Mirmiłki VI - czekamy na Boże Narodzenie.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 13, 2013 10:40 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Ja!!! Ja się chcę miziać z Czesiem! Mogę miziać przez pół godziny, godzinę, pół dnia!!!

Bo ja mam dwie pannice, z których jedna przyłazi na mizianki parę razy dziennie, na jakieś 5-10 minut, pośpiewa serenady, pobarankuje, obślini mi rękę kącikiem pychola i idzie brykać albo spać, a druga mizia się tylko rano, po budziku, kiedy ja muszę wstawać do roboty!
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35259
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto sie 13, 2013 10:41 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Alienor pisze:
Aniada pisze:A Czesio zwykle KCE by porzucić wszelkie czynności, olać koty i pójść się z nim miziać w łóżku.
Tak, tak.


No to idź sie pomiziać w łóżku ze słodziakiem przez pół godzinki :ok: . Gdyby nie brak czasu wykorzystałabym tę okazję do wymiziania Czesia :mrgreen: . Skoro Ty nie masz dla niego czasu... :wink:


Ależ miziam! Ale on nigdy nie ma dosyć. I właściwie, to się nie chce miziać, tylko chce, żeby do niego gadać. Cały czas. Zwracać uwagę, pytać o radę. Nie odstępować.
A teraz naprawdę idę do sypialni. W nocy wstawałam, patrzyłam, czy pacjent nie zdjął kołnierza (bo mnie Beatka nastraszyła opowieściami o Zojce, a Bolo jest dokładniuto w tym samym typie) i teraz jestem wykończona. Pomiziam się z Czesiem godzinkę i wysadzę Bolka na nocnik.
Niby zjadł, niby się napił, ale do kuwety nie zamierza zaglądać.
Na deser po jedzeniu zostawił sobie szwy, więc znów siedzi w kołnierzu.

Nóżka bez cienia poprawy. :(
Aniada
 

Post » Wto sie 13, 2013 10:47 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Jak je i pije, to w końcu musi wleźć do kuwety. No przecież się nie rozpęknie.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35259
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto sie 13, 2013 10:49 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Bo to przez jakiś czas będzie się powoli goiło i nie za bardzo będzie widać poprawę. Ale z czasem będzie dobrze :ok: :ok: :ok: . Kiedy macie kontrolę?
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Wto sie 13, 2013 10:49 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Aniada pisze:Nóżka bez cienia poprawy. :(

Mam pomysł :idea:
Załóż sobie Aniado....miesiąc! Ile będzie radości jak pójdzie szybciej ;)
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Wto sie 13, 2013 10:54 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Alienor, to jest coś co mnie niepokoi.
Wetka postawiła go na podłodze, oczekując, że pewien efekt będzie OD RAZU. I ja wyczytałam w paru miejscach, że powinien być. I bywał u kotów.
Właściwie to była jakby ciut rozczarowana, że efektu brak i powiedziała, że wobec tego to szok i za trzy dni mamy dzwonić z relacją. Mamy powiedzieć czy zgina nóżkę w kolanie. Zrozumiałam z tego, że POWINIEN zginać.
Tymczasem minęła doba i nóżka jest sztywna i martwa.

Shira, nie mogę założyć miesiąca. Efekt ma być po 3 dniach. Tak powiedziała sama wetka. A nawet (chyba) na forum spotkałam się z relacją, że po zdjęciu opatrunku efekt był widoczny praktycznie od razu.
Efektu nie ma najmniejszego.
Aniada
 

Post » Wto sie 13, 2013 11:15 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Aniada pisze:Efektu nie ma najmniejszego.


Za szybki efekt! Ciotka barba50

Na 25-tej stronie 8O , ale to przez to, że nie miałam laptoka przez tydzień, a poza tym głowę mam zajętą egoistycznie własną osobą Obrazek Tak to jest z tą cholerną boreliozą :cry:
Obrazek Staram się pisać poprawnie po polsku

barba50

 
Posty: 5015
Od: Nie kwi 03, 2005 12:01
Lokalizacja: Czarnów k/Konstancina

Post » Wto sie 13, 2013 11:23 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

No to dziś tydzień minął od operacji :)

Obrazek

Kod: Zaznacz cały
[IMG]http://i39.tinypic.com/33fgei8.jpg[/IMG]
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15258
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto sie 13, 2013 11:26 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

kotkins pisze:Jasmina niech se zawiąże , ma mojego kota (!), a to wiąże...w zasadzie kot od Neigh (słynny ,elitarny klub Posiadających Kota Od Neigh :mrgreen: ), ale wiesz...

Tak, faceci i opieka nad kotami...przychodzę do domu a tu wyjątkowo brudny Leoś mnie wita.
Idę umyć i słyszę z pokoju :" umyłem go przed chwilą, ŁADNIE , pradwda?".
Mój Małż się postarał.
Efektów jakby nie ma.
Ale są dobre chęci...

