12 łap i 4 kopyta: koniec części I, zaproszenie do II :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 01, 2013 8:37 Re: 12 łap i 4 kopyta: o dokoceniach historii kilka

ezzme pisze:
shira3 pisze:
floxanna pisze:Kto by pomyślał, że jeszcze 3 i pół tygodnia temu Młoda uciekała przed Newą, mając w oczach obłęd i panikę? Teraz już nawet urządzają wyścigi (jeszcze bez zapasów). Niestety, trudno mi za nimi nadążyć z aparatem.

A bo to takie dokocenie, wersja lajtowa za często się nie trafia.... :roll: :ok:

weź nie strasz :P bo jeszcze zrezygnuję :strach:

Ja tam nie wiem, jak z tą częstotliwością bezbolesnych dokoceń, bo u mnie do Starego solo dokooptowywane były jak do tej pory 4 koty, do pary Stary + Młoda jeden — i wszystkie akcje przebiegły całkowicie bezboleśnie (ta relacjonowana tutaj była… najbardziej burzliwa :D).

1. Łucek zwany Buckiem

Poznało się dwoje ludzi. Zamieszkali już jako para w naszej kamienicy. Poznaliśmy ich, gdy pewnego dnia na swojej wycieraczce znaleźliśmy kota. Wiedzieliśmy ze słyszenia, że sąsiedzi piętro wyżej mają koty, więc zapukaliśmy i tak się zaczęła znajomość z I. i J. Ona miała swoją starszawą Kićkę (biało-ruda dachówa), on swojego Łucka (znajda, jako kociak na Ukrainie schował się komuś pod koło zapasowe w aucie i tak trafił do Polski, a potem do J.; w momencie zawarcia znajomości z nami Łucek był 2-latkiem — półdługowłose kremowo-rude cudo o pyszczku pośrednim między zwykłym kotem a plaskaczem). Niestety Kićka i Łucek się nie dogadywali, raz, że on jej się jakoś nie podobał, dwa, że w jej obecności lał po kątach, mimo że kastrat. Trafił na tymczas do nas z założeniem, że jak nie będzie lał w obecności naszego kota, to zostanie, a jak będzie, to przeczeka do znalezienia mu domu bezkotnego. Koty traktowały się obojętnie, niestety lanie trwało, Łucek (przez nas nazywany Buckiem ze względu na wyraz pyszczka, spotęgowany puchatymi polikami i kryzą) przeczekał u nas, a jego pan znalazł mu dom bez kota, za to z ogrodem. Niestety dom wychodzący — dwa lata później Łucek doznał ostatecznego spotkania III stopnia z samochodem.

2. Kićka

Tak, ta Kićka od Łucka-Bucka. I. i J. kupili większe mieszkanie, bo się rozmnożyli, a między sprzedażą tego a wyremontowaniem następnego pomieszkiwali u mamy J., gdzie były trzy dość młode koty, które były zbyt aktywnym towarzystwem dla spokojnej i nieprzepadającej za tłokiem Kićki, w dodatku nerkowej (na szczęście choroba wyłapana w początkach, więc kot w bardzo dobrym stanie ogólnym), wymagającej raczej spokoju i w dodatku czasami podawania leków (mój mąż wytrenował się wtedy w aplikowaniu kotu tabletki, dopadając śpiącą Kićkę i ładując jej tabletkę, zanim zdążyła dobrze oprzytomnieć — polecam, skuteczne ;)), specjalnej karmy etc. Kićka trafiła do nas na tymczas z założenia 2-3-miesięczny, w rezultacie prawie roczny. Stary do niej nastawiony był przyjaźnie, ona do niego na zasadzie „dla zasady będę nabzdyczona, niech sobie gówniarz nie myśli” (on miał wtedy 6 lat, ona 11). Koty się ganiały, piorąc się zamkniętymi łapami (jak Stary gonił i prał Kićkę, to się darła jak zarzynana, jak ona goniła i prała jego, to się darła jeszcze głośniej :D), a ich ulubioną zabawą było usadowienie się w układzie: Kićka na fotelu, Stary pod fotelem — i zajadłe naparzanie… fotela. Gdy Kićka do nas trafiła, była lekko zapasiona, u nas ładnie schudła do prawidłowej wagi, prawdopodobnie dzięki Staremu i gonitwom z nim, bo jadła tyle samo, ile u swoich prawowitych właścicieli.

