych fochów, widocznego stresu, nawet się pobawiły..
Rzecz sie sprowadza do tego, że może takie wizyty nie odbiją sie na zdrowiu kotka jednak..