Ser-niku Ty nie radź , Ty ODCZYNIAJ... :mrgreen:


Ja-smina niech odczynia.Dobrze Jej idzie... :D
ja jestem były k-o-wiec.
Zwolniłam się wczoraj.
Przybywam za to towarzysko zobaczyc co z to nogo....
Fakt,że widoczna poprawa powinna byc ,ale stawiam na bojazliwośc Boluta-"zabrali nózię i ni mo....."
Trzeba mu mówic ,że znów jest... :D

Ser-niczek

 
Posty: 881
Od: Sob kwi 27, 2013 14:35
Lokalizacja: Chotomów

Post » Wto sie 13, 2013 11:34 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Może być jeszcze tak, że on "poczuje" tę nózię, gdy nie będzie miał kołnierza. Bo w kołnierzu jest paraliż CAŁKOWITY. Kołnierz zawala mi calutką sprawę. Przez ten kołnierz nie wiem NIC. Durnowate ustrojstwo blokuje mi kota i nie sposób stwierdzić niczego.
Z kolei bez kołnierza nie całkiem mądry kotek gotów się rozpruć w 3 sekundy.
Że też medycyna tak poszła do przodu a nie można sprawy zszywania kota jakoś inaczej rozwiązać. Szwy rozpuszczalne, albo z jakimiś substancjami pozwalającymi goić się ranie po 2-3 dniach - sama nie wiem...
10 dni ma łazić z nitkami, 10 dni nie sposób nic stwierdzić. A przez 10 dni można by diabłu łeb urwać, dokonać może jakiś zabiegów, poprawek. Tymczasem jest cholerny kołnierz i wiadomo tyle, co NIC. Kot dostaje kołnierzowego paraliżu i finał.
Aniada
 

Post » Wto sie 13, 2013 11:37 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Każdy uraz jest inny w sumie, mimo że podobny. Więc takie analogie nie zawsze są istotne. A czy to ta wetka była zawiedziona, która go operowała?
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15258
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto sie 13, 2013 11:45 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Hmmm... O ile dobrze pamietam, to Gajka od alab nosiła skarpetki, coby nie lizać nóżek. Może by spróbować Bolusiowi założyć skarpetkę i zdjąć kołnierz?
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35259
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto sie 13, 2013 11:46 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Aniada pisze:Może być jeszcze tak, że on "poczuje" tę nózię, gdy nie będzie miał kołnierza. Bo w kołnierzu jest paraliż CAŁKOWITY. Kołnierz zawala mi calutką sprawę. Przez ten kołnierz nie wiem NIC. Durnowate ustrojstwo blokuje mi kota i nie sposób stwierdzić niczego.
Z kolei bez kołnierza nie całkiem mądry kotek gotów się rozpruć w 3 sekundy.
Że też medycyna tak poszła do przodu a nie można sprawy zszywania kota jakoś inaczej rozwiązać. Szwy rozpuszczalne, albo z jakimiś substancjami pozwalającymi goić się ranie po 2-3 dniach - sama nie wiem...
10 dni ma łazić z nitkami, 10 dni nie sposób nic stwierdzić. A przez 10 dni można by diabłu łeb urwać, dokonać może jakiś zabiegów, poprawek. Tymczasem jest cholerny kołnierz i wiadomo tyle, co NIC. Kot dostaje kołnierzowego paraliżu i finał.

Aniado! Czuj się szczęsliwa bo:
Nie rozpruł Ci sie pies na spacerze,w dniu zdjęcia szwu skórnego z pełnym objawem poprucia szwu otrzewnowego.
Wet dostał w dziób od Małza. :evil:
Poszłam z psem na spacer a była zima i juz ciemno. Nagle pies usiadł i siedzi. To podchodze blizej co on tak siedzi i nie wstaje.
A obok psa leży wypadniete z brzucha wnetrze.
Do dziś nie wiem jak 40 kg psa wzięłam na ręce i doniosłam do domu.Na szczęscie był świezy snieg i mróz-to złagodziło ewentualne powikłania i zabrudzenie. Fakt odkrycia rozprucia otrzewnej- bezcenny.Pies Owczarek niemiecki mojej Mamy.
Po czym:
labrador pomimo kołnierza tak manewrował ,ze dwa razy rozwalił szw skórny po sterylce.
Zanoszenie Zuli waga 37 kg,zawinietego w kołdrę do lecznicy- miodzio....
Skoro to Cie jeszcze nie spotkało- jestes szczesliwa!!!!
Ostatnio edytowano Wto sie 13, 2013 11:56 przez Ser-niczek, łącznie edytowano 1 raz

Ser-niczek

 
Posty: 881
Od: Sob kwi 27, 2013 14:35
Lokalizacja: Chotomów

Post » Wto sie 13, 2013 11:49 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

mziel52 pisze:Każdy uraz jest inny w sumie, mimo że podobny. Więc takie analogie nie zawsze są istotne. A czy to ta wetka była zawiedziona, która go operowała?


Nie, operował go pan Bojarski, a odwijała z opatrunków nasza pani doktor.
Na razie plan jest taki, że w piątek zdejmujemy szwy, a co za tym idzie - piekielny kołnierz. (TFU!!!!)
Jeśli przez piątek, sobotę, niedzielę nie będzie żadnej poprawy - zaczniemy panikować. Chyba, że weci już w piątek stwierdzą, że jest nie tak, jak być powinno.

Żadna skarpetka nie wchodzi w grę, bo się zsunie. Szwy są bardzo wysoko na udzie. Zresztą kot będzie miał uczucie noszenia opatrunku i nadal będzie sztywny. Skarpetka jest dobra na stópkę a nie na udo.

Sernik... :strach: :strach:
Aniada
 

Post » Wto sie 13, 2013 11:51 Re: Mirmiłki VI - nienawidzę kołnierzy.

Aniada pisze:Żadna skarpetka nie wchodzi w grę, bo się zsunie. Szwy są bardzo wysoko na udzie. Zresztą kot będzie miał uczucie noszenia opatrunku i nadal będzie sztywny. Skarpetka jest dobra na stópkę a nie na udo.

Jak nie skarpetka, to może... majteczki! :idea:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35259
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Paula05 i 133 gości