3. Szkodnik

Kociak, na którym dorobiłam się uszkodzenia kolana podczas wyciągania ok. 5-6-tygodniowego malca spod auta (wieczór wcześniej nie udało się uchwycić płaczącego samotnego kociaka, zostawiliśmy mu tylko wyłożoną saszetkę dla kociąt). Wyciągając go, straciłam równowagę (asfalt śliski od deszczu, niemożność podparcia się rękami, które dzierżyły wyrywające się kocię) i upadłam całym swoim (duuużym) ciężarem na staw wygięty w bok. Ciemno mi się w oczach zrobiło, ale kociaka nie puściłam. Zawinęłam go w bluzę i gdy jakiś starszy pan zapytał, czy mi pomóc wstać, to wcisnęłam mu zawiniątko (przykazując, że ma dobrze trzymać, bo w środku jest kot). Pan zbaraniał, ale potrzymał, ja się jakoś podniosłam, podziękowałam i zabrałam małego do domu. Kociak (czarnuszek z białymi łapkami i żabotem) na 99% wymknął się albo został wyrzucony, bo poza powierzchownym brudem (kurz itp. spod auta) był czysty i nie miał pcheł ani robaków, nie był też wychudzony. Poza paniką przy łapaniu okazał się kotkiem przyzwyczajonym do ludzi i sprzętów domowych (zero lęku przed działającą pralką, odkurzaczem i innymi hałasującymi sprzętami domowymi).

Jego fotki mam (Kićki gdzieś też były, ale musiałabym grzebać w płytach, bo zdjęcia były robione 2 komputery temu ;)):

Obrazek

Obrazek

Jak widać — Stary przyjął go dobrze (przez pierwsze dni syknięcie i dostojne przenoszenie się w inne miejsce, gdy mały podchodził, potem tak jak na zdjęciach). Niestety, Szkodnik coś ze sobą przywlókł (nie wiadomo co, niby odchorowany już koci katar, ale Starego wzięło mimo szczepień) i Stary trochę pochorował (gorączka, kichanie, katar). Wyszedł z choroby obronną ręką… znaczy — łapą i niezwykle po chorobie złagodniał (wcześniej był kotem dość bojowym wobec ludzi, po niej stał się o wiele bardziej przytulaśny i w ogóle spokojniejszy). Od zastrzyków dostał jakiejś reakcji uczuleniowej na karku i dzięki temu poznaliśmy naszą obecną panią doktor, która błyskawicznie zaleczyła mu wyłysiały i rozdrapany kark, a przy tym okazała się fajnym człowiekiem i wielbicielką koni (ma swoje cztery), co z kolei doprowadziło nas do znajomości ze świetnym kowalem i jego żoną.

Szkodnika postanowiła wziąć nasza koleżanka, mieszkająca w miasteczku niedaleko Olsztyna. I po tym rozumiem już hiperostrożne podejście wyadoptowujących koty… Zaufaliśmy jej. A ona dała ciała, kot uciekł :( Prawdopodobnie przyłączył się do bandy kotów urzędujących na cmentarzu niedaleko jej domu, ale pewności nie mamy. Mam nadzieję, że może jednak wkupił się w czyjeś łaski i trafił do jakiegoś przyzwoitego domu, bo był uroczym i garnącym się do człowieka rozrabiaką.

4. Młoda

Moja sąsiadka wyrwała 2-miesięcznego kociaka z łap jakichś bachorów. Nasza pani doktor podejrzewała połamane żebra, bo kociak miał spuchnięty bok i wrzeszczał przy dotyku. Na szczęście okazało się, że kości całe. Kocina (chuda, brudna, z gorsem zarośniętym gniazdem pcheł i jakimś kołtunem, mimo że krótkowłosa) miała być na tymczas, ale raz, że baliśmy się po nieudanym wyadoptowaniu Szkodnika, a dwa, że idealnie wpasowała się w nasz rytm życia i wspaniale rozruszała kapcaniejącego Starego (który miał wówczas 8 lat i właśnie wtedy z Koćkocia przeistoczył się w Starego). Od razu się dogadali. I od razu zaczęły się zapasy, w których on ją pokonywał, dociskał do podłogi i… zaczynał ją lizać. Później siły się wyrównały, a teraz Stary już odmawia udziału w takich akcjach, więc mam nadzieję, że niedługo Newa stanie się dla Młodej partnerką do wrestlingu (już zaczynają bawić się w berka, więc chyba wszystko jest na dobrej drodze).

