Natknęłam się na niego w ostatni dzień pięknej polskiej złotej jesieni.
Atakował szczotkę pani zamiatającej liście, zaczepiał ludzi skacząc im na nogawki spodni.
Prezentował pełnię kociego szczęścia.
Przeprowadziłam krótkie dochodzenie i dowiedziałam się, ze trzy dni wcześniej ktoś wyrzucił go z samochodu.
W samym centrum miasta. Na ulicy Paryskiej

Gnałam do pracy więc nie mogłam go od razu zabrać.
Wróciłam kilka godzin pózniej i odebrałam dzieciakom, które się nim bawiły.
Lolek ma około 4 miesięcy i nawet na moment nie stracił dobrego humoru.
Jest obłędny.
Nie boi się absolutnie niczego.
Przytula się i rozrabia na sto róznych sposobów.
Ma pełne zaufanie do człowieka. Pozwala zrobic ze sobą wszystko.
Mruczy nawet w trakcie czyszczenia uszu

Lolek szuka domu.
A oto cudo z lokalnego Paryza


