

Po niewielkim przemeblowaniu Staś chodzi spać i jada razem z Orange i Mobilkiem.
Dzięki temu jedna duża klatka została komisyjnie wyniesiona do drugiego pokoju.
Biegając w ciągu dnia razem po mieszkaniu dzieciaki się poznały i zakolegowały i teraz nie ma już żadnych przepychanek, gdy są wspólnie w jednej klatce.
Co prawda Staś to taki mamisynek, bo jak jest głodny to patrzy na mnie i krzyczy i wtedy muszę włożyć go do klatki, pokazać miseczkę i oczywiście głaskać żeby normalnie zjadł, inaczej mały zje kilka chrupek i odchodzi

Wczoraj Staś i najmniejszy synek kociej mamy napędzili mi trochę strachu, bo codzienne ważenie pokazało znaczący spadek wagi, a w dodatku oboje mieli mocno rzadkie qupy.
Przewrażliwiona mamunia (czyli ja

Nie ukrywam, że wbicie igły i wlanie płynu w 350g kota było dla mnie trochę stresujące, ale w końcu dałam radę (nawet Tepsię nawadniałam jak była już nieco większa).
Dzisiaj rano oboje jedli, na razie wciąż nie ma sraczki, a waga ładnie się trzyma, no i humorki dopisują.
Qupkę maleńtaska zobaczyłam, bo po raz pierwszy sam załatwił się do maminej kuwety płacząc przy tym mocno, ale nie ma się co dziwić bo z pupinki wylało mu się coś o konsystencji śmietanki

Odpukać, oby wszystko było już ok!
No i wreszcie nadaliśmy rodzince imiona: mamusia bardzo oryginalnie nazywa się Mamcią, najmniejszy chłopczyk to Okruszek, większy czarny z dużą białą plamką na szyjce to Bączek, a szaro-czarny z mniejszą plamką na szyjce to Pączek

Wciąż poznaję i uczę się czterech małych kloników

Troje ładnie reaguje na mizianie i przytulanie i szybko włączają traktorki, a tylko jedna dziewczynka (Hedera) wciąż jeszcze trochę się boi i w pierwszej chwili buczy.
Cała czwórka ma zakraplane oczy (te zmiany temperatury za oknem

Babunia bez zmian, czyli nie lepiej, ale przede wszystkim nie gorzej

Oczy Sójki i Rysi powolutku są coraz ładniejsze.