Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, operacji by nie miała.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 02, 2013 22:50 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

O rany, rany :(
Tak liczyłam na to, że okaże się, że tylko stłuczenie :(
Aniu, a jakby mu tak te obróżkę feromonową na wyciszenie i poprawę nastroju założyć na czas klatkowania?
Pomysł z miskami zewnętrznymi bardzo dobry, będzie mial Bolutek więcej miejsca na wiercenie się.
Popatrz, też szczęście w nieszczęściu, że to w wakacje trafiło.
Będziesz go mieć na oku, będziesz mogła zagadywać, zabawiać.
Jakby tak w roku szkolnym, to by tam kwitł samotnie.
Najważniejsze, że jest miłość, że będziecie mieć siebie nawzajem w tym trudnym czasie.
A potem będzie już tylko lepiej i tylko wspominać się będzie tę niefartowną przygodę.

Dobrze będzie. To młody, bezstresowy kot, szybko się dostosuje. A jaka potem będzie radość, jak już zdrowy będzie mógł hasać! :ok:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39523
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pt sie 02, 2013 23:11 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Aniada pisze:

Ale to jest właśnie harmonia życia. Ile bierzemy od zwierząt? Ile razy mówimy im "kocham cię"? Tysiące. I pewnego dnia trzeba złożyć solidny dowód tej miłości. Nie wystarczy gadać, a potem wystawić za próg jak się zepsuje.




I właśnie o TAKIEJ miłości, jest ten cały wątek ...
Przytulam Aniu i Ciebie i Bolusia i Misia i Jożika ...
Tworzycie cudowny dom ... :love:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt sie 02, 2013 23:22 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Jest kilka "szczęść w nieszczęściu" i jak je sobie przemyślałam, to się uspokoiłam. To się mogło wydarzyć podczas przeprowadzki... To się mogło stać, gdy mąż był sam z kotami i pracą do 20.00. To się mogło stać w trzaskający mróz.

Ola, ja Ci jestem tak wdzięczna za tę lecznicę, że aż mi słów brak. Bo chociaż daleko, to mam tam wszystko na miejscu. Zginęłabym w tej sytuacji, tułając się po różnych lecznicach. Nie no... Taka wizja to już w ogóle jest dla mnie nie do ogarnięcia.
Bardzo mnie uspokaja fakt, że zostaliśmy niejako przypisani do p. Wojtyczki i jak tylko jest w lecznicy, to do niej się nas kieruje, ona z nami rozmawia i ją woła się do telefonu. Ona od chorób wewnętrznych, p. Bojarski to chirurg, a obydwoje - specjaliści od psów i kotów. To mnie uspokaja dodatkowo, bo nasz wet osiedlowy, choć sympatyczny bardzo, specjalizuje się w gadach. I wszelkie artykuły na ten temat popełnia. A według mnie gad różni się od takiego Misia dość znacząco i wprawia mnie to w drobną konsternację ;) Tak czy owak znów będziemy do niego chodzić z opatrunkami. Pani W. ma dzwonić i uprzedzić, że oto nowe nieszczęście się wydarzyło. Ten kontakt między gabinetami też mi się podoba.
A obróżka będzie... Heh...
Mam Lawendowego Misia, teraz będzie Lawendowy Tygrysek.
Cieszę się nieopisanie...
Aniada
 

Post » Pt sie 02, 2013 23:29 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mogłam doradzić i że jesteś zadowolona.
My też na bieżąco u kochanej dr Wojtyczki, a awaryjnie u Bojarskiego. Świetny wet, wzbudza duże zaufanie i jest taki kontaktowny wobec zwierzów. Moj Borys przyjezdzał jak naładowana bomba i jak widziałam, że doktor zbliża do niego twarz, to sama truchlałam. A nic się nie działo. A dr Wojtyczka jest niesamowicie zaangażowana, przytomna, chętna do szukania rozwiązań, zyczliwa...
Co ja się wetów na Śląsku nie natestowałam ;)

W każdym razie, Aniu, ja wyjezdzam w poniedzialek na parę dni na urlop. Wracam w sobotę po poludniu.
Poza tym okresem- służę pomocą, jeśli będzie to potrzebne.
I kciuki bardzo mocne za Was trzymam :ok: :ok:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39523
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pt sie 02, 2013 23:32 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Dziękuję bardzo! :D Udanego urlopu życzę. A "wywczasuj się" i w moim imieniu, bo mnie to naprawdę nie jest dane... ;)
Aniada
 

Post » Pt sie 02, 2013 23:39 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Będę myśleć o Was i pozytywne fluidy podsyłać ;)

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39523
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pt sie 02, 2013 23:51 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Szkoda, że tak daleko, bo u mnie cały czas jest villa Draculia, w której mieszkał Dracul. No ale transport byłby uciążliwy? Jest ogromna i się nie rozkłada. Chyba że?

W każdym razie, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, ale też i ogromnej uldze, całkiem sobie chwalił swoje osobne mieszkanko. Może chory kot po prostu jakoś inaczej odbiera taką izolację? Pod warunkiem, że uczestniczy w życiu rodzinnym, w sensie, że klatka czy też willa ustawione są w ogólnie dostępnym i uczęszczanym miejscu?
Kciuki za wszystkich niedomagających domowników :ok: :ok: :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 02, 2013 23:53 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Casica, a co to takiego jest?? Klatka?? Może by temat wrzucić w wątku transportowym i ktoś by ewentualnie przy okazji przywiózł jadąc w moją stronę? Chyba, że się toto nigdzie nie zmieści. Bo brzmi groźnie...
Aniada
 

Post » Sob sie 03, 2013 0:05 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Aniada pisze:Casica, a co to takiego jest?? Klatka?? Może by temat wrzucić w wątku transportowym i ktoś by ewentualnie przy okazji przywiózł jadąc w moją stronę? Chyba, że się toto nigdzie nie zmieści. Bo brzmi groźnie...

