Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 29, 2013 13:55 Re: Kot w każdej szafie. Tasiemce mają się dobrze...

Kinniu, nie przepraszaj, ja nie na serio przecież. :D
Dobrze, że ostrzegasz, bo tasiemca nie wolno lekceważyć. U innych kotów nie widzę symptomów ale nic nie wiadomo. Przyłączyłam czarnulki do stada, bo ogólnie były zdrowe, odpchlone, "odrobaczone"(!?).
Na razie jak to maluchy, zarobaczone maja brzuszki. Teraz urosły ale zrobiły się chude. Dziś wypłata, kupię dobrego mięsa mielonego i znowu dam Fenbenat wszystkim. Widzę, że na ten rodzaj tasiemca działa najlepiej. A po kuracji, za jakiś czas trzeba będzie kupalowego miksa dać do laboratorium.
Może i sama się przebadam, w końcu tak jak u wszystkich chyba, koty śpią w łóżku, łażą po kuchennym blacie. Mogą rozsiewać jaja.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto lip 30, 2013 9:33 Re: Kot w każdej szafie. Tasiemce mają się dobrze...

Do kociej stołówki przychodzą jeże, to nie nowość.
Ale ostatnio jeden jeżyk zaczął zaprzyjaźniać się ze mną. Przychodzi matka i dwa małe ( nie znam się na wieku jeży ale są to raczej podrostki, nie maleństwa). Kiedy się zbliżam matka i jedno małe spyla w krzaki. Natomiast drugi dzieciak w ogóle się nie boi. Uwielbia drapanie pod bródką i za uszkiem. Wyciąga wtedy szyjkę i łypie na mnie tymi czarnymi koralikami. Trudno mi się powstrzymać by go nie podrapać za każdym razem, ale wiem, że więcej nie mogę go oswajać dla jego bezpieczeństwa. Myślę jednak, że on mnie poznaje. Kojarzy, że to facetka od mięska, bo jak w pobliżu przechodził jakiś facet, to pobiegł w krzaki. Potem znowu do mnie wyszedł.
Zrobiłabym mu fotki, ale dzieje się to w nocnej scenerii, telefon tego nie chwyci raczej.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw sie 01, 2013 9:22 Re: Kot w każdej szafie. Jeżyk pieszczoch (str 74)

Dziś rocznica Powstania Warszawskiego. Wiem, że dla wielu to bez znaczenia. Utwierdziłam się w tym już w zeszłym roku, gdy dawałam wątek na koci-łapci „Jak to jest z tym naszym patriotyzmem”.
Dominował wtedy pogląd, że:
- Patriotyzm to przeżytek.
- Ten kraj nic mi nie dał
Przecież granice otwarte, od kilkudziesięciu lat nikt tu na siłę nie trzyma
- Tu mi źle, jestem biedny, chrzanię taką ojczyznę.
To co mieli powiedzieć Polacy pod obcą okupacją – głodni i zniewolenie, obrazić się na swój kraj, bo mi wojnę zafundował.
- Mam dość tej martyrologii i smutniactwa.
To zależy chyba od subiektywnego odbioru. Jasne, że powstania nikt nie obchodzi na wesoło, ale 3 Maja, 11- Listopada obfituje w imprezy, festyny, koncerty. Ale trzeba chcieć to zauważyć.
Poza tym smutniactwo i rozpamiętywanie propaguje tylko jedna frakcja polityczna i naszym wyborem jest czy dajemy się w to wikłać.
- Powstanie to porażka polityczna, nieodpowiedzialność dowództwa i daremne ofiary.
No cóż, to można powiedzieć o wielu powstaniach i ruchach wyzwoleńczych, a jednak ludzie je podejmowali, bo mimo nierównowagi sił jest pewna granica zniewolenia.
- Płacę podatki i to wystarczy.
Płacenie podatków jest obowiązkiem w każdym kraju. Nie ma nic wspólnego z polskością.



