Nie wiem czy zrobię jakieś ciekawsze foty w ciągu tych trzech tygodni, bo póki co żadnych konkursowych już nie mam. Zobaczymy.

Ja na pięknego Bazyliszka na pewno będę głosować w końcoworocznej edycji na Kota Roku.
Ja chyba odwiedzę znowu inną lecznicę, poproszę o jakieś krople do nosa dla Malagi i przy okazji spytam właśnie o to szczepienie (bo też mi się wydawało, że Pinelli powinien być ponownie doszczepiony) i co wybrać na wzmocnienie odporności Malagi. Artkuł przydatny, dzięki.
Miraclle pisze:Druga kwestia odporności i beta glukanu.
Beta glukan podaje się stale tylko kotą z obniżoną odpornością FeLV, FIV, koty zdrowe zazwyczaj dostają go czasowo podczas infekcji zazwyczaj ok tygodnia.
Dawkuje się go 1 tabletkę raz na dobę.
Najlepszy i w sumie jeden z najtańszych to Immunodol Cat 1,3/1,6 Beta Glukan. Jak wet go nie ma to możesz kupić w necie, choćby na allegro.
U mnie w lecznicy kosztuje 32 zł za 60 tabletek, ale raz kupowałam na allegro dwa opakowanie i jedno wychodziło mnie chyba 23 zł.
Immunodol fajnie sobie radzi, czasem jak Kubusiowi czy Tofisiowi lekko spada odporność dostają dwie tabletki na dobę i odporność rośnie.
Poczytam coś więcej o tych wszystkich środkach, bo widzę, że tego trochę jest - zwykły beta glukan, Scanomune (o którym kiedyś czytałam, że to się niczym od tego zwykłego nie różni) i teraz jeszcze piszesz o Immunodolu. Skontaktuję się też z jakimś mądrzejszym weterynarzem, bo boję się szafować zdrowiem Malagi samodzielnie.
kasumi pisze:Ja moje szczepiłam dwukrotnie po raz pierwszy, powtórka po miesiącu. A potem co dwa lata.
Co do betaglukanu, ja u swoich stosowałam ludzki, z Laboratoriów Natury. Jedna kapsułka to ok. 6 kocich porcji. Podaje się go raz dziennie, nie dłużej niż dwa-trzy tygodnie (żeby układ odpornościowy nie "przyzwyczaił się" do funkcjonowania tylko ze wspomagaczem) jak jest potrzeba dłużej to z przerwami: dwa-trzy tyg. podawania, dwa-trzy bez ale mam nadzieję że tu aż tak długo nie trzeba będzie podawać

Dzięki, właśnie o takie informacje mi chodziło.
---
Malaga niestety dalej kicha, ten zastrzyk przeciwalergiczny nic mu nie pomógł. Widać, że mu to przeszkadza, bo niby kataru nie ma itp., ale też dosłownie nic zrobić nie może - jak się ruszy, to zaraz zaczyna psikać i potem nie może przestać, ma chyba bardzo te śluzówki nosa podrażnione. A jak nie kicha to korzysta z tego faktu i odsypia. Zaliczył też znowu spadek aktywności i apetytu - "Bielucha" zje, ale barfne mieszanki muszę mu wsadzać ręką do buzi kawałek po kawałku i pilnować, żeby gryzł i połykał, a nie wypluwał, bo inaczej nic by nie jadł, a z czegoś siły brać musi. Jak dalej nie przestanie kichać to jutro pojadę do lecznicy, która wyleczyła mi łapę Pinelliego i poproszę o jakieś krople do nosa, które mogłyby mu te kichanie powstrzymać. Nie zgodzę się na nic innego, żadne zastrzyki, leki, bo już i tak miał ich dość w ostatnim tygodniu wpakowanych w siebie. Może jakoś pomogą, przy okazji zapytam o to szczepienie Piniego i może kupię u nich coś na odporność. Ach, wakacje, tyle wypoczynku...
