Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 27, 2013 16:25 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

taizu pisze:Pisałam: "dom bez innych kotów". W takiej sytuacji nie ma sensu czekać na wyniki testu, gdyby dom się znalazł.
Każdy dzień jest dla niej zagrożeniem, młode kotki najłatwiej podłapują wirusa :(

No niestety racja ....moja Daisy zaszczepiona dwukrotnie się zaraziła....wszyscy byli w szoku,tyle miesiecy izolowania i tak sie zaraziła,bo..była chorowita :( Nie poszla do adopcji mimo ogłoszeń,bo kiedy tylko ciut lepiej było zaraz ladowała na zap.płuc w szpitalu :(
Jeszcze raz powrótrze wszystkim:nie ma gwarancji,że zaszczepiony kot się nie zarazi.nie ma...wystarczy lekki spadek odporności,infekcja i załapie.Owszem sa koty jakie nie sa plusowe elisa latami...w tym czasie zarazaja mimo wszystko inne koty i nikt nic nie wie,bo kotek gruby,ładny.I pewnego dnia zaczyna sie piekło jakiego nikomu nie życze przechodzić :(

Ostatnio dwukrotnie z róznych stron uslyszałam:ojejku ,ale ma pani poteżne wielkie koty,jakie piękne-rasowe sa?Jaka piekna swiecaca sierśc,a ten puchaty,chyba codziennie je pani czesze?...Kot 7kg tez jest plusowy,więc wygląd myli wielu ludzi,bo mysla,ze kot białaczkowy to małe,chude zaplute szmatki,a tak nie jest,chyba,że w ostrej fazie choroby :(
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob lip 27, 2013 18:56 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

Oj myli ludzi wygląd myli :roll:
Jak ktoś widzi moje koty i mówię o chorobie to robią wielkie oczy "jak to białaczka?" "przecież one takie duże, ładne, zadbane" "chyba panią weterynarze kłamią" "nic im nie dolega, jakie wesołe kotki" itd.

Ludzie uważają chory kot, białaczkowy kot = koci szkielecik, apatyczny z brakiem apetytu... Jednak bardzo często nasze koty latami wyglądają i zachowują się na zupełnie zdrowe osobniki aż pewnego dnia wszystko legnie w gruzach :(
Tak niestety było u nas.
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Sob lip 27, 2013 19:19 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

dlatego powiedzialam,że trzeba walczyć,teraz Franio szuka domu,sprawa jest pilna :!:
chciałam byc domem dla ślepinek,a teraz jest tak jak jest....przekwalifikowałam się naturalnie i szkoda tylko,ż enie mamy takiej opieki jak w Warszawie:tutaj weekend to koszmar.Jak mi kot umiera to nie ma gdzie szukac pomocy,a to jest podstawa:miec lecznice calodobowa doświadczoną,albo być przygotowanym na to z apteczka w lodówce i wskazówkami lekarza...ale jak mam podawać kotu we wstrzasie,czy padaczce,czy wymiotujacemu zółcia leki bez badań/a tak czasami jest:cud jak ktos odbierze telefon komórkowy w święta
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie lip 28, 2013 10:54 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

Groszek tez waży 6900 a chory jak pierun . Podeślę jego wyniki , tak dla wiedzy opiekunów "bialych kotów"

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Nie lip 28, 2013 10:59 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

Całodobowa opieka jest ważna.
U mnie nie ma całodobowej kliniki ale weci zawsze są pod komórką i w razie telefonu z nagłym przypadkiem jadą do kliniki.
Są dyżury w święta i niedziele.

Zawsze to jakaś plus jak pomoc potrzeba na już.


Mniejsze mieścinki i wsie mają o wiele ciężej.
Współczuję Bożenko, bo bardzo często jesteś pozostawiona sama sobie :roll:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lip 28, 2013 11:41 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

Miraclle pisze:Całodobowa opieka jest ważna.
U mnie nie ma całodobowej kliniki ale weci zawsze są pod komórką i w razie telefonu z nagłym przypadkiem jadą do kliniki.
Są dyżury w święta i niedziele.

Zawsze to jakaś plus jak pomoc potrzeba na już.