Dziś jest ten jeden z kilku dni w roku, kiedy warto uświadomić sobie, że wolność i demokracja nie jest nam dana raz na zawsze, że nam się należy. Ze to przeszłość kształtuje teraźniejszość.
Blisko mojego domu, przy parku jest miejsce gdzie faszyści rozstrzelali grupę dzieci w wieku od 4 do 10 lat. Niezależnie o tego jak patetycznie to może zabrzmieć, nie umiem dziś o nich nie pomyśleć. Tak samo jak o tym, że Warszawa to miasto Feniks odrodzony z popiołu, i autentycznym cudem jest to, że powstała od podstaw ( wraz z większością istotnych obiektów i zabytków) w ciągu kilkudziesięciu lat i wiele nie odbiega poziomem o miast europejskich. Czasami słyszę od młodych ludzi „tu nie ma nic ciekawego”. No ale przecież to od nas zależy czy chcemy coś o tym mieście się wiedzieć, przeczytać, zobaczyć, a nie tylko znać drogę z pracy do wynajętego mieszkania, i ew. jeszcze do kilku marketów i galerii handlowych. Warszawa daje pracę wielu ludziom z innych miejscowości, nieładnie jest opluwać żywiciela – a niestety to często ma miejsce.
Dziś o 17-tej zawyją syreny. Bardzo serdecznie proszę mieszkańców Warszawy, by jednak przystanęli na te kilkanaście minut. To nic nie kosztuje, nie wymaga wysiłku, nie zobowiązuje do czegoś więcej. Wymaga tego szacunek i empatia dla tego cierpienia i śmierci sprzed 69 lat. A jeżeli ktoś i tego nie czuje, to wymaga tego zwykła kultura.
Ostatnio edytowano Czw sie 01, 2013 9:29 przez Prakseda, łącznie edytowano 1 raz
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw sie 01, 2013 9:27 Re: Kot w każdej szafie. Moja Warszawa..... (str 74)

Chwała Powstańcom! [*]
Obrazek

rastanja

 
Posty: 1637
Od: Czw maja 10, 2012 20:37
Lokalizacja: M-chód

Post » Czw sie 01, 2013 9:45 Re: Kot w każdej szafie. Moja Warszawa..... (str 74)

Agnieszko, Warszawiacy czasem mają pewien kompleks, tłumaczymy wszystkim, że to miasto jest brzydkie, bo odbudowywano je na tempo i w czasach, gdy na urodę zwracano uwagę mniej niż na użyteczność architektury.

Ja też przez wiele lat gadałam, że jako "Warszawiance od co najmniej udokumentowanych 4 pokoleń" wolno mi narzekać na to miasto bardziej niż "przyjezdnym". :wink: Bo to moje miejsce na świecie, urodziłam się tu - jak wszyscy - bez własnego wyboru, ale późniejsze, dorosłe wybory są już moje. Nawet jeśli będę się jeszcze ileś razy przeprowadzać, to i tak zawsze będę z Powiśla. 8)

A całkiem niedawno miałam dosyć długą rozmowę z koleżanką z pracy, która przyjechała do Polski na kontrakt, mieszkała z rodziną kilka lat w Warszawie, wcześniej w kilku innych europejskich stolicach. Teraz przenosi się do Paryża. I narzeka. :lol: Bo wg niej Warszawa to miasto przyjazne ludziom, pełne atrakcji dla dorosłych i dla dzieci, dobrze skomunikowane, wygodne. A ludzie otwarci i mili. Warto i o tym pamiętać w trakcie dzisiejszego święta.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Czw sie 01, 2013 10:12 Re: Kot w każdej szafie. Moja Warszawa..... (str 74)

Agneska pisze:Agnieszko, Warszawiacy czasem mają pewien kompleks, tłumaczymy wszystkim, że to miasto jest brzydkie, bo odbudowywano je na tempo i w czasach, gdy na urodę zwracano uwagę mniej niż na użyteczność architektury.

