Skoro dzielimy się otwarcie swoimi doświadczeniami i opiniami to pozwolę sobie wyrazic swoje zdanie:
z hormonalną antykoncepcją u psów i kotów trzeba bardzo ostrożnie ja osobiscie znam 2 przypadki urodzenia kalekich miotów po proverze (na Pustkach tak było kilka lat temu), jednego przypdku że kotka podwórzowa zaszła w ciążę - nie wiem dokładnie czy dlatego ze za mało provery zjadła czy ze wcześniej dostawała a potem na czas nie dostała i płody przy końcu ciąży w niej obumarły, cudem udało sie jej życie uratować operacją. Teraz już tam karmicielki po tych przypadkach zaprzestały stosowania hormonów.
ja traktuję proverę tylko jako mniejsze zło w przypadku kotek wolnożyjacych jak są przeznaczone do sterylek tylko wiadomo jest to rozłożone w czasie i żeby dotrwały niezaciążone do sterylek, bo wiadomo jak jest duzo to trudno to na dniach zorganizować, wiec myśle ze w sytuacji podwórza u Sabiny to jest wyjście, bo z czasem pewnie uda się kotki wysterylizować a po drodze uniknie się kilku niepotzrebnych miotów. ale Provera to rozwiązanie awaryjne a nie na dłuższą metę.
Ale wiadomo człowiek całe życie się uczy, kilka lat temu suka moich rodziców odeszła w wieku 7lat na nowotwór macicy , wczesniej przez kilka lat dostawała takie zastrzyki hormonalne.
Teraz już wiem że tylko sterylizacja jest dobra metodą ale nie od zawsze to wiedziałam, dlatego trzeba o tym wszystkim mówić bo im sie każdy szybciej uświadomi tym lepiej.
Np. moja kicia Psunia teraz ma 6 lat, wykastrowałam ją w wieku ponad 2 lat, nie wiem na co tak długo czekałam, wykastrowałam ją bo widziałam ze sie męczy tymi rujami, i my sie męczyliśmy, miałczała niemiłosiernie, nocami, znaczyła moczem buty, torebki, sama była wychudzona, brzydką siersć miała bo niedojadała ogarnięta tym amokiem, a ja tyle czasu zwlekałam bo ciągle mi się wydawało ze może jeszcze "jej przejdzie" że to taka poważna operacja...teraz jestem mądrzejsza, wiem ze to nie przechodzi najwyżej się nasila, hormonów nigdy jej nie dawałam.
ale niektóre kotki łagodnie przechodzą ruję, trochę sie powypinają, pogruchają i jakoś da sie pzreżyć
u Kalipso pewnie rujka jest oznaka tego że dochodzi do formy, bo zauważyłam że często kotki bardzo zabiedzone, chore, wychudzone nie rujkują dopiero gdy osiągną lepszą formę, pewnie za kilka miesięcy Kalipso będzie się nadawała do sterylki, myślę ze Sabina zagalopowała się proponując dla Kalipso hormony w końcu to nie są witaminki tylko jednak ingerencja w równowage organizmu Kalipso jeszcze taka delikatna, zresztą Maja nie pisze ze nie można wytrzymać tylko że zabawne sytuacje z tego wynikają