Mniejsze mieścinki i wsie mają o wiele ciężej.
Współczuję Bożenko, bo bardzo często jesteś pozostawiona sama sobie :roll:


Wiesz jak wet jest w mieście i odbierze telefon to prawie zawsze przyjedzie i w nocy,ale czesto jest na sympozjum/wyjexdzie i nie ma go w okolicach.A jak jest w lecznicy to tez kłopot bo kupa ludzi,nie ma kto przyjechać...Drugi ma pod "opieka"ubojnie,jak tam jedzie to do nocy i tak czas w takim przypadku to zycie dla zwierzaka
Zawsze mam leki przeciwbólowe w lodówce,zawsze,bo co by się nie działo nie moge patrzec jak kot cierpi...Umieranie boli,wiem to..widzialam i nikt mi nie powie,że leki przeciwbólowe calkowicie niweluja ból.To nieprawda.Winterek mi umierał strasznie,kilkanascie minut piekła,wgryzał sie zebami w scianę-dosłownie,a ja nie wiedziałam co zrobić :cry: Jak rozpada sie trzustka,czy watroba u kota jedynie co mozna zrobic to go natychmiast uspic,a jak to zrobic ?jak lecznica jest 15km dalej?a kot drze się wniebogłosy ,wszystko go boli mimo podanej końskiej dawki przeciwbólowego:cry:
Tego koszmaru nie da się zapomniec,człowiek się tylko modli,żeby szybciej się to skończyło...mało sama się nie zawinełam za TM tamtego dnia...cisnienie rozsadzło mi głowe,straciłam przytomnosc ,poobijałam się,dwa dni przelezałam na lekach w łózku,córka przyjechała pomóc.Wtedy pierwszy raz w zyciu się wystraszyłam,ze sama przypłace zyciem moje walki o zycie kotów.Ja sie chyba nie dadaje ,żeby zegnac zwierzaki,tak to przezywam,a najgorsze ejst jak kilka kotów jakie kochasz odchodzi nagle jeden po drugim..czarna seria nieszczesc..wykończyć się mozna ...
Teraz szukam domu dla Frania...w nocy mysle,w dzień mysle,dokad go dac,co zrobić,żeby miał dobre zycie...i NIKT nikt nie che go do siebe wziąc,a potem 'zbieraczka"...tak...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie lip 28, 2013 11:56 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

Bezradność jest najgorsza :(
Człowiek nie wie co ma robić :(
Ja nie umiem patrzeć na cierpienie zwierząt, nawet na te bezdomne ciężko mi patrzeć. Los zwierząt bardzo mnie przejmuje i zawsze na swój sposób to odchoruje.

Nie wiem czemu ale niejednokrotnie bardziej żal mi zwierząt niż ludzi... Może wynika to z tego, że zwierze samo o siebie zadbać nie umie, że ile okrucieństwa :(

Bożenko nie jesteś zbieraczką, tylko co masz zrobić ? Pozostawić bez pomocy ? To pewna śmierć.
Ludzie nie mają serca, sumienia widzą cierpiące zwierzę i przechodzą obojętnie. Znieczulica.


Nigdy nie odszedł mi zwierzak. Nie licząc chomika, świnek morskich... Nie wiem jak przeżyje odejście moich kotów i pieska, a koty z białaczką. Nie wiem co jeszcze je czeka :( Czasem ta myśl mnie przeraża, za co te małe istotki muszą tam cierpieć, no za co :(
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lip 28, 2013 12:11 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

