felin pisze:Zgadza się. W tak krótkim czasie robią się zaniki u pacjentów neurologicznych (u ludzi też leci to blyskiem), więc i u Twojej jamniczki się zrobily. Zauważ, że po zdjęciu gipsu po zlamaniu, który zwykle nosi się kilka tygodni, na ogól nikt nie ma nogi czy ręki o polowę cieńszej i zanikami.
Boluś jest neurologicznie zdrowy jak byk i po kilku dniach zaniki nie mają prawa się zrobić. Ale lapa może być sztywniejsza i boleć jeszcze przez jakiś czas.
Tak na koniec dla wciąż zdenerwowanych: urazy stawów kolanowych są dość popularną przypadlością narciarzy, w tym zawodowców. I po takich operacjach jak Boluś (po stosownej rehabilitacji oczywiście) dalej startują z powodzeniem w biegu zjazdowym w pucharze świata.
W szkole podstawowej zjechałam sobie na rowerku po schodach.
Nosiłam gips po złamaniu na ręce i drugi na obojczyku-3 tygodnie.
Po zdjęciu dochodzenie mięsni do sprawności trwało jakies 2 tygodnie.
Miałam zalecone moczenie w ciepłej wodzie i gimnastykę(ostrozna),Wszystko wypadało mi z rak,jakby nie moje łapy.
Gdyby to nogi -to na pewno nie mogłabym sie utrzymać w pionie-na pewno.
Aniado-mozna jeszcze delikatnie nacisnąć Bolusiowa łapkę od strony poduszeczki,wtedy automatycznie odepchnie Twoja rekę ta nózią.Nawet minimalnie ale odepchnie.Po prostu delikatnie palcem popchnąc nózke w kierunku brzuszka ,ale nie zmuszac do zgięcia.Jak poczujesz reakcję zwrotna nogi odpuść. I tak wiele razy nawet jak lezy.
To też uruchamia mięsnie bezinwazyjnie i jest bezpieczne. Ogólnie nalezy w jakikolwiek delikatny sposób wymusić chęc cofnięcia łapiny.Nawet szczypnąc paluszek,żeby odruchowo odsunał lape.Albo oprzeć łapke na otwartej dłoni tak,zeby poczuć ,że cała stópka przylega.Nawet przy głaskaniu,mizianiu delikatnie mozna próbowac cwiczyć na lezącym kocie.
Sprawdz na zdrowej nodze-jak to działa i popatrz potem na chorą-jak reaguje.
Porównaj odruch. Jesli jest jakakolwiek reakcja w chorej to spoko.
Tak mój lekarz każe pracować ze zwierzakiem przy rehabilitacji.
Zapytaj lekarzy co o takim cwiczeniu sądzą.
Jesli chodzi o tzw "równoważnię" to usciślę,ze naciskając na łepek,podnosimy oczywiscie brzunio ręką na wysokość ok 10cm nad ziemię (albo nawet mniej na poczatek) i puszczamy łepek asekurujac wszystko ręka pod brzuchem Nózki muszą lekko ale stabilnie oprzec sie na podłodze.To napina mięsnie tyle ile w danej chwili jest mozliwe. Z upływem czasu podnosi sie dupke nieco wyżej i gwałtowniej puszcza.
Nie robimy na sliskim-dywanik lub kocyk,zeby nózki bezpiecznie i stabilnie opadały.
Jamnik biegał niczym obecne pendolino jakieś 12 lat po tej rehabilitacji.Umarł na kardiomiopatię,ale dzieki Vet-medinowi żył z tym 5 lat.Kręgosłup trzymał jak nowy.
A nie chodził,ciągnął tył za sobą i kazano go uspić.
Lekarza,który go uratował pocałowałam w rękę.Tak jak kardiologa,który 3 razy zawrócił jamnika z tamtego świata.Nawet nie zauwazyłam,ze przy reanimacji klęknełam przed nim.Chciał i mnie do tlenu podłaczać. Kochany Człowiek-dr. Kurski.
Wtedy Vet-medin był dopiero testowany w Polsce.Dał mi i pies żył.Niech mu Bóg wynagrodzi
Ech te moje doktory...jedyne.
Tylko jak przywiozłam Bertę z mała naroslą na łapce,ten od kregosłupa raz spojrzał i wziął mnie za rękę mówiąc..."no cóż żal mi pani".
Potem przekonałam się jak bardzo miał rację...
Ale rok temu wyleczył Fredke z wypadania rzepki-jednym zabiegiem. Mam teraz znów własne ,ogródkowe pendolino.
Aniada -będzie dobrze!!!B.Ę.D.Z.I.E