brahmadaitya pisze:no to może odrazu wysterylizujmy wszystkie koty na świecie...po co mają cierpieć....
Basia ma w podpisie śliczny baner, wynika z niego że jest hodowczynią. Hodowców z racji tego, że są hodowcami (oczywiście tylko tych prawdziwych hodowców, jak Basia i wiele innych osób na forum czy podobnych) obowiązują nieco inne prawa. Ale uważam, że TAK- koty NIEHODOWLANE powinny być kastrowane, dla własnego dobra.
dla mnie to tak troche źle myślicie....
skąd pewność że ta kotka zachoruje...
A skąd pewność, że NIE zachoruje? Poza tym kolejne mioty naprawdę nie są jej do szczęścia potrzebne.
Hodowca ma też znacznie większą szansę rozpoznania wczesnego stadium ropomacicza niż laik (kasiu95, nie obrażaj się, nie piszę tego złośliwie). Ropomacicze nie leczone prowadzi do śmierci kotki. Niefajnej śmierci.
czepiasz sie że nie wysterylizowałam żadnego z moich kotów....a wyobraź sobie że żadna z kotek nie miała problemów ze zdrowiem a maluszki miały zapewniony dom jeszcze zanim zaczynały widzieć na ślepka.
a w czym te z piwnic czy ze schronisk są gorsze, że z premedytacją odbierałaś im szansę na dom?
Niestety, czasem piwnicznej kotki nie da się złapać do kastracji... co nie znaczy, że nie warto próbować, czasem latami
a Twoje kotki miały właścicielkę, która mogła dopilnować, aby w ciążę nie zachodziły
jak sie chce to sie potrafi....po za tym co do tego że po kastrowaniu u kocura mało sie zmiania to bym polemizowała....są leniwe...tyją...nie są takie jak zawsze...i teraz powiedz mi czy w takim układzie jeśli kot traci po takim zabiegu swoje instynkty, to czy to jest oki?
przesądy, przesądy i jeszcze raz przesądy. Każdy przekarmiany kot tyje, czy ma jądra czy też nie.
A instynkt rozmnażania się może być paradoksalnie zabójczy.
jak dla mnie to wy kastrując i sterylizując te koty robicie im krzywde....i to co napisałam że wolałabym uśpić Elmera niż go wykastroować to prawda.
Ile masz lat? Moim zdaniem nie dojrzałaś do posiadania jakiegokolwiek zwierzęcia. Sam ten tekst o tym świadczy.
Zapach w domu będzie bossssssski, sama mam kocura (kastrata, ale czekaliśmy aż znacznie znaczyć) i coś na ten temat wiem
Rozumiem, że ochrona przed rodzeniem co ruję, przed okrutną śmiercią kociąt, przed rakiem, ropomaciczem i powodowanie, że kot ma szansę na dłuższe życie, nie zarazi się niczym podczas kopulacji, to krzywda?
Żarty sobie stroisz? Niestety, nie jestem dziś w nastroju do żartów.
Anabell, jeśliby koty zostały u nich, nie czepiałabym się rozmnażania, choć i tak uważam, że dla kotek to nic dobrego- przypadkowe ciąże, ale przynajmniej nie powiększałaby bezdomności. Niestety, po przeczytaniu jej wypowiedzi ta nadzieja okazała się płonna
