Niestety maluszek Madzi odszedł za TM. Ale tym razem byłam duzo spokojniejsza. Zrobiłam wszystko aby tak się nie stało. Moja kuzynbka przysłała mi z Holandii mleko dla kociat, nie pomogło. Ale teraz przynajmniej wiem dlaczego. Pamietacie pseudohodowców. Kasia mówiła mi że Madzia dostawała tabletki hormonalne ale jeden raz uciekła. To był ten jeden raz. Prawdopodobnie weszła w kontakt w mieszańcem rasowym. Dwa z urodzonych kociaków wygladały tak: cofniete czoła, bardzo małe nozdrza, sierść półdługa, tułów szylkret długi, nogi wiskas typowy. Veci mówili mi od razu że drugi nie ma szans na przeżycie. Zbyt duże obciążenie?! Odszedł w nocy a 23 na 24.06. Trzeci kociak to typowy whiskasik może z odrobina przedłużonej sierści. Ten ładnie je ( tamte w pewnym momencie nie potrafiły), przybie na wadze, chociaż ma poczatki KK. Ale z tym sobie poradzę.
Natomiast muszę poważnie zająć się Biesikiem. Okulista powiedział, że w tej chwili najpilniejsze jest oczyszczenie organizmu z toksyn. 3-4 razy dziennie kroplówka, siedzenie w ciemności ( aby nie stracił wzroku) i specjalne zastrzyki na biegunkę. Acha jeszcze podawanie oleju rycynowego aby przepłukać jelita. Troche sie tego namnożyło, ale poradzimy sobie. Z Wasza pomoca ( oczywiscie duchową obecnością) bedzie dobrze. :oops: :oops:

[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]












