Dostałam wspaniałe zdjęcia z domku stałego Meli i Felka. Serce mi się cieszy!
Feluś:



Mela (aktualnie ma na imię Bunia - od BaBuni

) - te zdjęcia dedykuję cioci Sroczce




A przy tym zdjęciu prawie się popłakałam...

Pierwsze tygodnie Meli i Felka w nowym domu były trudne, przypomnę, że zanim Mela trafiła do Pani Kasi, Felicjan mieszkał tam już 2 miesiące i słabo pamiętał swoją babcię, a może to ona słabo pamiętała jego? Tak czy inaczej ona szukała świętego spokoju, a Felek kumpeli do zabawy i ciągle ją zaczepiał, a ona go tłukła. Pani Kasia martwiła się, że będzie musiała oddać Melę, ale po kilku tygodniach sytuacja się unormowała, a kotki żyją w totalnej symbiozie, razem się bawią, a Mela wspaniale się otworzyła, przytyła, odrosła jej sierść, ciągle się tuli i podobno nawet chętnie razem z Felkiem (który był dzikusem jakich mało...) zabawiają gości

Naprawdę się wzruszyłam przy tych zdjęciach, bo obydwa te koty były "trudno adopcyjne", a przy odrobinie (dosłownie!) czasu i miłości tak pięknie rozkwitły
i jeszcze oba misiaki...

A tu jeszcze Filipek

i jak ja mam wierzyć, że to ten sam kotek, który 5 miesięcy temu mieścił mi się w dłoni?


