Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Alienor pisze:Aniada pisze:A Czesio zwykle KCE by porzucić wszelkie czynności, olać koty i pójść się z nim miziać w łóżku.
Tak, tak.
No to idź sie pomiziać w łóżku ze słodziakiem przez pół godzinki. Gdyby nie brak czasu wykorzystałabym tę okazję do wymiziania Czesia
. Skoro Ty nie masz dla niego czasu...
Aniada pisze:Nóżka bez cienia poprawy.
Aniada pisze:Efektu nie ma najmniejszego.
kotkins pisze:Jasmina niech se zawiąże , ma mojego kota (!), a to wiąże...w zasadzie kot od Neigh (słynny ,elitarny klub Posiadających Kota Od Neigh), ale wiesz...
Tak, faceci i opieka nad kotami...przychodzę do domu a tu wyjątkowo brudny Leoś mnie wita.
Idę umyć i słyszę z pokoju :" umyłem go przed chwilą, ŁADNIE , pradwda?".
Mój Małż się postarał.
Efektów jakby nie ma.
Ale są dobre chęci...
Ser-niku Ty nie radź , Ty ODCZYNIAJ...
Aniada pisze:Może być jeszcze tak, że on "poczuje" tę nózię, gdy nie będzie miał kołnierza. Bo w kołnierzu jest paraliż CAŁKOWITY. Kołnierz zawala mi calutką sprawę. Przez ten kołnierz nie wiem NIC. Durnowate ustrojstwo blokuje mi kota i nie sposób stwierdzić niczego.
Z kolei bez kołnierza nie całkiem mądry kotek gotów się rozpruć w 3 sekundy.
Że też medycyna tak poszła do przodu a nie można sprawy zszywania kota jakoś inaczej rozwiązać. Szwy rozpuszczalne, albo z jakimiś substancjami pozwalającymi goić się ranie po 2-3 dniach - sama nie wiem...
10 dni ma łazić z nitkami, 10 dni nie sposób nic stwierdzić. A przez 10 dni można by diabłu łeb urwać, dokonać może jakiś zabiegów, poprawek. Tymczasem jest cholerny kołnierz i wiadomo tyle, co NIC. Kot dostaje kołnierzowego paraliżu i finał.
mziel52 pisze:Każdy uraz jest inny w sumie, mimo że podobny. Więc takie analogie nie zawsze są istotne. A czy to ta wetka była zawiedziona, która go operowała?
Aniada pisze:Żadna skarpetka nie wchodzi w grę, bo się zsunie. Szwy są bardzo wysoko na udzie. Zresztą kot będzie miał uczucie noszenia opatrunku i nadal będzie sztywny. Skarpetka jest dobra na stópkę a nie na udo.