Moderator: Estraven
kocia_mendka pisze:A ja to ogólnie pierd**** takie życie. właśnie się dowiedziałam,ze umarła moja koleżanka. Wódkę z nią piłam na Sylwestrze, jej syna uważam za swoje dziecko poniekąd. A ona nie żyje.Rak.
Autentycznie pierd***
Moja koleżanka walczy od stycznia z rakiem jajnika. Niby wszystko wycięli, chemię podali a on i tak się przerzucił na jelita i już jest na żywieniu pozajelitowym i tylko czekać. Córki zabrały ją do domu i cieszą się każdą z nią.
kocia_mendka pisze:Wiecie co mnie najbardziej dołuje w tym wszystkim? Nie sama śmierć koleżanki, było wiadomo,że skoro się urodziłeś to i umrzesz. Ale zachorowałyśmy mniej więcej w tym samym czasie. U mnie remisja już cztery lata. Ona nie dała rady. I to mnie boli. Mnie się udało, nie wiem dlaczego akurat mnie a nie jej....

Użytkownicy przeglądający ten dział: 6eata i 8 gości