Wawa- JEEP - wyrok-czekam na odpis. Warto walczyć!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 06, 2013 23:12 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

Wiesz, to nie jest takie proste. Kornelka mnie się też boi, gdy podejdę zbyt blisko syczy itp. Mam piekną szylkretę w domu, już daje się głaskać, uwielbia domowe zycie, bawi sie jak kociak i ... jedna osoba ją chciala adoptować i adoptowała zresztą ale łapa wrociła z a dopcji, bo jest dzika. Nie ma zbyt wielu chętnych osob na koty, ktore się nie dają glaskać, ktore wymagają, żeby człowiek się dostosował do ich charakteru, potrzeb a nie dostosowywał kota do swoich potrzeb. Siedziałam u babki bite 3 godziny, rozmawiałyśmy, mowiłam jaka Łapa jest i ze może być tak, ze nigdy się nie da pogłaskać. kobieta wszystko rozumiała itp, po czym następnego dnia zapytała mnie smsem: Naprawde pani jej nie brała na ręce?

Kornelka, umowmy się , jest zwykła buraską i dziką. Nie znajdzie domu, na pewno nie nadaje sie juz do ogłaszania, może by miała szansę za rok, dwa będąc caly czas w dt ktory będzie wiedział jak trzeba z takim kotem postępować.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Śro sie 07, 2013 7:43 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

:( :( ale są przecież domki takie, które akceptują zasady " kota" a z czasem może i Kornelka by sie przekonała :) (to takie gdybanie, wiesz bardzo szkoda mi takich kotów, chciaż wiem, ze wszystkim nie da rady pomóc :( ). No trudno w takim razie musi sobie radzić tak jak do tej pory, Ty do Niej zaglądasz i mam nadzieję,że na osiedlu również o Nią zadbają. Najgorsza tylko zima ale do tego jeszcze jest dużo czasu a teraz ważne, zeby miała wodę :kotek: .
Za to dzieciaki Kornelka ma przepiekne i ważne, że bezpieczne :1luvu:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

kasia1568

 
Posty: 1539
Od: Śro cze 12, 2013 14:37
Lokalizacja: WARSZAWA-SRÓDMIEŚCIE

Post » Śro sie 07, 2013 8:25 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

W nocy byłam obwąchiwana, obgryzana, łażono po mnie, skakano, więc to chyba dobry znak, mamy kolejny lkroczek do przodu :D
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw sie 08, 2013 0:10 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

nie chcę zabrzmieć jakbym serducha nie miala ale uważam, że zrobilaś Marzenko najlepszą rzecz jaką moglaś zrobić dla Kornelki i dla swoich kotów i dla siebie przy okazji- dalaś jej wolność. Przeżyła juz w ten sposób jakis czas radząc sobie i widać że teraz tez sobie poradzi. To z pozoru krucha koteczka ale sądzę, że to kawal kota jest. Wyczaila że przy "korycie" diabełków zawsze coś znajdzie i zbliża się do nich .
Najbardziej wk ... jest ta wredna kobita. Moglaby bez specjalnego wysiłku odciążyć ciebie podając Kornelce jeść i pić i dać kotce takie miejsce do ktorego ta zawsze będzie mogla wrocić gdy będzie głodna. Niemądra bardzo baba.

A dzieciaki świetne i robią postępy. Wyrokuję że w ciagu 14 dni będziesz je miala na rękach 8) :D
Poleci lawinowo, zobaczysz.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Czw sie 08, 2013 8:55 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

Wczoraj znów padłam o 22 i poszłam do kotów o 2. :roll: Kornelka czeka niedaleko Diabełków i widać, zę to kolejna granica terytorium, tym razem właśnie czarnych. Siedziała pod schodami , bo na schodach siedziała ... Majeczka i ją obserwowała. Korka nie odważyła się wychynąć łebka, ale ja się domyśliłam, ze to kocie porachunki jakieś są. Zabrałam Majkę, dałam jeść i wrociłam i faktycznie, Kornelia już czekała na mnie i już na schodach. Była głodna, bo podeszła od razu do tacki z jedzeniem i jadła mimo ze jej dokładałam jeszcze wygrzebując puszkę. Muszę za dnia oblookać te schody, może tam znajdę jakąś niszę do stawiania miski. Tu. gdzie jej stawiam teraz, znow było wszystko wyrzucone.

