PHILO - jeszcze wróci !!! A teraz dla forumowych dzieci :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sie 25, 2007 7:43

Hehe :D :D :D

A burza poszła bokiem, bo przecież siedziałaś w jej spokojnym środeczku, czyli u boku Blond Tornado :smiech3: :smiech3: :smiech3:

Myślę o tych porach roku zmieniających się niepostrzeżenie za oknem...

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 25, 2007 9:07

:lol:

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 25, 2007 15:26

:smiech3: :love: :smiech3: :love: :smiech3: :love:

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Nie sie 26, 2007 6:00

Toskańskie maszkary



Powrót do domu trwał dość długo, ponieważ kocięta, wyspane i najedzone, nabrały ochoty na całkiem nowe przygody i czując się głównymi bohaterami akcji UWOLNIĆ PHILO rozkoszowały się coraz śmielszymi pomysłami...w czym dzielnie sekundował im Smarkacz, aż Alex musiała pacnąć go łapą w momencie, gdy przystąpił do streszczania filmu pod nie wróżącym nic dobrego tytułem...kocięta obrzuciły Alex nieprzychylnymi spojrzeniami niebieskich ślepek, ale po małej chwili zapomniały o urazie i ciekawość wzięła górę :
- Ciociu, a co to jest „toskańska” ?
- A „maszkara” ?
Dopytywały się wskakując jedno na drugie, biegając po alejce w absolutnie nieskoordynowany sposób i od czasu do czasu mniej lub bardziej gwałtownie zaczepiając któregoś z nas..
Nagle zamarły jak dwie małe kamienne figurki i szeroko otwartymi oczyma wpatrzyły się w kogoś, kto pojawił się u wlotu alejki.
Parkowy Gang przebiegający z jednej strony trawnika na drugą rozbiegł się na wszystkie strony jak stadko spłoszonych wróbli.
Lekko kołyszącym się krokiem, na szeroko rozstawionych łapach zbliżał się w naszą stronę ogromny, bury pręgowany kocur.
- Tata ! – wrzasnęły kocięta i puściły się pędem przez trawnik.
- Dobrze, że jesteś !
- Dzisiaj będzie toskańska maszkara !
Bury kocur pochylił ogromny łeb i polizał dwie wysunięte ku niemu mordki.
- A my uwolnili Philo !
- Bo wąsiate-brodziate ciotki...
Opowiadały jedno przez drugie. Kocur spojrzał na dzieci i z aprobatą uśmiechnął się do szpitalnej kotki.
- Moja krew – mruknął dumnie i trącił nosem jej nos.
- I żyli długo i szczęśliwie – fuknął Dexter i napuszył ogon.
Kocięta plątały się pod łapami burego kocura nie przestając się wzajemnie przekrzykiwać. Kocur uśmiechał się pod wąsem, a oczy szpitalnej kotki raz po raz połyskiwały jak drogie kamienie.
- Zawinęliśmy na chwilę do portu – rzekł kocur – więc postanowiłem zobaczyć, co porabiacie.
- Ale zostaniesz na maszkarę ? Zostaniesz ? – dwie pary niebieskich ślepek wpatrzyły się z nadzieją w żółte oczy kocura.
- Zostanę – powiedział odwracając głowę w stronę portu. Chwilę węszył w powietrzu, a potem spojrzał badawczo na mnie.
- Dziękuję – powiedział. – Myślę, że przejdzie im z wiekiem....
Uśmiechnąłem się nieco sceptycznie i poprowadziłem wszystkich do ogrodu, którego mur zachodzące słońce barwiło na kolor bursztynu.
Szczęściem wyszliśmy boczną drogą – bo z bramy domu majestatycznie wyjeżdżał samochód doktora Zygmunta, w którym siedział Dziadek i pani Dorota, obydwoje odświętnie ubrani, zaś pomiędzy nimi, na tylnym siedzeniu stał ogromny kosz kwiatów.
Kiedy doktor zamknął bramę i samochód odjechał może trochę zbyt szybko wyszliśmy z ukrycia.
- Piękny dom – rzekł bury kocur i z uśmiechem przyjął propozycję odwiedzenia mojej grządki.
- My też ! My też ! – pisnęły kocięta, ale Smarkacz zastąpił im drogę.
- Jeżeli teraz wytarzacie się w kocimiętce, to będzie się wam chciało spać i nie zobaczycie toskańskiej maszkary... – powiedział.
- Teksańskiej...- zaczął z przyzwyczajenia Dexter, ale szybko urwał czując na sobie spojrzenie zielonych oczu.
Kocięta grzecznie usiadły na trawie strzelając oczyma dookoła, po czym równie karnie pomaszerowały za nami na strych.
Podłoga pachniała kurzem i starym drewnem, była mocno wygrzana słońcem, a stary fotel wydawał się być miększy, niż zwykle.
