Dawno sie nie odzywalismy. W zeszlym tygodniu mialam wazne kolokwium i duzo nauki do niego. A pozniej caly tydzien urwania glowy...
Mali maja sie dobrze, Kazek poluje na chrabaszcze/chrzaszcze??/ majowe, Ren obserwuje akcje Kazia... A ja jestem szczesliwa ze chwilowo nie musze siedziec z glowa w ksiazkach... nawet na studiach tak nie bylo, albo sie odzwyczailam juz

Pamietacie moze jak jesienia chwalilam sie ze kupilam Malym koszyczek wiklinowy zeby mogli w nim spac... I jak go koncertowo olali?

Z koszyczka zrobilam wiec pojemnik na kocie zabawki. Jak mialam ten intensywny edukacyjjny okres przyciagnelam koszyczek pod biurko aby opierac sobie na nim stopy. Renesh przypomnial sobie, ze kiedys koszyk byl dla kota, zazadal wyjecia wszystkich zabawek i zaladowal sie do koszyczka :


Ale to byl jednorazowy wybryk. Zeby bylo wygodniej odwrocilam koszyk dnem do gory i na takim odwroconym opieralam stopy. Az pewnego dnia cos podejrzanie koszyk zareagowal jak probowalam go przesunac blizej gdy tylko usiadlam. Nic dziwnego:

zwroccie uwage na rozczulajace paluszki u tylnych girek i ich cudowna symetrie

Od tego dnia musialam dzielic sie moim podnozkiem z Reneshem... Nieustannie wtykal pod niego glowe i myslal ze jest schowany i go wcale a wcale nie widac

jak sie polapal ze to nie do konca tak dziala zlapalam go w takiej sytuacji:


jak widac maly testuje ile kota zmiesci sie pod koszyczkiem

a zatem mozemy obwiescic oficjalnie ze pod koszyczkiem zmiesci sie 100% kota!
a nawet wiecej:



dzisiejszy odcinek sponsorowala literka R
