Niestety psy jak psy czasami gonią koty taka natura jak to że koty gonią myszy. Ale obowiązkiem właściciela jest pilnowanie psa tym bardziej takiego wielkiego.
Psa zapamiętałam więc jak tylko będę go gdzieś widzieć to i właściciela odnajdę a wtedy od razu tel do dzielnicowego bo na Policje nic to nie da. I jeszcze jak będę go widzieć, że mi tu przechodzi z psem to tak się wydrę na niego, że całe osiedle to usłyszy.
Sąsiedzi poinformowani o Syjamku

także bardzo im smutno, wiadomo że nie tak jak mi, ale też. No i także się rozglądają.
To nie był atak specjalny, to był po prostu przypadkowy spacer przez osiedle i pies zauważył koty, ale w tym momencie właściciel powinien psa zabrać, a nie wołać "zostaw kota" idąc dalej.
Gdybym w tej przykrej sytuacji uczestniczyła od samego początku inaczej by to wyglądało.

Ale dla mnie było ważne sprawdzić najpierw czy wszystkie koty są.
Syjamek nie był pogryziony nigdzie. Miał krwiaka na brzuszku od tego że go pies łapą do ziemi przycisnął i lekki uraz przy pupie, ostrożnie stawał na łapki. Więc tutaj możliwe, że to serduszko nie wytrzymało

bądź z przeponą coś ale w tą stronę weterynarz raczej by nie szedł. Tym bardziej że usg wyszło ok pomijając te nerki.
Dobrze że został u weta na noc że miał tam opiekę do końca bo nie wiem co bym zrobiła jakbym zeszła do piwnicy do niego a on by nie żył już

Musimy ogrodzenie zrobić od strony sąsiada z bloku obok, ale nie wiem czy się zgodzi bo on koty nie lubi za to że mu w ogórku czasami siedzą, ale krzywdy im nie robi. Mam nadzieje że się zgodzi. Wtedy gdyby nie daj Boże taka sytuacja sie powtórzyła to pies nie wleci w drugi ogródek. Nasz jest zabezpieczony ogrodzeniem wiec jest bezpiecznie.