Okrętowy kot głośno pomrukując wyskoczył na fotel i uraczył nas barwną opowieścią o przekraczaniu Równika i falach wielkich jak góry, i musze przyznać, że wszyscy słuchaliśmy jego opowieści z zapartym tchem.
- Ach - westchnąłem na wspomnienie sztormowej nocy na kutrze...Jaka nieważna, nudna wydała mi się największa przygoda morska mego życia...
Żółte oczy kocura spojrzały na mnie i błysnęły ciepło .
- Każda morska burza to żywioł, z którym nie każdy może się zmierzyć – powiedział, a wspomnienie sztormowej nocy na kutrze ponownie nabrało utraconych kolorów.
Tak bardzo zasłuchaliśmy się w morskie opowieści, że dopiero skrzypnięcie drzwi i tupota drobnych łapek na schodach wyrwały na z zaklętego kręgu.
Powróciliśmy do rzeczywistości na tyle szybko, aby dostrzec jeszcze dwa cieniutkie ogonki znikające pod ruchomą klapką w drzwiach.
- Tam poszły – rzekł Smarkacz wskazując delikatnie poruszająca się trawę.
Ale trawa poruszała się również z przeciwnej strony.
- Rozdzieliły się – mruknął Dexter, wobec czego spontanicznie podzieliliśmy się na dwie grupy i każda powędrowała w inną stronę.
Szybko okazało się, że Tetryk miał rację – kocięta chwilę kluczyły po ogrodzie, po czym spotkały się za węgłem domu.
- A teraz co ? – zapytało mniejsze oblizując różowy nosek.
Większe spojrzało w stronę zakazanej grządki.
- Ale bo jak zaspamy... – zmartwiło się mniejsze, a większe zastanowiło się na chwilę.
- No to potem – powiedziało.
Po czym oba maluchy , szorując brzuszkami po trawie przeczołgały się szparą pod ogrodzeniem i znalazły się na ścieżce biegnącej za tylną częścią ogrodzenia. Ścieżka prowadziła przez niedużą łąkę ku ogródkom działkowym, znanym mi bardzo dobrze głównie za sprawą tłuściutkich myszy i nornic żyjących na działkach i trafić mogłem tam z zamkniętymi oczyma – niemniej jednak szpara, odpowiednia dla dwójki cieniutkich jak sznureczki kociaków, była absolutnie nieprzydatna zarówno dla kotów słusznej postury jak i dla psa....
- Przeskoczymy górą – postanowiła Alex i wraz ze Smarkaczem błyskawicznie znależli się na kamiennym słupku śledząc z góry dwa przyczajone cienie, a my – co rzecz jasna, musiało zabrać nam trochę czasu, pognaliśmy ku bramie, a potem tak szybko, i tak cicho jak tylko się dało, obiegliśmy dom dookoła.
Niezawodny pies poprowadził nas tropem Alex i Smarkacza podążających za dziećmi.
- Nie do wiary...- mruczał pod nosem okrętowy kot i spoglądał na szpitalną kotkę z błyskiem uznania w oczach...
Najprawdopodobniej chciał powiedzieć coś stosownego, ale zdążył otworzyć tylko pyszczek i zatrzymał się w pół kroku, jak rażony piorunem, zresztą podobnie, jak my wszyscy....
Widok, który ujrzeliśmy był tak niecodzienny, że odebrało nam mowę.
Środkiem łąki, płosząc żaby , z trudem wyciągając nogi z błota , pokryte zieloną rzęsą i tłustym, czarnym błotem szły dwie bezkształtne postacie...Jedna z nich trzymała nad głową ociekające błotnistą wodą pudełko, a druga wlokła za sobą łopatę, zaś obie miotały wszystkie możliwe obelgi i przekleństwa, między którymi – co zdziwiło nas ogromnie – przewijały się w równych proporcjach okrzyki triumfu...
Dwie postacie wybrnęły na ścieżkę i opadły na nią z mokrym pacnięciem, jak dwie ogromne żaby...
- Toskańskie maszkary ! – pisnęły dwa przerażone głosiki i maluchy zawróciły w naszą stronę jak dwie błyskawice.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie sie 26, 2007 8:03

Ach, ci mali poszukiwacze przygód :smiech3: :ryk:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 26, 2007 10:58

Och, jak pięknie :)
I tata wrócił z rejsu (swoją drogą imoponujący :)), I Smarkacz opowiedział film... Szczerze mówiąc, gdyby nie poprawka Dextera, nie domysliłabym się, jaki to obiecujący tytuł on nosi. Cóż, zapóźniona w kinematografii jestem :wink:
I na koniec - "toskańskie maszkary" :D Aż ciekawi mnie co takiego Dziadek im podrzucił...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 26, 2007 11:19

