Odnaleziony po 7 miesiącach Gucio - nasza codzienność :)

Jestem w szoku:) Ale takim najbardziej pozytywnym - 7 miesięcy.....to chyba rekord. Wyrazy uznania, szacunku, gratulacje i co tam jeszcze chcecie:)

SUPER!

Przeczytałam cały wątek w kilkanascie minut
niesamowite szczęście , że kotek się odnalazł. :1luvu:

Nurmi ja bym go nie wypuszczała
na spacery po osiedlu , bo nie wiadomo co mu przyjdzie
do główki, jak zasmakował wolności
nie będzie chciał z niej znowu skorzystac.

Trzymam kciuki za koci trójkąt :1luvu:

meggi definitywnie narazie kwarantanna i Gugu siedzi w domu!!

Przespał całą noc z nami w łóżku :1luvu:

w nogach, przy głowach, mrucząc, wywalał się na plecy :1luvu:

Rudzielec jest bardzo ciekawy Gucia, łazi za nim, wącha, ale Gugu jest nieufny! Tylko za nami chodzi krok w krok!!!

Jeeeeejjj jak sie cieszę, że JEST!!!!!! :1luvu:

Jak sie odnalazl?

Kasiu,piękny mamy dzisiaj dzień,prawda? :wink:

Mam zdjęcia Gutka w telefonie i dzisiaj, patrzę na nie zupełnie inaczej,tak... z radością :1luvu:

A Gutkowi i tak osobiście przetrzepię futerko :mrgreen:

niech no tylko do Was przyjadę :wink:

Jeju ,jak ja się cieszę :dance:

Ale dzielny z Gugusia kotuś :1luvu:

Tyle najtrudniejszych w roku miesięcy przeżył na wolności. Przecież błąkał się od listopada przez całą zimę. Dzikim kotom jest wtedy ciężko, a co dopiero takiemu wypieszczonemu domatorowi.
Brawo Guciaczku :1luvu:

Gęba mi się śmieje od ucha do ucha z radości

Ale super wiadomość!!! Dzielny Gucio i dzielna Ty, że się nie poddałaś.

Cieszę się przeogromnie! NIGDY nie należy tracić nadziei.Kotka z tego wątku wróciła do swojej Dużej po roku!
viewtopic.php?f=13&t=126905&start=90

Gunio, mój Gunio jest z nami! Zaginął jak był podlotkiem, a teraz to już normalny Pan Kot!

Daliśmy mu JEGO MYSZKĘ (cały czas była w szufladzie, niedostępna dla żadnych innych kotów), zaczął się bawić!
Jest pazerny, jak zawsze, zaczął znów gadać do nas, łazi za nami!

Iwaś jest w szoku, ale on jest bardzo tolerancyjny i tak naprawdę upatruje w Gugu kumpla do zabaw! No ale Gugu jeszcze nie jest na to gotowy... jeszcze poganiają razem!

I tak mam trzy koty

Renatko, może faktycznie Rudas przyniósł szczęście?

Najważniejsze, że Gugu jest cały i zdrowy (wszystkie łapki, uszy, ogonek, zęby, oczy są na miejscu!!!!!). Żałuję, że muszę teraz siedzieć w pracy, a nie przebywać z moim Guguniem!!!

Bardzo, bardzo sie ciesze

A moglabys opowiedziec, jak sie odnalazl?

Dorota pisze:Bardzo, bardzo sie ciesze

A moglabys opowiedziec, jak sie odnalazl?

nurmi pisze:Dostaliśmy telefon od karmicieli/ kociarzy z Sadyby, ul. Klarysewska, że jak nic to jest Gucio! Pierwszy raz go widzieli i skojarzyli ogłoszenie. Polecieli nad jez. Czerniakowskie, gdzie jeszcze było nasze ogłoszenie. Zadzwonili do mojego TŻ i do jego rodziców. Gugu dał się im wziąć na ręce. I tak jak przyjechali oni tam wszyscy, okazalo się, że to on!!!

Siła ogłoszeń, siła determinacji!!!!
JEST NASZ GUGUUUUUUU!!!