Pesto ni ejest wielka

, ale piękna, to fakt
Dziś, mili czytacze, pojechałyśmy na działeczkę za Ożarowem. Po porannym deszczyku uznałyśmy, ze powietrze i temperatura będą akurat na debiut działkowy średniaków.
Nawet zastanawiałyśmy się, czy brać Pesto, bo nie wiedziałyśmy, czy opanujemy wyrywające się na wolność dwa koty - a że Soplowi się spodoba, nie wątpiłyśmy, więc jego obecność zakładałyśmy od razu

.
Jazda była dość długa, upalna, męcząca. Dotarabaniłyśmy się na działkę, rozpakowałyśmy... i....
I nic.
Oto zdjęcia najlepiej obrazujące stosunek naszych kotów do parogodzinnego pobytu na działce

:
Jak widać, starałyśmy się, pilnowałyśmy, łagodnym tonem przemawiając zachęcałyśmy (wyciągania na siłe nie praktykowałyśmy, mając jeszcze w pamięci atak paniki Niteczki w Parku Bródnowskim i Tanitę leczącą ugryzienia chyba z miesiąc

)
Ostatecznie Pesto zdobyła się na tyle odwagi, by wyjść pod krzaczek (dwa metry od transporterka

)
Sopel poprzestał na tym

:
Normalne to nasze koty nie są