Widzisz w przypadku Czarnuszka wiedziałam ,ze odejdzie,byłam przygotowana na to...wiedziałam,że jeśli zacznie sie dusić trzeba go uspic,przestał juz reagowac na jedyne dwa antybiotyki na jakie reagował.Ale umarł spokojnie,nie meczył się ,a Winterek?Po to go tyle ratowłam,wychuchałam,ogłaszalam,zeby tak skończył po kastracji tydzień?Nie tego mi było trzeba,nagła smierc jest chyba gorsza od takiej "przygotowanej"...Szkoda pisac ,bo się rozklejam,dzisiaj jest 28-y 4 tygodnie mineły od tego strasznego dnia,a ja ciagle to roztrzasam i płacze,płacze starsznie za Rumcajsikiem,bo to był "mój syneczek"kochany.I tak człowiek godzi się ze smiercia jednych,a przezywa smierc tych "wybranych".Może dlatego,ze Rumcio i Czarnuszek były "skazane"od poczatku,najbardziej chorowały,człowiek się z nimi zwiazał:dzień/noc,karmił/poił-"wysrewał'jak było trzeba,oddychał za nie jak było trzeba...Sa koty jakie się kocha bardziej niz inne i kiedy gasna cos umiera razem z nimi...Co nie znaczy,ze nie szkoda mi innych moich kochanych kotów...Każdy miał swoja historie i juz zawsze bedzie zył,dopóki i ja zyję,w mojej pamięci,na zdjeciach,,na filmikach.
Nie wyobrazam sobie straty Lepka,czy Antka...To tez takie "moje oczka w głowie"...no i niestety to sa koty chore...z "wyrokiem",ale kiedy/tego nie wiem:dzisiaj jest dobrze,a za kilka godzin nie wiadomo co będzie...ech...No nic,rozkleiłam się strasznie...Musze złapac rudka ze wsi,bo strasznie poobijany jest,czarny ma nos,chyba ma grzyba,dzire w łapie,ale bez infekcji,musiał się tłuc z innym kotem,chudy jak nie wiem co...Tyle,że teraz nie mam jak mu pomóc,jak go do weta zawiexc i za co..Takie realia sa,a dziadować na forum juz nie będe,bo dla mnie jest to upokarzające...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie lip 28, 2013 12:26 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

Masz rację każdego kota kocha się inaczej i są te wybrane, a nagła śmierć nie pozwala się przygotować na najgorsze. Tylko czy można w ogóle przygotować się na śmierć...

Bardzo długo nie mogłam pogodzić się z chorobą u Tofisia. Był taki biedny z ulicy, taki chudy. Nikt go nie chciał, nikt nie pomógł, a szedł do każdego. Ile nocy nie przespałam myśląc czy przeżyje, czy ktoś go nie okaleczy. Były wakacje wszędzie pełno młodzieży, wiadomo jak to w mieście. O kłopoty dużo nie trzeba jak kot idzie do każdego 8O

Musiałam go zabrać, wyleczyłam, podtuczyłam. Wtedy nawet nie maiła pojęcia o testach, białaczce. Po kastracji zaczęłam dopuszczać chłopaków do siebie i po dwóch tygodniach Kubuś leżał jak placek :(

Dwa nieszczęścia mój Kubuś, mam go od kilku tygodni życia, jest umierający... białaczka. Tofiś jak to białaczka, takie miał podłe życie i jeszcze taka choroba.

Po tygodniu tego wszystkiego gdy dowiedziałam się, że Kubuś może odejść w każdej chwili coś mi się działo. Drętwiały mi ręce, twarz, jezyk, przełyk. Nie mogłam złożyć poprawnie zdania. nie wiedziałam co mi jest czy to stres, spadek cukru, spadek ciśnienia albo skok.
Głupia baba nawet nie poszłam z tym do lekarza, przeszło po lekach, kawach, sokach. namieszałam wszystkiego co miałam pod ręką :roll:


Wiem ile mnie to kosztowało i kosztuje. Każde badanie to ogromny stres. Ale przynajmniej wiem i mogę jako tako przygotować się na odejście.


Bożenko nie zadręczaj się, na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Czasu nie da się cofnąć. Wszyscy kiedyś odejdziemy i spotkamy się w lepszym świecie :wink:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lip 28, 2013 12:36 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

