Liza odeszła na tęczowy most:-((((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 10, 2003 10:53 Liza odeszła na tęczowy most:-((((

Witam wszystkich ciepluto po przymusowej niejako przerwie:-) w swojej obecności.
Mam problem z Lizą. Wygląda na poważny, w każdym razie moim zdaniem ponieważ jeszcze się z czymś takim nie spotkałam.

Liza nie jest zadowolona z sytuacji w jakiej się znalazła. To wiem, widziałam i widzę. Kotka jest,że tak powiem charakterna - pod każdym względem - to może dodatkowo utrudniać sprawę.
Najpierw demonstrowała swoje niezadowolenie posikując i qpkając w różnych miejscach. Przeżyłam to, dając jej "dodatkowe porcje czułośći". Problem minął, myślałam, że wszystko jest na dobrej drodze.
Ale nie, chyba postanowiła "wziąść nas głodem". Nie je.
Fizycznie nic jej niby nie dolega, w każdym razie ani wet nic nie stwierdził ani badania krwi i moczu nic nie wykazały.
Je jedną, dwie chrupki dziennie - dosłownie. Starszliwie schudła, traci siły.
Siłę ma tylko jak Maurycy się do niej zbliży. Warczy jak wielki pies i wydaje nieprawdopodobnie głośne przeraźliwe odgłosy które brzmią tak, że nawet nie wiem, do czego to przyrównać. On nic jej nie robi. Po prostu podchodzi. Wie już, że nie wolno jej dotykać i respektuje to. Zupełnie bezradna się czuję.
Kinus poradziła mi podawanie calo-petu, aby przeżyła.
Słyszałam o zwierzętach, które chciały (i popełniły) samobójstwo. Mam na mysli psy i koty. Czy to jest może to?
Liza nie chce być razem z Maurycym, prawdopodobnie z żadnym kotem, chce być sama - wybitnie i nieprawdopodobnie mocno. Psa też unika jak ognia. O zmianie jej miejsca pobytu, nawet tymczasowo, nie mam co marzyć. Nikt nie weźmie kota w takim stanie.
Ostatnio edytowano Pt sty 16, 2004 10:03 przez Nelly, łącznie edytowano 10 razy

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro gru 10, 2003 11:27

Nelly
Sytuacja okropna- bardzo wspolczuje bo wyobrazam sobie jaki to stres
Ale - sproboj Feliwaya, wypsikaj cale mieszkanie, koniecznei MAurycego, moze kici sie bardziej wtedy spodoba. Wyprobuj tez jakies leki homeopatyczne, uspokajajace.
Zastanawiam sie tez, czy to nie jest bledne kolo- kicia przestala jesc na znak protestu, teraz jest tak zmeczona i zestresowana rowniez przez to ze nie je, ze nie moze sie znowu do jedzenia przelamac. Wtedy dobrze byloby poprawic jej kondycje- jakimis konkretnymi kroplowkami- i jesli to mozliwe- karmeniem- na sile. :roll:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Śro gru 10, 2003 11:34

Witaj Nelly!
Fajnie, że znowu jesteś :)
Szkoda, że z takim problemem :(
Hera też wolałaby być sama, ale jednak zaakceptowała Dorinkę. Mam nadzieję, że u Was też się ułoży.

"zawsze się jakoś musi poukładać przecież, prawda? :-)" - poznajesz te słowa? ;)

Wojtek

 
Posty: 27799
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro gru 10, 2003 11:38

Nelly...brakowało tu Ciebie. Zastanawiałam się co słychać u kiciów. Szkoda, że tak fatalnie się ułożyło :cry:
Nie potrafię pomóc, ściskam tylko kciuki za powodzenie rad forumowiczów :ok:

Sigrid

 
Posty: 6644
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro gru 10, 2003 12:06

Wojtku, tak, :wink: z tym, że "jakoś" nie zawsze znaczy dobrze, czy po naszej myśli.

Kroplówki, tak - dostawała kroplówki ale wet mówi, że ona MUSI zacząć jeść. Zmiana miejsca pobytu mogłoby pomóc (ale mogłoby i zaszkodzić - tak myślę). Zresztą o tym to tylko mogę pomarzyć.
Co do karmienia na siłę - nie da rady. To pierwszy kot, którego nie umiem karmić na siłę. Nigdy i z żadnym nie było z tym specjalnych problemów, choć troche zjadły. Liza nie je. Wydaje okropne wrzaski, gryzie mnie, wypluwa, i szczerze mówiąc - boję się jej trochę już. Jak tak nagle "wrzaśnie" cała "podskakuję".
Ja nie potrafię przy niej zrobic wszystkiego, tak jak przy "własnym kocie" - własnym, tzn. takim którego znam, znam jego reakcje na różne sprawy, jego charakter - ona cały czas trzymała nas na dystans, nie dała się poznać dobrze, rozszyfrować - teraz jest jeszcze gorzej bo doszedł mój lek przed nią. Feliway, też o tym myślałam - słyszałam, że tego środka już nie sprowadzają nie wiem, czy to prawda ale mój wet tego nie ma. Poza tym, powiem szczerze, że poszło już tyle kasy której nadmiaru nie mam:-) że nie wiem, czy będę tego usilnie szukała.
No cóż, zobaczymy.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro gru 10, 2003 12:08