Ja też przez wiele lat gadałam, że jako "Warszawiance od co najmniej udokumentowanych 4 pokoleń" wolno mi narzekać na to miasto bardziej niż "przyjezdnym". :wink: Bo to moje miejsce na świecie, urodziłam się tu - jak wszyscy - bez własnego wyboru, ale późniejsze, dorosłe wybory są już moje. Nawet jeśli będę się jeszcze ileś razy przeprowadzać, to i tak zawsze będę z Powiśla. 8)

A całkiem niedawno miałam dosyć długą rozmowę z koleżanką z pracy, która przyjechała do Polski na kontrakt, mieszkała z rodziną kilka lat w Warszawie, wcześniej w kilku innych europejskich stolicach. Teraz przenosi się do Paryża. I narzeka. :lol: Bo wg niej Warszawa to miasto przyjazne ludziom, pełne atrakcji dla dorosłych i dla dzieci, dobrze skomunikowane, wygodne. A ludzie otwarci i mili. Warto i o tym pamiętać w trakcie dzisiejszego święta.


Ja nie mam kompleksu w tej sprawie. Szczerze. Kiedyś za komuny, tak. Teraz nie, choć w świecie bywałam. (Ileż to ulicznego brudu, chamstwa i problemów we wspomnianym Paryżu doświadczyłam.)

Agnesko, Polacy zawsze będą narzekać. prędzej coś dobrego można usłyszeć od cudzoziemców.

Przykład: chcemy mieć nowa linię metra, lepsze jezdnie. Kiedy głównie w wakacje coś w tej sprawie się robi, no to wiadomo co się słyszy "skandal tyle objazdów, rozkopów, itp." Czyli co mają w 1 dzień te prace wykonać czy może jakaś czarodziejka machnie pałeczką i oto jest?
Na miejską komunikację non - stop skargi, narzekania, opieprzanie kierowców. Ale czy naprawdę tego nie widać, że jeździmy wygodnymi, klimatyzowanymi autobusami i tramwajami z telewizją wewnątrz. Ja w pamiętny poniedziałek z ekstremalną temperaturą czekałam na autobus jak na zbawienie, gdzie ochłonąć można. Co do punktualności też specjalnych zastrzeżeń nie mam, no chyba, że wypadek się trafi.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw sie 01, 2013 12:13 Re: Kot w każdej szafie. Moja Warszawa..... (str 74)

Jestem Warszawianką z dziada pradziada. Do tego z Mokotowa.
Zawsze zatrzymuję się gdy wyją syreny o godzinie 17:00. Uważam się za patriotkę. Szczególnie czułam to gdy mieszkałam przez jakiś czas w Szwajcarii. Polacy w tamtym czasie byli bardzo lubiani, bo to był czas "Solidarności". Prawie zawsze gdy moi rozmówcy, gdzie by to nie było - w autobusie, sklepie, banku czy na poczcie, dowiadywali się, że jestem z Polski wznosili w górę dwa palce ułożone w literę "V" i wołali "vive la Solidarite". Byłam wtedy dumna, że jestem z Polski.
Po latach się to zmieniło, staliśmy się leniami, złodziejami samochodów, zabierającymi pracę autochtonom etc. Nie ukrywam, że mnie to złości, ale niewiele mogę z tym zrobić.

Natomiast Warszawy, delikatnie mówiąc, nie lubię. Od lat moim marzeniem jest zamieszkanie w jakimś małym miasteczku, bo kocham spokój i ciszę. Pisałam niedawno w moim wątku, że jestem niczym byczek Fernando z dziecięcej bajki. Lubię naturę, przyrodę, lubię wąchać kwiatki i gapić się w niebo. Warszawa daje mi tylko zgiełk, stały pośpiech, korki - nawet już przestałam jeździć samochodem, bo się po prostu nie da. Ostatnio zlikwidowano wiele połączeń autobusowych i to nie czasowo, a trwale stąd kolejne trudności w poruszaniu się po mieście. A muszę często przemieszczać się w różne rejony Warszawy. Od Warszawy wolę Trójmiasto, bo chociaż ukochane morze zrekompensowałoby mi wszelkie inne niewygody.
Obecnie nie mogę przeprowadzić się z uwagi na życiową sytuację, ale sądzę, że gdy tylko stanie się to możliwe i będę miała na to jeszcze siłę, zmienię miejsce na jakieś zdecydowanie spokojniejsze. Teraz nawet nie bardzo mogę jeździć na moją działkę oddaloną o ok. 50 km od Warszawy. Ale nawet gdy mi się to czasem udaje, to i tak wybieram wyjazd w środku tygodnia, bo w soboty i niedziele zjeżdżają inni działkowicze i o ciszy i spokoju nie ma nawet mowy. Na szczęście jestem na emeryturze i nie muszę być ani w pracy ani w szkole w dni powszednie.

