Księciunio jest niczym czterej pancerni z psem, co w piątkę jednym czołgiem odbili "gitlierowskiemu gadu" Studzianki, Warszawę, Gdańsk i Berlin. Jakby się wojna nie skończyła, to by się pewnie dopiero na Pigalle zatrzymali.

Ma charakter skubany - widać to w oczach.
Wody też czasem używam - rozpylacz stoi na podorędziu, trzy samce to jednak bywa powód do bijatyki, a nie ma kotki, która by to rozwydrzone towarzystwo ustawiła.
Albert wtedy naprawdę zastosował nietypową technikę (bo koty zazwyczaj atakują przednimi łapami a tylnymi bronią się leżąc na grzbiecie) - z rozpędu wyskoczył w górę i spadł na Odika jak ekipa Skorzennego dodając do pazurów energię kinetyczną. Nie zdążyłem nic zrobić a już było po walce.
Ale to tylko raz było. Normalnie - jest normalnie - najwyżej dwa chlaśnięcia liściem w pysk - nie ma o czym mówić. Jak to w zgodnej rodzinie.
Aha. Maruda ma rozpiętość pazurów przedniej łapki 45mm. Tak ją rozczapirzył. Zmierzyłem ślady na ręce. I to wszystko z uczucia - jak go wczoraj głaskałem i czochrałem po brzuchu to się tak roznamiętnił, że zaczął przyciągać do siebie moją rękę, no i mam efektowne sznyty.
Kocia miłość bywa trudna.
