Trudno jest mi oceniać...ja właściwie poszłam na żywioł, bo Otis jest kotem z klaustrofobią, był bardzo ciekawy, a przy tym zdrowy nie widziałam więc potrzeby izolacji...skończyło się na wiecznym polowaniu na Sonię, gonitwach, bójkach, spuchniętym ogonku sioo i kupalu pod siebie ze strachu...swoje żale wylewałam w tym wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=27 ... &start=242
to był mój pierwszy wpis na forum...
Sonia wylądowała w koszyczku w pełnej depresji - zero kontaktu, wielkie oczy ze strachu, nosiłam ją na rękach do kuwety. I wtedy ktoś na PW napisał mi o kroplach podając tylko nazwę, nic więcej...znalazłam w sieci p. Wandę, ona pierwsza powiedziała mi - będzie dobrze...moje koty były pierwszymi jej kocimi pacjentami. Sonia po dwóch dawkach wyszła z koszyka...nadal się bała, ale chciała żyć! Łatwiej jest "wyleczyć" kota ze strachu niż nauczyć agresora opanowania. U mnie oba koty brały mieszanki przygotowane dla nich. Oba skończyły kurację po 2 miesiącach. Jak jest teraz możesz poczytać w ich wątku - linki mam w podpisie. Z tego, co zapamiętałam jesteś z Warszawy...mogę przygotować dla Kiki rozcieńczenie RR, czyli Rescue Remedy, daj znać na PW

możńa to podawać neizależnie do feliwaya, tylko wtedy nie będziesz wiedziała, co tak naprawdę pomogło