I jeszcze odbiegnę od tematu. Z przerażeniem usłyszałam dzisiaj, że w Łodzi Straż Miejska ostro zabrała się do zrywania ogłoszeń naklejanych na słupach i przystankach i że jest już projekt ustawy zabraniający naklejania takich ogłoszeń. Wiem, że nie było wolno, ale patrzono na to trochę przez palce. Nie umiem sobie wyobrazić jak szukać i jak znaleźć zaginione zwierzę bez możliwości klejenia ogłoszeń gdzie się tylko da.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw sie 01, 2013 12:45 Re: Kot w każdej szafie. Moja Warszawa..... (str 74)

Iwonami pisze:Jestem Warszawianką z dziada pradziada. Do tego z Mokotowa.
Zawsze zatrzymuję się gdy wyją syreny o godzinie 17:00. Uważam się za patriotkę. Szczególnie czułam to gdy mieszkałam przez jakiś czas w Szwajcarii. Polacy w tamtym czasie byli bardzo lubiani, bo to był czas "Solidarności". Prawie zawsze gdy moi rozmówcy, gdzie by to nie było - w autobusie, sklepie, banku czy na poczcie, dowiadywali się, że jestem z Polski wznosili w górę dwa palce ułożone w literę "V" i wołali "vive la Solidarite". Byłam wtedy dumna, że jestem z Polski.
Po latach się to zmieniło, staliśmy się leniami, złodziejami samochodów, zabierającymi pracę autochtonom etc. Nie ukrywam, że mnie to złości, ale niewiele mogę z tym zrobić.

Natomiast Warszawy, delikatnie mówiąc, nie lubię. Od lat moim marzeniem jest zamieszkanie w jakimś małym miasteczku, bo kocham spokój i ciszę. Pisałam niedawno w moim wątku, że jestem niczym byczek Fernando z dziecięcej bajki. Lubię naturę, przyrodę, lubię wąchać kwiatki i gapić się w niebo. Warszawa daje mi tylko zgiełk, stały pośpiech, korki - nawet już przestałam jeździć samochodem, bo się po prostu nie da. Ostatnio zlikwidowano wiele połączeń autobusowych i to nie czasowo, a trwale stąd kolejne trudności w poruszaniu się po mieście. A muszę często przemieszczać się w różne rejony Warszawy. Od Warszawy wolę Trójmiasto, bo chociaż ukochane morze zrekompensowałoby mi wszelkie inne niewygody.
Obecnie nie mogę przeprowadzić się z uwagi na życiową sytuację, ale sądzę, że gdy tylko stanie się to możliwe i będę miała na to jeszcze siłę, zmienię miejsce na jakieś zdecydowanie spokojniejsze. Teraz nawet nie bardzo mogę jeździć na moją działkę oddaloną o ok. 50 km od Warszawy. Ale nawet gdy mi się to czasem udaje, to i tak wybieram wyjazd w środku tygodnia, bo w soboty i niedziele zjeżdżają inni działkowicze i o ciszy i spokoju nie ma nawet mowy. Na szczęście jestem na emeryturze i nie muszę być ani w pracy ani w szkole w dni powszednie.

I jeszcze odbiegnę od tematu. Z przerażeniem usłyszałam dzisiaj, że w Łodzi Straż Miejska ostro zabrała się do zrywania ogłoszeń naklejanych na słupach i przystankach i że jest już projekt ustawy zabraniający naklejania takich ogłoszeń. Wiem, że nie było wolno, ale patrzono na to trochę przez palce. Nie umiem sobie wyobrazić jak szukać i jak znaleźć zaginione zwierzę bez możliwości klejenia ogłoszeń gdzie się tylko da.


