» Śro sie 09, 2006 21:24
własnie wykapaliśmy Klaudiuszka... To był istny koszmar. nigdy nie widziałam czegoś takiego, do tej pory nie mogę sie otrząsnąć. Skorupa grzyba na całym ciele, dosłownie, na całym, w większości miejsc taka milimetrowa, na łokciach i kolanach grubsza, tego maluszka poprostu zjada grzyb... wygląda to koszmarnie.... Myślałam,ż e po doswiadczeniu z Denisem już mnie grzyb nie zadziwi, tenm mnie przeraził. Jak go płukaliśmy z płynu to odpadała z niego sierść razem z tą skorupą, większość niestety została, dotykałam go i wyć mi się chciało. Mały podczas płukania nawet się nie wyrywał, zanuzony caly uspokoił się, jakby to była ulga dla niego. Dopiero teraz po kapieli widzimy jak bardzo jest zagrzybiony, wcześniej te strupy dokładnie zakrywała sierść. Klaudiuszek odżył, myje się, a my nie mozemy dojsć do siebie po tym co zobaczylismy.
Cały czas myślę też o pozostałych kotkach, które tam zostały, bo wiem, na pewno, zę prócz niego jest jeszcze jeden i trzy dorosłe, których ich opiekun strzeże jak oka w głowie nie pozwalając ich zabrać. To jest zamkniete podwórko niestety...
Bardzo dziękujemy za licytowanie w klaudiuszkowych aukcjach i za przelew w wysokosci 50zł od jednej z forumowiczek, dziękujemy, już prawie spłaciliśmy klatkę.
Teraz pilnie potrzebujemy lamisil, tabletki, moze być ich tylko kilka bo Klaudiuszek musi dostawać 1/10 dziennie.
