MalgWroclaw pisze:http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12713798,Nikt_nie_zajal_sie_zdychajacym_psem___Jest_juz_po.html#TRrelSST
tu nigdy się nic nie zmieni

powiem Ci tak... w moim miescie utworzyl sie TOZ ktory dziala podobnie... wszystko nie wazne, wazne papiery, na wszystko musza byc najpierw papiery, urzedowo pozalatwiane (wiadomo, ile trwa zalatwianie czegos w urzedach) a dopiero potem mozna wg nich zajac sie zwierzetami. A to zajmowanie sie zwierzetami polega na udziale w akcjach "zerwijmy lancuchy" i "karp". To wszystko.
a podobna sytuacje ja kiedys przezylam jak znalazlam Manka... straz miejska z daleka tylko stala i stwierdzila ze to dziki kot (kot ktory do kazdego podchodzi i daje sie miziac nawet po brzuchu), z reszta panowie ze strazy miejskiej mi kota nie wzieli do schroniska, bo stwierdzili ze nie sa przygotowani na to. (zostali wezwani wlasnie po tego kota i sa "nieprzygotowani")
Schronisko kota nie chcialo przyjac bo-tu zacytuje slowa kierowniczki schroniska ktore padly w rozmowie telefonicznej ze mna: "...tyskie schronisko jest tylko dla psow" (a nazywa sie niby Miejskie Schronisko
Dla Zwierzat a nie Dla psow wylacznie).
Dopiero po interwencji jednej osoby ktora zna p.kierownik schroniska na drugi dzien, gdy juz kot znalazl schronienie-nagle dla niego miejsce w owym schronisku sie znalazlo. Wtedy to nie bylo schronisko tylko dla psow? Tzn.ze w niedziele jest tylko dla psow a w poniedzialek koty moga byc przyjmowane?
Takie sytuacje mnie juz nei zdziwia.