Tymczasowe Niekochane VI- chcą do stałych domów

Tak sobie wlazłam dzisiaj na 1-szą stronę niniejszego wątku i tam od początku zdjęcie jakieś Walentynki. W pierwszej chwili myślę sobie "ni diabła co za Walentynka"

Dopiero po chwili do mnie dotarło, że to Szkaradka tengerine jest :ryk:

Mały większy okropną tę pupkę ma, mamy niby na razie psikać octomniseptem ale boję się, że to nie wystarczy

Mała mniejsza przyprawia mnie o zawały za każdym razem jak mniej zje, albo fuka noskiem. Bo mi się zaraz się wydaje, że już jest chora :oops:

A i piersze zęby jej się dzisiaj przebiły :ok:

Może by tę pupę olejkiem z dziurawca potraktować albo ozonellą?

Lidka pisze:Może by tę pupę olejkiem z dziurawca potraktować albo ozonellą?

No właśnie nie mam pojęcia co by mogło to być, bo to taki newralgiczny punkt jest, aż mu trochę ten odbyt wystaje, bo takie to wszystko jest opuchnięte. I to musi być coś co mu nie zaszkodzi jak to zliże. Tylne nóżki ma całkowicie łyse od tej biegunki

A jeszcze wszystkie strupy mu nie zeszły

AgaPap pisze:
Lidka pisze:Może by tę pupę olejkiem z dziurawca potraktować albo ozonellą?

No właśnie nie mam pojęcia co by mogło to być, bo to taki newralgiczny punkt jest, aż mu trochę ten odbyt wystaje, bo takie to wszystko jest opuchnięte. I to musi być coś co mu nie zaszkodzi jak to zliże. Tylne nóżki ma całkowicie łyse od tej biegunki A jeszcze wszystkie strupy mu nie zeszły

Mój jeden tez tak miał - łysa opuchnięta dupka, łysy ogon do połowy wysokości - wszystko z odparzen po biegunce. Smarowałam na zmianę maścia cynkowa i linomagiem w maści. I ja miałam luksus - moje córki były w domu, wiec miał lekko mytą pupinkę przgotowana wodą po każdej... akcji sralniczej. Po tygodniu było lepiej - teraz ma już wszystko pokryte leciuteńkim meszkiem futerkiem.

Bo ja się boję najbardziej tego, że jak on toto zliże to się zatruje :oops:

To może ja mu też tym będę smarować?

I już uprzedzam, że jak się będzie robiło gówniarzowi za jakiś czas ogłoszenia to trzeba ukryć, że toto ma potrójne ADHD, bo go nigdy nie wyadoptujemy :mrgreen:

Nawet zdjęć nie można zrobić, bo na każdym wychodzi tylko przeciąg po kocie :ryk:

Moje nie lizały. Może bolało i nie chciały się tam dotykac? A może dlatego, ze w chwile później były już tak chore na kk, że było im ganz egal co mają na dupenkach?

A co do zdjęc - mnie też w wypadku małych glutów wychodzi zawsze na zdjęciu miejsce w którym był przed chwilą kot. W tym wypadku - dwa miejsca po kotach. Mam szczegółową dokumentację zdjęciową.... mojego mieszkania :mrgreen:

No właśnie a mój sobie liże tyłek :evil:

Wczoraj jak go popsikałam tym octeniosepetm (czy jakoś tak) to za chwilę język był w ruchu :roll:

Może ten Bepanthen w kremie?Posmarowałam młodemu mojemu rane na łebku i jakby lepiej...Zlizany nie zaszkodzi.

Żwirek Zverlit rządzi! Wreszcie się załatwił do kuwety! :wink:

mamaju-a ja nie poznałam wogóle Twojego tymczasika i maleństwa od agiPap-tez

swpoja drogą-poprosze fotę małego i obesrańca

Ja mysle ,że ta dupinka sama sie uspokoi, bo biegunka już ustała?

Kamakolo-a jak tam czarnuszki wogóle?

Nasz mały Bury:

mamaja4 pisze:Nasz mały Bury:

Jerzyk, a nie Bury!:-D

Fotkę malizny to już znalazłaś na drugim wątku, ale z fotką obesrańca jest gorzej. On przemieszcza się z prędkością światła razy dwa więc jak mi się uda to będzie może w którymś momencie :roll:

Biegunki jako takiej już nie ma, ale konsystencja jeszcze pozostawia wiele do życzenia :mrgreen:

Pocieszeniem jest to, że trafia zawsze do kuwety, z tym, że potem tę kuwetę wywala :evil:

Jest tylko na gotowanym mięsku, wczoraj ugotowałam je dodatkowo z warzywami, mam nadzieję, że nie zaszkodzi. Bo mały zjadłby konia z kopytami :ryk:

Wstępnie nazywa się Gacek, no bo nie bardzo mógł przecież nietoperz, a wygląda jak one, mały łeb, duże oczy, wielkie uszy, chudy tors i długie łapy

AgaPap-super,ze się poprawił!

Szczaw z Jerzykiem dziś:

Niestety z żadną ciotką dla kontrastu nie da się zdjęcia zrobić

Śliczni

Przynajmniej maja obaj towarzystwo do szaleństwa :ok:

U mnie mała jeszcze za mała na takie rozrabianie, no i jednak do końca przyszłego tygodnia wolę je odseparowane od siebie mieć coby Gacek niczym jej nie zaraził. Już i tak mam majaki senne, że ona na pewno w schronie przez te parę godzin się zaraziła się czymś :oops:

Palnijcie mnie w łeb :roll:

Ja ich też na kilka godzin separuję,boby Szczaw młodego zamęczył

Na szczęście go nie myje.

Tymczasowe Niekochane VI- chcą do stałych domów

Kto przegląda forum