Iwonka, co do ogłoszeń, to myślę, że to głównie dotyczy ofert handlowych i usługowych. I dobrze, że tak będzie, bo to szpetota dla miast. O kotach możemy wieszać na wejść do budynków, na podwórkach. Nie będzie źle.

Odnośnie Warszawy widzę, że odbierasz to przez pryzmat własnych upodobań i wygody. Ok, każdy ma prawo i nie o to chodzi by zmuszać kogoś do uwielbiania tego czy innego miejsca.
Co do korków są praktycznie we wszystkich dużych miastach. Ale myślę, że uszanowanie takiego dnia jak dzisiaj, nie zależy od "lubię/nie lubię".

W Warszawie mnie urzeka ta siła odradzania się, nie ma takiej drugiej w świecie stolicy, która powstała po raz drugi od zera, od bruku. Ja jestem z moim miastem bardzo związana emocjonalnie. A kocha się nie za coś, tylko mimo wszystko, niezależnie od braków czy ew. niewygód.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt sie 02, 2013 6:04 Re: Kot w każdej szafie. Moja Warszawa..... (str 74)

Prakseda pisze:A kocha się nie za coś, tylko mimo wszystko, niezależnie od braków czy ew. niewygód.


Jakie piękne słowa, święta prawda. Też kocham miasto, w którym mieszkam, choć dalekie jest od ideału. Jak to mówią "jak kot przywiązuję się do miejsca" :wink: , chociaż nie wiem ile w tym prawdy o kotach, bo do ludzi na pewno też bardzo mocno się przywiązują (stąd tyle tragedii kotów oddanych do schroniska).

Przy okazji przywitam się, stała podczytywaczka :)
Obrazek

evik75

 
Posty: 807
Od: Czw mar 29, 2012 21:26

Post » Pt sie 02, 2013 7:46 Re: Kot w każdej szafie. Moja Warszawa..... (str 74)

evik75 pisze:
Prakseda pisze:A kocha się nie za coś, tylko mimo wszystko, niezależnie od braków czy ew. niewygód.


Jakie piękne słowa, święta prawda. Też kocham miasto, w którym mieszkam, choć dalekie jest od ideału. Jak to mówią "jak kot przywiązuję się do miejsca" :wink: , chociaż nie wiem ile w tym prawdy o kotach, bo do ludzi na pewno też bardzo mocno się przywiązują (stąd tyle tragedii kotów oddanych do schroniska).

Przy okazji przywitam się, stała podczytywaczka :)


Witaj Evik75, miło, że jesteś.
Te słowa, nie mojego autorstwa, zasłyszane, ale takie prawdziwe. I dotyczą tak miłości międzyludzkiej - rodzice, dzieci, kochankowie, itp jaki uczuć w zupełnie innych sferach.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon sie 05, 2013 12:44 Re: Kot w każdej szafie. Moja Warszawa..... (str 74)

Przepraszam wszystkich Darczyńców za drastyczne opóźnienie w kontynuacji rozliczenia wpłat.
Ostatnio nie mogę się pozbierać ze sobą - w pracy zastępstwo, na zewnątrz interwencja jedna za drugą, do tego upały. Jak tylko uporządkuję "buchalterię" zamieszczę tu listę wydatków.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro sie 07, 2013 12:46 Re: Kot w każdej szafie. Upały

Planowałam w tym tygodniu łapanki w pracy. Jeszcze mam kilka kotów do ciachnięcia.
Szef na urlopie, mogłabym w ciągu godzin pracy nastawiać klatki i co parę minut wyskakiwać do ogrodu sprawdzać, czy jakiś się złapał. No i d...... Przez te upały, nawet kawałka kociego ogona nie widać. Normalnie jak się pokazuję przy altanie, wychodzą z różnych zakamarków, krzaków. Teraz mogę sobie wołać, kiciać - mają w nosie i mnie, i żarcie.