A kociaki są coraz bardziej super choć wkurzyły mnie wczoraj mega ostro - wczoraj pojechałam z Jeepem na szczepienie, a w tym czasie Nissan i Toyotka się zadekowały pod dnem szafki w kuchni i nijak nie chciały wyjść. W końcu odsunęłam szafkę to Nissanek przebiegł natentychmiast pod zlewozmywak, którego odsunąć już nie miałam jak. I musiałam im zostawić otwartą kuchnię. :evil:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw sie 08, 2013 9:00 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

Foty nie ostre, ale chciałam pokazac cętkowane brzuchy :D
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Jeep :1luvu:
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw sie 08, 2013 9:01 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

Ostatnie zdjęcie Kornelii w mieszkaniu
Obrazek

ObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob sie 10, 2013 9:58 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

Okazało się, że wędka bez piorek, z sama metalową końcówką, która stuka jest genialnie rewelacyjna i pochłania wszystkie koty w jednym czasie! Jedynie Kangusia nie ma wystarczającej siły przebicia aby biegac jako czwarta w rzędzie. Dlatego przy pomocy tego wynalazku :mrgreen: ćwiczymy oswajanie z chodzącym człowiekiem oraz przebieganie/przechodzenie po nogach człowieka - dla Toyotki to żaden problem! Z Jeepem gorzej, bo jest długi więc nie musi włazić na nogi, wystarczy zę się troszkę wyciągnie na swoich łapskach i już sięgnie końcówki.
Wczoraj spróbowałam przytrzymać troszkę Kangusię i Jeepa, tzn. głaskając leciutko i na chwilkę zatrzymałam ich przy sobie.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie sie 11, 2013 19:56 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

No to głaskałam Kangusię, gdy siedziała przy moich nogach, w ktorych była ukryta końcówka zabawki. No i generalnie za uszkami, po szyjce itp, choc odeszła oczywiście, ale naprawdę się robi z nią coraz fajniej.
Nissan uwielbia te zabawę, biega do trzeciej zadyszki i zatracenia. Wykorzystuje to i probuje go muskać głasnięciem - wczoraj mimo zatracenia pod moim musnięciem wyskakiwał w gorę jak pershing, ale dzisiaj już nie było az tak panicznych wyskoków tylko po prostu zwykła ucieczka w panice.
Jeep też daje się głaskac, ale jeszcze nie az tak jak Kangusia.
A Toyota mnie nastraszyla - ponad godzinę, mimo wolania i zabawy z innymi kotami, siedziala pod kanapą. Wczoraj szalała, dzisiaj zero zainteresowania. Wykonałam "telefon do przyjaciela" co spowodowało wyjście Toyotki i teraz biega z innymi i wskakuje na firanki :evil:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie sie 11, 2013 20:01 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

:1luvu: :1luvu: są coraz fajniejsze i już widzę, ze wiedzą co znaczy głaskanie i jak potrafi być miłe :ok: oby tak dalej a będą super miziaki :1luvu:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

kasia1568

 
Posty: 1539
Od: Śro cze 12, 2013 14:37
Lokalizacja: WARSZAWA-SRÓDMIEŚCIE

Post » Nie sie 11, 2013 20:52 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

wszystko jasne - Toyotka po prostu lubi zabawy w ktorych może się czaić i zapolować. Ukryta za firaną, za noga od stołu, za moimi plecami itp. Wybiega, rzuca się na boki, nawet warczac przy tym :mrgreen: Takie zwykle ganianie nie jest dla niej zbyt fajne.
Ok, trzeba się zbierac do domu.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie sie 11, 2013 21:03 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