Ja mam duży samochód i powiem, że jak są położone tylne siedzenia to z trudem włazi. Ale moment postaram się dać Ci link do tego ustrojstwa.
To nie jest klatka, to jest willa :) specjalnie zaprojektowana, żeby szybko i łatwo myć i żeby Dracul miał cały czas wzrokowy kontakt z nami. Sprawdziła się


edit: tutaj pierwsze fotki, tuż po ustawieniu. Wygląda na mniejszą niż jest. Góra (z siatką) jest nakładana, z boku są drzwiczki, generalnie dostęp łatwy. Na dalszych stronach też ma fotki rozliczne
viewtopic.php?p=5080050#p5080050
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 03, 2013 0:25 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Genialne... Reszta na priv.
Aniada
 

Post » Sob sie 03, 2013 0:39 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Aniada pisze:Jest kilka "szczęść w nieszczęściu" i jak je sobie przemyślałam, to się uspokoiłam. To się mogło wydarzyć podczas przeprowadzki... To się mogło stać, gdy mąż był sam z kotami i pracą do 20.00. To się mogło stać w trzaskający mróz.

Dorzucę jeszcze jedno: to jest młody, silny, zdrowy kot. I jego stan ogólny jest bardzo dobry. :ok:
Mnóstwo ciepłych myśli przesyłam!
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Sob sie 03, 2013 0:47 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Gretta pisze:
Aniada pisze:Jest kilka "szczęść w nieszczęściu" i jak je sobie przemyślałam, to się uspokoiłam. To się mogło wydarzyć podczas przeprowadzki... To się mogło stać, gdy mąż był sam z kotami i pracą do 20.00. To się mogło stać w trzaskający mróz.

Dorzucę jeszcze jedno: to jest młody, silny, zdrowy kot. I jego stan ogólny jest bardzo dobry. :ok:
Mnóstwo ciepłych myśli przesyłam!


Bardzo Ci dziękuję, ale właśnie tego stanu ogólnego nie jestem pewna. Znaleziony w tych odpadach chemicznych, wysmarowany chemikaliami, chemikalia w pyszczku, nosku, jego rodzeństwo zeszło (najprawdopodobniej zatrute), on był karmiony sztucznie, a znaleziony został tak wcześnie, że mu sama jeszcze pępowinę usuwałam. Ponadto - jest drobnym kotkiem (chociaż waży 3.990),na siłacza nie wygląda... To wszystko mnie martwi. Że to wysypisko, te smary i oleje nam teraz wyłażą, że nie rozwinął się jak powinien...

A tak go kocham. Właśnie przez to wszystko... Poryczałam się dziś jak dziecko. Dawno mi się nie zdarzało. Bo podłogę myłam, a on nie polował na mopa.
Aniada
 

Post » Sob sie 03, 2013 8:26 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Aniu! Czytam mężowi Twój wątek. Przypomniałam historię Bolutka i innych kotów, (wiesz my też mamy problemy z naszymi sześcioma sierściuchami, ostatnio Kajtuś sikający krwią )i szczerze Ci współczujemy. Bo jam mam ogromne wparcie w mężu i wiem jak jest Ci samej trudno. I szkoda, że mieszkamy tak daleko. I mam pytanie jak wysoka była ta feralna szafka?

Zazusia

 
Posty: 2534
Od: Pon lut 21, 2005 9:50
Lokalizacja: Okolice Krakowa

Post » Sob sie 03, 2013 9:28 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Ciotka, nie będę Ci robić pobudki bladym świtem o 10-ej, pewnie i tak nie odbierzesz ;)

Sądzę, że zamknięcie Bolutkowi spustoszenia w psychice nie zrobi. Ważne tylko, jak ktoś podkreślił wczesniej, żeby nie był izolowany od reszty domowników.

Moja klatka jest do dyspozycji z pełnym wyposażeniem, no może poza matą antyposlizową. Poidełko do zawieszania też jest. Przypominij sobie srajdki w naszej łazience i masz obraz salonu dla Bolutka.
Jesli zdecydujesz się na klatkę Casicy, to proszę o wymiary klatki, żeby sprawdzić, czy zmieści się do samochodu.

Betaka

 
Posty: 3803
Od: Nie lut 28, 2010 12:32
Lokalizacja: Tychy

Post » Sob sie 03, 2013 10:34 Re: Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, to by... - słów br

Rzeczywiście dopiero się zwlokłam z łóżka, wpakowałam Bolutkowi tabletkę i siadam na forum.

Jestem zdecydowana pożyczyć willę Draculia od Casica, zatem bardzo proszę - ktokolwiek mógłby pomóc w jej transporcie (na trasie Łódź-Katowice), będzie miał moją dozgonną wdzięczność.
Dam ogłoszenie na fejsie, dam w wątku transportowym, ale chwilowo nie znam jeszcze wymiarów tego cuda.

Zazusiu, paradoksalnie szafka nie jest wysoka: 1.50. ALE - on lubi z tej szafki skakać na krawędź drzwi (!!) łazienkowych. I ja myślę, że w szale polowania tak to się odbyło. Skoczył na drzwi, nie utrzymał równowagi i rąbnął, kto wie, czy nie od strony szafki, obijając się dodatkowo.
Kawę robiłam, nie widziałam tego dokładnie. Widziałam, że goni za muchą, a potem to już był tylko huk...
Aniada
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter i 49 gości