Skończą się upały, wróci też szef. Będę musiała kiblować po godzinach aby cos upolować. Ja to zawsze mam po wiatr, kurcze. Tak w istotnych sprawach życiowych, jak i w drobiazgach.
:x
Jutro na Mazowszu przewidywane jest 38 C, prawie czterdziestka. Ufff. Musimy to przeżyć.
Dla pocieszenia się, tak sobie myślę. Ekstremalne temperatury są trudne tak dla ludzi, jak i zwierząt. Ale z dwojga złego jednak lepsze plus 30, niż minus 30.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro sie 07, 2013 20:54 Re: Kot w każdej szafie.

ciepełko mamy :twisted: ciepełko ...... miłe ciepełko i mnie sie podoba nawet bardzo bo ja mocno ciepłolubna jestem :mrgreen:

ale moim futrom już znacznie mniej pasuje ..... intensywnie zastanawiam się nad ogoleniem psa ..... co prawda to byłby pierwszy raz i piesu ani rasowy ani z tych co to do fryzjera kwalifikują się ale ......

dopiero wróciłam do neta i teraz czytałam wpis o Powstaniu ..... tak telegraficznie ..... w moim domu to był zawsze cichy dzień - po czasie więc nie bede się rozpisywać ....
A co do młodego (przed 20tką) pokolenia ..... wbrew pozorom nie jest tak źle .... co roku od lat w dniu 1 sierpnia jestem w miejscu gdzie jest największe skupisko młodzieży na świecie ..... i co roku widzę to samo gdy wyją syreny: skupienie na twarzy, panuje absolutna cisza - cisza setek tysięcy młodych ludzi, oczy "nie uciekają" z kpiną, nie widziałam grymasu czy rozbawienia sytuacją, wydaje się, że oni wiedzą co to walka i wiedzą co to porażka i wstyd.
To jest tak, że oddzielają przeszłość od teraźniejszości - teraz kraj nie daje perspektyw, zmusza to do emigracji lub wegetacji lub ......
kiedyś walczyli wierząc, że będzie lepiej .... konkluzja zwykle powala mnie na kolana cytuję: dobrze, że oni tego nie widzą ... (oni czyli walczący) ....... gdy rozmawiałam jakos tak to było tłumaczone
Nie wszystko da rade do "jednego wora".
Jak zwykle zresztą :D
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Czw sie 08, 2013 9:36 Re: Kot w każdej szafie.

Kinniu, msza rację z tym, ze nie wszystko do jednego wora. Ja jestem daleka od skrajności w ocenach, poglądach, i wszelkich innych sprawach. Generalnie ludzie są różni. Ja swój wywód napisałam na podstawie forumowych wypowiedzi z tamtego wątku o patriotyzmie.

Ale z jednym się z Toba nie zgadzam. Z tym brakiem perspektyw i złą sytuacją to, jak zwykle my Polacy, mamy skłonność do dużej przesady.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw sie 08, 2013 9:47 Re: Kot w każdej szafie.

Wracając do kotów.

Nie wiem co zrobić?
Wczoraj po zmroku polowałam na ciężarną kotkę. Oczywiści nie przyszła. Złapał się natomiast rudy kocu.
Skoro wlazł, to wzięłam. Dziś jajka miały iść pod nóż. Ale w domu przy odrobaczaniu i odpchlaniu okryłam, że kocur jajek nie ma (kastrat). Do tego okazała się niezwykle łagodnym i miziastym kotkiem. Wyrzucony, zagubiony??? Najpierw wtulił się mi pod pachę i tak spał przez kilka godzin potem jednak wyszedł i popłakiwał w oknie, na parapecie.
Karmicielka mówi, że nie należy do nikogo z okolicy. Zna domowe, wychodzące koty.
On jest tam już dość długo.
I co z nim zrobić? Zatrzymać na dt? Puścić i ew. wziąć przed zimą ( w mieszkaniu mam niezłe piekiełko aktualnie)? Czy znowu da się złapać?
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], olabaranowska, puszatek, Szymkowa i 1309 gości