W grupie się szybciej oswoją, bo kiedy jedno się na coś odważy, inne szybko go naśladują.
Niedługo się od nich nie opędzisz. Wtedy trzeba będzie skracać zabawę na rzecz głasków, a wreszcie miętoszenia kociąt na kolanach.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15225
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon sie 12, 2013 9:20 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

mziel52 pisze:W grupie się szybciej oswoją, bo kiedy jedno się na coś odważy, inne szybko go naśladują.
Niedługo się od nich nie opędzisz. Wtedy trzeba będzie skracać zabawę na rzecz głasków, a wreszcie miętoszenia kociąt na kolanach.

pewnie do tego miętoszenia na kolanach wszystkich naraz droga bardzo daleka, ale i tak postępy są i nawet jak jedno się da tarmosić to ogłoszę w wątku ogromny sukces i radość :roll:

Mam multum i to fajnych zdjęć i zero czasu aby je wgrac i wstawić.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Śro sie 14, 2013 15:46 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

Przepraszam, że zabiorę głos w sprawie kociej rodzinki. Przypadkowo trafiłam dzisiaj na ten wątek.
Marzenka mnie zna, tym którzy mnie nie znają powiem, że mam do czynienia wyłącznie z kotami dzikimi. Nigdy nie miałam w domu domowego, oswojonego kota.

Kilkanaście lat temu zabrałam z podwórka dorosłą kotkę i była u mnie przez 11 lat. Po jakiś dwóch latach dokarmiania na podwórku mogłam ją pogłaskać. Gdy ją zabrałam do domu ratując przed sąsiadem-oprawcą, stała się jeszcze bardziej dzika niż była, trwało to dość krótko, ale potem oswoiła się całkowicie, tyle że po ok. czterech latach. Odbyło się to niezwykle dziwnie. Do momentu, który opiszę za chwilę kotkę mogłam pogłaskać, ale tylko z tyłu. Musiała stać tyłem do mnie, aby w każdej chwili móc uciec do przodu. Pewnego dnia przyszła do mnie koleżanka, której nie znała, siedziałyśmy razem w pokoju, koleżanka na kanapie, ja na fotelu i kotka wskoczyła koleżance na kolana. Posiedziała chwilę i poszła. Od tego dnia stała się straszliwie miziastą kotką nie odstępującą mnie na krok. Dosłownie. Jakby ktoś w niej przekręcił magiczny kluczyk. Na kolana wskakiwała praktycznie wszystkim moim znajomym i rodzinie. Kochała mnie tak jak mnie jeszcze nikt w życiu nie kochał. Niestety odeszła za TM w wieku 17 lat.

W tej chwili mam w domu dwie dorosłe dzikie kotki i dwa młodsze dzikie koty, rodzeństwo które zabrałam do domu gdy miały 7 miesięcy.
W oswajaniu małych kotów były okresy regresu, wycofania i właściwie są do dzisiaj. Na przykład gdy się czegoś przestraszą. Może i te "Wasze" też się czegoś przestraszyły, stąd okresy wycofania.
Kilka tygodni temu wymieniono u mnie drzwi wejściowe do budynku. Mieszkam na parterze a drzwi bardzo głośno się zamykały. No i koty mi zdziczały. Mimo, że są u mnie już ponad dwa lata. Uciekały przede mną, były wycofane. Spowodowałam, że automaty zostały wyregulowane, będą zresztą wymienione. I koty powoli doszły do siebie.

Ogólnie rzecz biorąc - młode są trudne w podawaniu leków, właściwie mogę je podać tylko podstępem. Kot wskakuje mi na kolana, ale jest jednak ostrożny. Kotka jest bardziej ostrożna, od niedawna wskakuje do mnie na kanapę na mizianie, ale wciąż muszę i ja być ostrożna, żadnych gwałtowniejszych ruchów.
Z kolei na dwóch starych ani huki, ani burze ani inne tego typu rzeczy nie robią wrażenia. Może to życie na ulicy nauczyło je odróżniać odgłosy bezpieczne od niebezpiecznych.
Obie kotki są leciwe. Ale bardzo różne. Ta, która była ze mną bardziej "związana" na ulicy, nie ucieka gdy coś robię przy jej posłaniu, czy gdy podaję jedzenie, od czasu do czasu mogę ją pogłaskać. Druga natomiast, z którą miałam niewiele do czynienia ucieka nawet na gest zmierzający do wyciągnięcia ręki, choć muszę powiedzieć, że obserwuję leciutką poprawę. W październiku będą dwa lata gdy jest u mnie.