:1luvu:
Caty usłyszałam Twój głos :D tak bardzo mi miło że mogłam chwile z Toba pogadać
Popros Olę żeby tu trochę zawiała bo u nas susza i upał a Burzy i wody niet :roll:
pozdrawiam Was wszystkich

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Nie sie 26, 2007 13:25

Kociamo, nie jestem caty, daleko mi do Niej, ale Inka prosiła, żebym Ci dmuchnęła trochę naszej wichurki i deszczyska - proszę :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 26, 2007 14:23

Skręcam się z ciekawości - co im podrzucił ????
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Nie sie 26, 2007 16:02

graszka_gn pisze:Skręcam się z ciekawości - co im podrzucił ????


ja też :wink:

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Nie sie 26, 2007 23:00

Patr77 pisze:
graszka_gn pisze:Skręcam się z ciekawości - co im podrzucił ????


ja też :wink:


i ja też.
Przyśle mi ktoś maila na telefon co to było? Bo znowu przez kilka dni nie będę miała możliwości ogladać netu - i mnie skręci na stałe! :oops:

YBenni

 
Posty: 1667
Od: Nie maja 20, 2007 22:04

Post » Pon sie 27, 2007 6:14

Światło i dzwięk



Dwa drżące z przerażenia ciałka wtuliły się w pachnące morskim wiatrem futro okrętowego kota, zaś Alex wymieniwszy bardzo znaczące spojrzenia ze szpitalną kotką uśmiechnęła się triumfująco.
Tymczasem dwie przedziwne istoty zdjąwszy z twarzy kożuch rzęsy zaczęły wycierać o trawę ubłocone dłonie i stopy i po małej chwili spod naturalnego kamuflażu wyjrzały twarze ciotek – Grubszej i Chudszej
Kocięta odetchnęły z ulgą, po czym większe oświadczyło :
- Ale bo ja wiedziałem, że maszkarów nie ma.
Mniejsze zaś dzielnie opanowało drżenie łapek i szepnęło mi do ucha :
- Ale bo on pierwszy zaczął uciekać.
Trąciłem nosem pyszczek, na który powrócił uśmiech i jednym spojrzeniem nakazałem ciszę.
Ciotki podniosły się ze ścieżki i pozostawiając za sobą czarne, mokre ślady ruszyły w stronę pobliskich zarośli.
Mrugnąłem do Dextera i podkradliśmy się tak blisko krzaków, jak to tylko było możliwe.
Ciotki zdążyły przebrać już ubłocone ubrania i rozwinąć rulon papieru.
- Mapa...- szepnął Dexter. – Gdyby teraz tak...- dodał i przypadł do ziemi.
- Spokojnie – mruknąłem. – Same nas tam zaprowadzą.
Wycofaliśmy się do przyczajonych w ukryciu przyjaciół i wstrzymując oddech zaczekaliśmy, aż ciotki wyjdą z ukrycia.
Spoglądały na lekko pomięty i naddarty w paru miejscach papier i bardzo zadowolone z siebie , nie rozglądając się na boki szły w kierunku wytyczonym na mapie...
A my, ukryci z szybko zapadającym półmroku, podążaliśmy uparcie za nimi.
Ciotki co chwilę przystawały aby w pomarańczowym świetle latarni sprawdzić, czy nadal idą we właściwym kierunku i ruszały dalej pozostawiając za sobą zapach konwaliowego mydła i naftaliny.
- Gdzie one idą ? – szepnął Smarkacz i spojrzał pytająco na Alex.
- Myślę, że profesor pomyślał o wszystkim – prychnął Dexter i w tym momencie ciotki skręciły w stronę starej oranżerii.
Stara, przeszklona budowla stała w najdalszym krańcu parku na kształt piramidy, a pod jej północną ścianą kilku mieszkańców parku pochłaniało kolację z plastikowych tacek.
- Smacznego – powiedział Smarkacz witając się grzecznie z wszystkimi po kolei.
Z drzwi oranżerii, które ciotki podparły kamieniem wiało gorącem i wilgocią.
Kocięta przysiadły w progu pytająco spoglądając na ojca.
Okrętowy kocur przecząco pokręcił głową.
- To może być zbyt niebezpieczne – powiedział. – Na niebezpieczne przygody macie jeszcze czas, więc radzę wam dobrze usiąść tutaj i poczekać.
- Ale bo my... – zaczęło mniejsze.
- Żadnego ALE – mruknął kocur. – Daję wam słowo, że nic ciekawego na pewno was nie ominie.
Wszedłem do środka ostrożnie stawiając łapy na śliskich płytach, którymi wyłożona była ścieżka. Ciężkie krople spadały z liści egzotycznych roślin, a jakieś ogromne, białe kwiaty pachniały tak słodko, że od ich zapachu aż kręciło się w głowie.
