juz wrociłam
stałoby sie to wczesniej, lecz byłam na wakacjach bez netu ponad tydzien
u nas tak jakby bez zmian... mamy tylko kłotnie z sąsiadami..... mają oni zwierzątka - psa i kota
psa juz własciwie nie... mieszkał on na klatce i podwórku praktycznie, miał wszelkie choróbska, był duzym wilkiem, kilka razy wpadał pod auta, podczas mojego urlopu oddali go gdzies daleko na wies (wczesniej oddali go blisko - uciekł i wrócił)... pies miał swierzba strasznego - stąd moj koty go złapały.... został im kot... kot łazi wszędzie... podejrzewam u niego tez swierzba bo nie moge kotów doleczyć

koty sąsiadow innych tez non stop chorują... wydałm juz majatek na choroby skóry i uszu i oczek... probujemy złapac kotke s asiadów - palantów i ją leczyc, ja juz mam dla niej dom... pewnie nawet nie zauważą a zresztą mam to gdzies
mysle co by rachunku im nie dac lub straży mniejskiej nie wezwac - do przemyslenia.... psa tak chorego oddali gdzies na wies... moj wet stwierdził ze moze z 1000zł na leczenie by starczyło... kto za to zapłaci na gospodarstwie gdzie jest przesyt zwierząt?! zastanawiam sie co z tym zrobic... podleczylam psa na tyle ile mogłam, na klatce...
co za ludzie

wczesniej jakos to ogarniali, ostatnio masakra
teraz jade na uczelnie
powracam na stałe jutro
na stałe, stałe, stałe!!!!
buziaki dla cioć i kotów!!!