Dlaczego o tym tutaj piszę. Piszę po to, abyście panie miały na uwadze komu będziecie wyadoptowywać koty. Pewnie o tym wszystkim wiecie lepiej niż ja, ale na wszelki wypadek podzielę się moimi odczuciami i moim doświadczeniem. Muszą to być osoby wyjątkowo odpowiedzialne, które nie biorą kota po to aby sobie sprawić przyjemność, a po to by je ratować, by im pomóc. Bo koty żyjące wolno, same zresztą o tym wiecie mają krótki żywot. Statystyki mówią, że średni wiek ulicznego kota to około 4 lata. Może i tak jest, choć moje dwie są o wiele starsze, ale one żyły w cudownym ogrodzie i miały tam wspaniałe warunki. Praktycznie żadnych zagrożeń. Gdy te się pojawiły, widziałam jak ich stan się pogarsza i w obliczu zagrożeń prowadzących do utraty życia zabrałam je do domu.
Jedno co mogę powiedzieć, widzę w ich oczach wdzięczność i widzę, jak bardzo dla nich jest ważne poczucie bezpieczeństwa. Jak zatraciły ten stan ciągłego czuwania.
Jeśli znalazłby się ktoś taki jak ja, cierpliwy i kochający zwierzęta bezwarunkowo, dobrze byłoby aby mógł przygarnąć i Kornelię. Zapewniam Was, że ten miesiąc pobytu w warunkach bez zagrożeń z pewnością tkwi w jej kociej pamięci. A tu gdzie żyje teraz ma marne szanse na przeżycie.
Ja wierzę w to, że każdy dziki kot się oswoi, to jest tylko kwestia czasu. Może to potrwać nawet i wiele lat, ale ja już po tych dwóch latach widzę, że te koty są do mnie przywiązane, choć jednej do dzisiaj nie mogę dotknąć, drugą pogłaszczę od czasu do czasu, a dwa pozostałe już zrobiły się miziaste, może jeszcze nie tak całkiem do końca, ale jednak....

Marzenko, podaj mi proszę nr konta, mam drobne nadwyżki z mojego kociego bazarku, podzielę się z Tobą na rzecz kociego rodzeństwa.

I przepraszam, że się tak rozpisałam.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw sie 15, 2013 8:42 Re: Wawa- 4mczne, cętkowane kociaki, czy się oswoją?

Witaj Iwonko :D :1luvu: :1luvu: :1luvu:
wszelkie uwagi i dzielenie się doświadczeniem są bardzo cenne. Wyadoptowałam już trochę kotów, mam wyczucie ludzi a mimo to nie ustrzegłam się błędów, np. jeśli chodzi o adopcję Rudej Łapy. Adopcje to trudna sprawa , bo odpowiedzialność za kota nie spada nawet po wyadoptowaniu, taki (słodki?) ciężar do końca zycia.
Mam nadzieję, że kociaki się oswoją w pełni tak, aby nie było z tej strony zadnego zagrożenia. Ale jeśli nie a chętni będą to na pewno będą musieli przyjechać , aby poznać łobuzy. Może nawet nie raz a dwa.
Z Kornelią problem jest taki, ze ona nie ma żadnego swojego miejsca. Ale z drugiej strony ma już dwa lata i jakoś je przeżyła w dobrym zdrowiu i stanie. W planach jest zrobienie dla niej budki, ale przeszkodą mogą być ludzie, mieszkańcy tego bloku, tak jak są cały czas od momentu wypuszczenia Kornelii. Mogą się po prostu nie zgodzić na budkę i tyle. I nic nie wywalczę.
Gadam z nią, zeby przyszła do mojej piwnicy. Zobaczymy jak będzie. Narazie codziennie jej daję jeść i tak już na pewno będzie, choć absolutnie, z racji finansów nie powinnam sobie brać kolejnego kota pod opiekę. Tylko ze ja już jej nie potrafię zostawić samej sobie.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Agnieszka LL, elmas, Google [Bot] i 126 gości