smil pisze: Widzisz, z oszklonym balkonem bywa tak, że w upały (minione lato najlepszym przykładem) nie da się wytrzymac w takiej 'szklarni'. Moi przyjaciele (poznałas Ewę zresztą, to dziewzczyna od klatki) mają dwa balkony zabudowane szklanymi drzwiami. Poświęcają się, praktycznie nigdy ich nie odsuwają ze względu na kotkę Halinkę. W tym roku podjęli decyzję, że muszą znaleźć rozwiązanie, które pozwoli jednak na przepływ powietrza w mieszkaniu, z jednoczesnym zapewnieniem bezpieczeństwa Hali. Ale mam świadomość (podpartą faktami, niestety), że wiele osób pęknie w sytuacji kryzysowej (czytaj: piekarnik w mieszkaniu).
Druga rzecz, pracuję na Ursynowie i spotykam po drodze koty wypuszczane Tam jest sporo przyblokowych ogródków, do jezdni owszem, daleko - ale na tzw. drogach wewnętrzynych to już naprawdę wielu kierowców traci głowę, potrafią zmusić pieszych do zejścia z asfaltu (nie zawsze jest miejsce, w które można się usunąć

).
Przepraszam, nie chce podcinać skrzydeł, wiem, że nie każdy chce wziąć dwupak podrośniętych juz kociaków
Ale może te moje wąty przydadzą się przy kolejnej rozmowie?
Dzięki Smill za światłe rady.

W życiu nie mieszkałam w mieszkaniu z oszkolonym balkonem i nie mam w tej materii żadnych doświadczeń. Bardziej zaniepokoił mnie fakt, że potencjalny domek jest na parterze - czyli szansa, że kot bedzie wypuszczany jest bardzo duża.
Na razie problem się sam rozwiązał bo pani nie zadzwoniła po raz drugi. Kociakom jest tak dobrze w Zalesiu, że nie oddam ich do 'pierwszego - lepszego domu". Mój Tż i tak nie może pogodzić sie z perspektywą rozstania z Przecinkiem. Samą Kreskę oddam bardzo niechętnie bo będzie cierpiała.
