wlasnie rozmawialam z wetka D. musialam spytac kiedy kolejny zastrzyk rujkowy i mialam problem
bo Beksa na mnie smarka
no serio, ze tak nieladnie powiem juz mnie pare razy "oglutala"
kolejnosc i sceneria jest zawsze taka sama.
wieczor, idziemy spac. nocne mizianie. ja leze, Beksa stoi mi na piersi, nachyla pyszczek, wacha mi twarz.
lapki ugniataja mi szyje (sznyty, sznyty), traktorek wlaczony na full, kot mruczy jak popsuty silnik. i nagle... kapie mi na twarz glut.
konsystencja wody, bez zapachu, przezroczysty.
no ale kapie jej to z nosa - wiec glut!
no i normalnie zawsze mi centralnie na twarz ten glut spada.
na oko wczoraj polecial - fajnie nie?
no i D. powiedziala, ze to nie glut, tylko euforia i kot jest tak szczesliwy i zafurczany z rozkoszy, ze glutuje surowica (albo czyms takim).
mam sie nie martwic tylko cieszyc, ze kot glutuje ze szczescia.
aha. normalnie czuje sie osmarkana i szczesliwa