5. Newa

A to już było przedstawiane na bieżąco :)

Były w moim życiu też inne koty. W zasadzie w ciągu minionego ćwierćwiecza mieszkałam bez kota niespełna rok. Ale historie kotów sprzed kadencji Starego są z różnych (także zupełnie niekocich) powodów zbyt skomplikowane i przykre do opowiadania, więc je sobie daruję (chociaż czasem o niektórych z tamtych kotów tutaj wspominam, bo każdy z nich był na swój sposób cudowny, jak to koty :)).

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sie 01, 2013 9:02 Re: 12 łap i 4 kopyta: o dokoceniach historii kilka

Kurcze - tak sie własnie zastanowiłam, ile by mi zajęło opisanie tych wszystkich zwierzów, które mi przez życie choćby mignęły......
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Czw sie 01, 2013 9:06 Re: 12 łap i 4 kopyta: o dokoceniach historii kilka

Neigh pisze:Kurcze - tak sie własnie zastanowiłam, ile by mi zajęło opisanie tych wszystkich zwierzów, które mi przez życie choćby mignęły......

Najbardziej lubię jak wspominasz czas, kiedy Pyśka była u Ciebie :P Ciekawe, dlaczego? :roll:
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Czw sie 01, 2013 9:42 Re: Re: 12 łap i 4 kopyta: o dokoceniach historii kilka

A ja myślałam, że to Młodą łapałaś pod autem, ale teraz sobie przypominam, że ktoś wcześniej uciekł, rozumiem, że to Szkodnik...
Obrazek

Axa76

 
Posty: 3889
Od: Śro wrz 24, 2008 13:56
Lokalizacja: Cieszyn

Post » Czw sie 01, 2013 10:09 Re: 12 łap i 4 kopyta: o dokoceniach historii kilka

Neigh pisze:Kurcze - tak sie własnie zastanowiłam, ile by mi zajęło opisanie tych wszystkich zwierzów, które mi przez życie choćby mignęły......

Na starość napiszesz pamiętniki i będziesz słynniejsza niż swego czasu był Jan Grabowski ;)

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sie 01, 2013 11:44 Re: 12 łap i 4 kopyta: o dokoceniach historii kilka

W czasach kiedy jeszcze miałam smoki proponowano mi wygryzienie Gucwińskich z tv:-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Czw sie 01, 2013 11:50 Re: 12 łap i 4 kopyta: o dokoceniach historii kilka

Neigh pisze:W czasach kiedy jeszcze miałam smoki proponowano mi wygryzienie Gucwińskich z tv:-)

Myślę, że miałabyś duże szanse (zwłaszcza żeś atrakcyjniejsza wizualnie od nich :)).

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sie 01, 2013 12:38 Re: 12 łap i 4 kopyta: o dokoceniach historii kilka

u nas chyba najspokojniej wyszło dokocenie Dimy do Miźki:) dzięki wyprowadzce Miźki od mamy mojej udało się stworzyć dwa całkiem dobrze dobrane zespoły: Mizia+Dima i Tekla+Lulka
i wreszcie mnie olśniło czemu, pewnie to jeden z powodów był, Miźka mogła się nie dogadywać z Lulką: Lulka była niewysterylizowaną panną, jeszcze z zapędami do rządzenia
i tak się bojam, wolałabym nie czekać, a tak się tylko nakręcam :D
niebieski język[/b] zaprasza na fb https://www.facebook.com/tiliqua.ceramika

ezzme

 
Posty: 2759
Od: Sob sty 08, 2011 16:53

Post » Czw sie 01, 2013 15:22 Re: Re: 12 łap i 4 kopyta: afrodyzjaki, drapaki, portrety

Drewniany drapak dostał dziś owijkę ze sznurka. Żeby zachęcić koty do przetestowania nowej wersji drapaka, postanowiłam lekko posmarować go neospasminą (która zawiera walerianę). Reakcje były bardzo różne…

My percious…

Obrazek

Mój ci on!