Światło księżyca wpadające przez szklane ściany srebrzyło wysmukłe pnie i postrzępione
korony tropikalnych drzew.
Ciotki nie zrażone gorącem, dysząc ciężko, uparcie parły do przodu, przedzierając się przez liany, liście i paprocie. Od czasu do czasu przystawały ocierając twarze, lub wachlując się zerwanym po drodze liściem.
- A kiedy już będziemy obrzydliwie bogate – powiedziała Chudsza – złapię tego wstrętnego sierściucha i zrobię sobie z niego przeciwreumatyczną skórkę.
- A ja – dodała druga, Grubsza – zajmę się czarnym tłuściochem...Powinien być z niego spory garnuszek sadła...
Na taką jawną obrazę oczy Dextera zapłonęły prawie tak samo jak oczy Alex, a z gardła wydobył mu się nieprzyjemny warkot.
- Bo wszystko zepsujesz – rozległ się za naszymi plecami czyjś szept.
Z kępy paproci, osłonięta korkowym hełmem wyjrzała twarz...profesora.
Ciotki ustaliwszy dalsze, mniej ważne dla nas szczegóły życia po zdobyciu fortuny, ruszyły dalej.
My zaś poruszaliśmy się tak bezgłośnie, że w oranżerii słychać było tylko człapanie ciotek i krople wody skapujące na ziemię.
- To chyba tutaj – powiedziała Chudsza z ciotek zatrzymując się obok niedużego zbiornika wodnego.
Grubsza spojrzała na mapę i aż klasnęła w dłonie.
Z kieszeni bezkształtnej sukienki wyjęła małą latarkę i skierowała ją na lustro wody. Na powierzchni unosiły się ogromne, talerzowate liście, a spomiędzy nich sterczały sztywno ogromne pąki.
A na jednym, najdalej położonym od brzegu wodnego oka liściu leżała metalowa, połyskująca złotem szkatułka.
Ciotki z otwartymi głupio ustami przyglądały się jej dłuższą chwilę.
- To ONA – szepnęła Grubsza, a Chudsza usiadła na brzegu i zdjęła buty. Wsunęła nogi do wody i powoli, rozgarniając wodne rośliny skierowała się ku szkatułce.
W tej samej chwili w góry, spomiędzy zwisających nad wodą lian opadła prawie niewidzialna sieć.
- Jumanji ! – wrzasnęły dwa głosiki należące do dwu malutkich figurek siedzących na jednym z liści.
- Do stu tysięcy....- zaczął okrętowy kot, ale w tej samej chwili pod sufitem oranżerii zapaliło się łagodne światło oświetlając dwie postacie zwisające tuz nad powierzchnią wody w misternie wyplecionej sieci, jak w kokonie.
Ciotki były tak zaskoczone, że na chwilę odebrało i mowę, a kiedy wrzasnęły cos naprawdę brzydkiego spomiędzy liści rozległy się gromkie oklaski.
- I właśnie tak to wyglądało – rzekł profesor wychodząc z ukrycia, zaś kilkanaście zgromadzonych w oranżerii osób pospieszyło z gratulacjami.
- Gdy tylko sięgnąłem ... ekhem...po szkatułkę – profesor ukłonił się zebranym – opadła na nas sieć...Gdyby nie Abdullah, który wiernie towarzyszył nam przez cały czas...ekhem... nie byłoby mnie tu dzisiaj.
To on, nie bacząc na niebezpieczeństwo uwolnił nas i zaprowadził do czekających w ukryciu...ekhem... wielbłądów...
Profesor klasnął w dłonie i u jego boku, jak spod ziemi wyrósł ponury Wacław z nożycami w dłoni.
- Bardzo proszę...ekehm...uwolnić te...ekhem...damy – rzekł . – Proszę potraktować je łagodnie, bowiem bez nich nigdy...ekhem... nie wydarzyłaby się ta historia...ekhem...jak również wiele, wiele innych...
Wśród zgromadzonych rozległ się szmer zdziwienia.
- Tak, tak – rzekł profesor. – Ale o tym opowiem wam na przyjęciu...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon sie 27, 2007 7:33

Jumanji !
A wydawałoby się, że TAKIEMU tacie będą posłuszne :smiech3: :smiech3: :smiech3:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 27, 2007 13:58

Ależ one NA PEWNO były posłuszne: pewnie po cichu dostały takie właśnie polecenie od swojego Taty, a że Philo tego nie usłyszał - to tylko jego problem :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 27, 2007 15:17

:smiech3: :smiech3: :smiech3:

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości