moje kociska grzeją już dooopki przy kominku bo pojechały z rodzicami , Meś z siostrą w pokoju siedzi
więc chyba zrobię sobie ciepłą kąpiel...i chwilka relaksu wreszcie dla mnie


a historię Saszki opiszę niebawem......wieczorne uściski dla cioteczek

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Edytka1984 pisze:
witaj cioteczko koffana![]()
namówimy dużą do opisania 3 historii skąd nas ma i wtedy będzie ciekawie
trawa11 pisze:Edytka1984 pisze:
witaj cioteczko koffana![]()
namówimy dużą do opisania 3 historii skąd nas ma i wtedy będzie ciekawie
koniecznie![]()
chętnie poczytam
Edytka1984 pisze:witamy cioteczki w niedzielę wieczorkiem
moje futerka wróciły z rodzicami,a ja ,że mam chwilkę opowiem teraz Wam historię Saszki ( świątecznego przybysza z lasu)
HISTORIA SASZKI
...to była zima 2009,ogromna śnieżyca, auto zasypane,śniegu nie nadążaliśmy odgarniać...
aż tu nagle mama krzyczy....było około 22,gdy mama krzyknęła,że chyba jakieś zwierzątko płacze,a może to i dziecko ( taki pierwsza myśl była taka,że ktoś dziecko podrzucił nam na posesję i się zmył)
otwieramy drzwi...a w tym śniegu siedzi ledwo trzymający się na łapkach kotek....zmarznięta,głodna bo wleciała do kuchni i rzuciła się na chrupki Mesia...zjadła i chciała by ją wypuścić
starałam się trzeźwo myśleć....skąd taki kociak z ładnym futerkiem błąka się po lesie i trafił pod nasze drzwi ....akurat kilka dni przed świętami...???
to było wszystko w sobotę - my w niedzielę mieliśmy wyjeżdżać pod wieczór...a kot sobie poszedł w las i znikł, zostawiliśmy mu pod stołem,który stoi na dworze kartonik z jedzeniem,polarami itp ( taką budkę) i wyjechaliśmy
Myśleliśmy,że kot postanowił wrócić do domu i ,że już nigdy go nie zobaczymy...chyba każdy pamięta te mrozy zeszłej zimy?Zajeżdżamy na następny weekend tato chce iść do drewutni po drewno i krzyczy nagle......Dajcie prędko koc i ciepłą wodę,na drewnie siedziała ta kotka,jak wziął ją na ręce to mu żal serce ścisnął ...zmarznięte ciałko cud ,że wytrzymało te mrozy i wtedy padły słowa:Kot zostanie z nami,nie pozwolimy mu umrzeć w te mrozy i wzięliśmy ją do domku.Kot sobie spał przy kominku,okazywała na każdym kroku wdzięczność za dach na głową.Rodzice zabrali Saszkę ( bo tak ją nazwali) do weta,okazała się dziewczynką więc imię pasowałoa wet ocenił fachowym okiem,że kotka ktoś musiał wywieźć i zostawić w lesie( może komuś przeszkadzała kto musiał np wyjechać na narty)?Wet ocenił,że kotka ma około 2 lat ,piękne futerko i jest zdrowa,więc tylko ją odrobaczył.Saszka to kot chyba najbardziej mojej mamy.Jest w niej trochę dzikuski ,bo czasami chwyta ładnie zębami ,albo i podrapie pazurkami,ale my nie dalibyśmy jej skrzywdzić tak jak ktoś to kiedyś zrobił.Teraz ma dach na głową,ciepło,pełną miskę i swoich Dużych do których chętnie wraca.
I tak właśnie zaczęła się nasza historia z kotami....cdn
trawa11 pisze:Piękna, wzruszajaca historia![]()
Macie Wielkie serduszka![]()
![]()
bozena640 pisze:Edytka1984 pisze:witamy cioteczki w niedzielę wieczorkiem
moje futerka wróciły z rodzicami,a ja ,że mam chwilkę opowiem teraz Wam historię Saszki ( świątecznego przybysza z lasu)
HISTORIA SASZKI
...to była zima 2009,ogromna śnieżyca, auto zasypane,śniegu nie nadążaliśmy odgarniać...
aż tu nagle mama krzyczy....było około 22,gdy mama krzyknęła,że chyba jakieś zwierzątko płacze,a może to i dziecko ( taki pierwsza myśl była taka,że ktoś dziecko podrzucił nam na posesję i się zmył)
otwieramy drzwi...a w tym śniegu siedzi ledwo trzymający się na łapkach kotek....zmarznięta,głodna bo wleciała do kuchni i rzuciła się na chrupki Mesia...zjadła i chciała by ją wypuścić
starałam się trzeźwo myśleć....skąd taki kociak z ładnym futerkiem błąka się po lesie i trafił pod nasze drzwi ....akurat kilka dni przed świętami...???
to było wszystko w sobotę - my w niedzielę mieliśmy wyjeżdżać pod wieczór...a kot sobie poszedł w las i znikł, zostawiliśmy mu pod stołem,który stoi na dworze kartonik z jedzeniem,polarami itp ( taką budkę) i wyjechaliśmy
Myśleliśmy,że kot postanowił wrócić do domu i ,że już nigdy go nie zobaczymy...chyba każdy pamięta te mrozy zeszłej zimy?Zajeżdżamy na następny weekend tato chce iść do drewutni po drewno i krzyczy nagle......Dajcie prędko koc i ciepłą wodę,na drewnie siedziała ta kotka,jak wziął ją na ręce to mu żal serce ścisnął ...zmarznięte ciałko cud ,że wytrzymało te mrozy i wtedy padły słowa:Kot zostanie z nami,nie pozwolimy mu umrzeć w te mrozy i wzięliśmy ją do domku.Kot sobie spał przy kominku,okazywała na każdym kroku wdzięczność za dach na głową.Rodzice zabrali Saszkę ( bo tak ją nazwali) do weta,okazała się dziewczynką więc imię pasowałoa wet ocenił fachowym okiem,że kotka ktoś musiał wywieźć i zostawić w lesie( może komuś przeszkadzała kto musiał np wyjechać na narty)?Wet ocenił,że kotka ma około 2 lat ,piękne futerko i jest zdrowa,więc tylko ją odrobaczył.Saszka to kot chyba najbardziej mojej mamy.Jest w niej trochę dzikuski ,bo czasami chwyta ładnie zębami ,albo i podrapie pazurkami,ale my nie dalibyśmy jej skrzywdzić tak jak ktoś to kiedyś zrobił.Teraz ma dach na głową,ciepło,pełną miskę i swoich Dużych do których chętnie wraca.
I tak właśnie zaczęła się nasza historia z kotami....cdn
Miała Saszka wielkie szczęście, że trafiła na Was
Edytka1984 pisze:trawa11 pisze:Piękna, wzruszajaca historia![]()
Macie Wielkie serduszka![]()
![]()
dziękujemy kochana Cioteczko.Chyba większość będąc na naszym miejscu tak by postąpiła - mam nadzieję
trawa11 pisze:Edytka1984 pisze:trawa11 pisze:Piękna, wzruszajaca historia![]()
Macie Wielkie serduszka![]()
![]()
dziękujemy kochana Cioteczko.Chyba większość będąc na naszym miejscu tak by postąpiła - mam nadzieję
oj nie wszyscy tacy są.Znam takich , którzy potrafia zadzwonic do kogos innego ,zeby zainteresowal sie bezpańskim kotem pod Jej wlasnym domem. Przykre to bardzo
Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana, MB&Ofelia i 13 gości