BOZENAZWISNIEWA nie patrzysz na to co dałaś, ale na to, na co się nie zgodziłaś, gdy już kot był pod Twoją opieka.. Tylko na to drugie trudno mieć wpływ.. przygarniamy chore i choroba może je pokonać, ale tym więcej dajemy, nawet gdy tylko możemy powiedzieć- walczyliśmy, nie odeszły same... I rozumiem Ciebie, sama nie będę mądrzejsza, gdy coś się stanie...
Spokojnie, jest czas rozpaczy, ale też czas, po czasie, realnej oceny ... Trudno o idealne warunki, szczególnie dla chorych kotów, ale są, funkcjonują dzięki nam.. Ten czas to nie nic, to często więcej niby miały bez nas...
Reasumując, przychodzi taki czas, gdy trzeba to ocenić realnie.. dla dobra kolejnych.. To, że jakiś odbiera nam serce, jest bezdyskusyjne.. Te, które odchodzą, też coś od nas dostają, nawet więcej, niż niejeden zdrowy, żyjący latami kot.. Ale były bardziej wymagające, dlatego często zostają tylko dla nas.. Wyrywając nam serce wraz z odejściem.. Spójrz kiedyś realnie, nie przez emocje... Inaczej się wykończysz... Każdemu dajemy wszytko, tylko jedne pokonuje choroba, przegrywamy i wcale nie w pięknym stylu, ale co w zamian- śmierć na śmietniku? Bezimienna, niezauważalna?
Coś za coś.. to ciężka choroba i ciężkie odejście.. i piszę to, wiedząc, ze nigdy nie pogodzę się z odejściem mojego.. nigdy.. I zawsze będe zarzucać sobie, że mógł trafić do kogoś lepszego.. Bo tak to już jest.. To nie matematyka, trudno tu o pewne wytyczne.
Ale sa z nami, bo lepszych wariatów nie znalazły.. inni woleli zdrowe, bez problemów :roll: Nie stoją w kolejce, by zapewnić naszym lepsze warunki..
Odpuść czasem i skup się na tym, co dałaś, a nie na tym, co poszło źle.. Inaczej się wykończysz i żadnemu nie pomożesz.
pwpw
 

Post » Nie lip 28, 2013 16:44 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

asia2 pisze:Groszek tez waży 6900 a chory jak pierun . Podeślę jego wyniki , tak dla wiedzy opiekunów "bialych kotów"



morfologia Grocha po 14 dniach od ostatniej transfuzji, przed trzecia

erytrocyty- 2,24 (5-10)
hematokryt- 12,7 (30-44)
hemoglobina- 3,81 (9-15)
mcv- 56,7 (40-55)
mch- 17 (13-17)
leukocyty- 3,27 (6-11)
neutrofile% 88,8 (60-78)
ilościowo-2,90 (3-11)
limfocyty% 27,9 (15-38)
ilościowo- 0,913 (1-4)
monocyty% 2,65 (0,1- 4)
ilościowo- 0,087 ( 0,04-0,5)
kwasochłonne %- 0,488 (0,1-6)
ilościowo- 0,016 (0,1-06)
zasadochłonne% 0,100 90,1-0,10)
ilościowo- 0,003 (0,001-0,10)
płytki krwi- 10,8 (180-550)
w rozmazie liczna płytek krwi obniżona (0-5 wpw)
albuminy- 34,2 (26-46)
bialko całkowite 78 (57-94)
bilurbina całkowita 1,55 (1,0-3,4)

przypomnę że Groszek mial biopsje szpiku. Ocena badania: obraz sugeruje mielodysplazję szpiku w przebiegu zakażenia FeLV

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Nie lip 28, 2013 19:42 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

Bożenko, nigdy, przenigdy nie myśl o sobie "zbieraczka". Jesteś CZŁOWIEKIEM.
Wrażliwym i współczującym.
A proszenie o pomoc dla ciężko chorych, doświadczonych przez los zwierzaków nie jest "dziadowaniem".
Jeżeli ktoś tego nie rozumie to... trudno.
To, co zrobiłaś i robisz dla zwierząt - niechcianych, biednych - mówi samo za siebie.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 31, 2013 10:05 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

Groszek od asia2 odszedł za TM...Asiu,dawaliście mi nadzieje,która teraz zgasła... :(
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lip 31, 2013 18:55 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

a tutaj szuka domu kolejny kotek,chory i kaleki na dodatek:
http://www.miauczykotek.pl/?kocie-cierpienie%2C949#
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lip 31, 2013 19:38 Re: Franio błaga o dom -Nasze białaczkowce cz.4

:cry: :cry: :cry: Biedaczek
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Frania100, Google [Bot], kasiek1510 i 103 gości