No wiem, że mam bez porównania (tzn. nie wiedziałam, że masz aż tyle kotów

) Chodziło mi tylko o to, żeby zamiast czatować nad kotem z chochlą, bo wiadomo, że nie zrobi, mieć akurat w tym samym czasie i tym samym miejscu dużo innych zajęć nie tak podejrzanych jak czatowanie z chochlą... Ale oczywiście każdy ma swój wypróbowany sposób na swoje kociaste.
Ostatnio dziewczyna, która wzięła ode mnie Lukrecję opowiadała, jak łapała jej siuśki. Długo się zastanawiali, jak to zrobić, bo to pierwszy raz. I wykoncypowali. Otóż postawili w kuwecie dość szeroką nakrętkę, bo Lukrecja zawsze robi siku w tym samym miejscu kuwety. Wstajesz - i masz
A kupę z drugiej strony

PS. Przyznam się, że kiedy tak czytam Twój wątek, o kolejnych problemach maluchów, to naprawdę gratuluję sobie, że moje kociaki są obrzydliwie zdrowe (no cóż, więcej szczęścia niż rozumu). Odpukać. Nie gratulować. I tak za każdym razem, gdy to mówię, boję się, że zapeszę. Chyba zawiążę im czerwone kokardki na ogonach.
A tak mam pytanie - czy stosujecie EnisylF albo inny preparat z L-lizyną? Ja bojąc się, żeby nie zaraziły się od Korneliusza herpesem, podaję małym (oczywiście po konsultacji z wetką). I jak na razie nic im z oczu nie leci. Nawet się zastanawiałam, czy nie odstawić, ale wetka stwierdziła, że absolutnie nie.
A tak przy okazji, bo na którymś z wątków ktoś pisał - podawanie kociakom profilaktycznie kropli do oczu jest bez sensu, a już zwłaszcza gentamycyny. Pytałam 3 wetek, w tym jednej okulistki.