Drahma pisze:U Czeko to się Ciotka odezwała, a o Kiwaczku nic nowego nie napisała
Nie lubie pisać jak nie jestem pewna że wszystko jest w najlepszym porządku

, rano Kiwcio jeszcze spał i nie miałam serca budzić rekonwalescenta

.
Chłopczyna ma się świetnie, trochę tylko za bardzo grzebie w wydmuszkach

. Ma ktoś pomysł na "kaftanik pokastracyjny"

?
Dzisiaj nawet już zaznaczył teren

, czyli wraca do normy - dusi Azorka, morduje Falunię i goni Wegę. A wczoraj był taki grzeczny

.
Swoją drogą byłam dumna z Kiwaczka, u weta zachowywał się cudownie, nie zwracał uwagi na ukłucia i spokojnie siedział na stole - zresztą droga do weta też przebiegała nad wyraz spokojnie. Zupełnie inaczej wygląda sprawa wiezienia gdziekolwiek Boniaczka, już po dwóch przystankach autobusem (a mamy do przejechania osiem

) kierowca zaczyna nerwowo łypać na nas, raz nawet zostaliśmy wyproszeni z autobusu

, zresztą nie dziwię się - takiej siły głosu jak Boniaczkowa nie ma chyba nikt

.