Obrazek

Yippee-ki-yay, motherfucker!

Obrazek

Jak ja cudnie pachnę… Mmm… I jak smakuję…

Obrazek

Nic, tylko koziołki fikać ze szczęścia!

Obrazek

Hmm, ładnie pachnie, ale czym się aż tak podniecać?

Obrazek

Czy ja muszę wam mówić, gdzie to mam, czy same się domyślacie?

Obrazek

Nikt mnie nie rozumie…

Obrazek

„Relax, take it easy”.

Obrazek

Dopadnę ją!

Dopadnie ją!

Dopadnie mnie!

Obrazek

Błagam, powiedzcie mi, że za moimi plecami nikogo nie ma!

Sesesese…

Obrazek

Czekajcie, gdzieś zgubiłam dwie łapy.

Obrazek

No, skoro jestem w wannie, to wypada się umyć.

Obrazek

I portrety…

Newcia po prostu czaruje swoimi oczyskami:

Obrazek

Młoda może nie jest tak arystokratyczna, ale uważam, że też jest piękna i ma coś intrygującego w spojrzeniu:

Obrazek

A Stary mimo wieku i choroby nadal jest całkiem przystojnym dystyngowanym dżentelmenem (no prawie jak Sean Connery):

Obrazek

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sie 01, 2013 15:27 Re: 12 łap i 4 kopyta: afrodyzjaki, drapaki, portrety

Błagam, powiedzcie mi, że za moimi plecami nikogo nie ma!

Sesesese…

Rewelacyjne ujęcie! :1luvu:

kfiatek 1983

 
Posty: 1436
Od: Wto paź 04, 2011 22:15
Lokalizacja: Pruszcz Gdański

Post » Czw sie 01, 2013 15:48 Re: 12 łap i 4 kopyta: afrodyzjaki, drapaki, portrety

Flox, usuń sobie "re" z tytułu wątku ;)

Nevcia na drapaku rządzi :ryk:
czynię banerki, na przykład takie jak te poniżej. jeśli potrzebujesz - ślij PW, zaradzimy.
Obrazek Obrazek

Maupa

Avatar użytkownika
 
Posty: 3038
Od: Pon cze 04, 2012 23:38
Lokalizacja: Kraków/Warszawa

Post » Czw sie 01, 2013 15:51 Re: 12 łap i 4 kopyta: afrodyzjaki, drapaki, portrety

Maupa pisze:Flox, usuń sobie "re" z tytułu wątku ;)

Hmm, usuwałam, zmieniając tytuł na ten z drapakiem, i u mnie „Re:” nie widać. Ki diabeł?

A Newa cuda, cudeńka tu wyczyniała :D

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sie 01, 2013 19:31 Re: 12 łap i 4 kopyta: afrodyzjaki, drapaki, portrety

Wszystkie koty klimatyczne masz floxanno ale charakterologicznie jak dla mnie Newka wymiata :1luvu: Moja Pyśka się taka momentami robi jak zapomni, ze powinna się bać tych strasznych ludzi, co dobrze kocie robią... ;)
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Czw sie 01, 2013 19:44 Re: 12 łap i 4 kopyta: afrodyzjaki, drapaki, portrety

shira3 pisze:Wszystkie koty klimatyczne masz floxanno ale charakterologicznie jak dla mnie Newka wymiata

Charakter Newy stanowi coś w rodzaju połączenia pozytywnych cech starszyzny: bezstresowości Starego z delikatnością i łagodnością Młodej (bo Stary za młodu był kawał drania, przed kastracją to nawet przejawiał chęci do rozstawiania mnie i mojego męża po kątach, poza tym do czasu pojawienia się Młodej brakowało mu delikatności w używaniu zębów i pazurów, nawet w zabawie, dopiero w kotłowaninach z nią, jako 8-9-latek, nauczył się subtelniejszych zachowań).

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sie 01, 2013 22:02 Re: 12 łap i 4 kopyta: afrodyzjaki, drapaki, portrety

Delikatna powiadasz? A ja miałam złożyc wniosek do Kociego Sądu o akty mobbingu i napastowania......
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 324 gości