Nelly, bardzo mi przykro ze tak jest :(
mocno trzymam kciuki za koteczke i Ciebie w tej trudnej sytuacji :ok:

Ylva

 
Posty: 1985
Od: Pon kwi 07, 2003 16:59

Post » Śro gru 10, 2003 12:15 Re: Liza - strajk głodowy?

Nelly pisze:Liza nie chce być razem z Maurycym, prawdopodobnie z żadnym kotem, chce być sama - wybitnie i nieprawdopodobnie mocno.

Czy masz w mieszkaniu możliwość trwałego odizolowania kotów od siebie? Odzielne, zamykane pokoje, indywidualne kuwety?

Wojtek

 
Posty: 27799
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro gru 10, 2003 12:20

sprobuje Ci poszukac Feliwaya, ktos chyba z wawy tez mial dostep :roll:

Co do karmienia- probowalas metody recznikowej? Zawijasz kota w recznik, ciasno tak ze lapki sa "zabandazowane: i wsadzasz sobie pod pache- i dopiero wtedy strzykawka do ryjka ...
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Śro gru 10, 2003 12:21

Kurcze..
Warto jej podać środek który pobudza apetyt - są takie, tylko o ile wiem nie wszyscy weci je znają i stosują.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro gru 10, 2003 12:21

Kurcze, nie potrafie pomoc. Pozostaje trzymanie kciukow.
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17879
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 10, 2003 12:39

Koty i tak praktycznie są oddzielone same się rozdzielają - ponieważ Liza wybiera pomieszczenie w którym jest sama. Maurycy natomiast chodzi na mną - jest tam gdzie ja. Mieszkanie jest dośc duże więc Liza ma do wyboru pomieszczenie. Marcyś tylko nieraz do niej "zajży".
Metodę "ręcznikową" znam, stosowałam już nieraz przy leczeniu uszu np. - tylko, że w jej przypadku nie za bardzo to wychodzi. Sama jej nie jestem w stanie zapakować - za bardzo się broni a ja tak jak już pisałam, boję się jej i nie umiem sobie poradzić a TZ jest w domu wieczorem, bywa, że późnym.

Wiecie co, ja nawet nie proszę o rady - bo co tu można mi poradzić, wiem w sumie co i jak powinnam robić tylko, że z nią to wszystko nie tak wychodzi jak powinno - opisuję, bo muszę o tym mówić. Liza patrzy na mnie tymi swoimi tajemniczymi oczami, patrzy prosto w oczy i coś mi nimi mówi. Ma taki wyraz oczu który ja odbieram jako prośbę. O inny dom? To niech zacznie jeść qrczę, pomyślimy wtedy.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro gru 10, 2003 12:47

A może skusi się na jakieś łakocie?
Moje w każdej sytuacji, nawet z pełnym brzuszkiem, chciałyby dostać coś takiego:
http://miau.pl/upload/kitbits.jpg

Wojtek

 
Posty: 27799
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro gru 10, 2003 13:14

Witaj Nelly :)
Jak dobrze, ze juz jestes :D
Trzymam kciuki za panne Lize! Jedz kitusiu, jedz!

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro gru 10, 2003 13:33

Nelly, witaj ponownie. Szkoda ze z problemem.

Nie potrafie ci nic poradzic. Biedni wszyscy jestescie. trzymam kciuki zeby Liza przekonala sie od jedzonka. Powodzenia. :ok:

ara

 
Posty: 3709
Od: Czw sie 14, 2003 14:58
Lokalizacja: Londyn

Post » Śro gru 10, 2003 14:17

Próbowalaś dawać Rossovet?
Taka zawiesina różowa z L-Karnityną, witaminami z grupy B i innymi takimi.
Polecam koński, w tubie, prelożyć porcję do strzykawki i wstrzykiwać do pyszczka 0,5- 1 cm dziennie. Kosztuje kolo 65 zl. Ale jest go duuużo...ten dla kotow wychodzi o wiele drożej.
Do pysia surowe mięsko mielone palcem...znienacka kote podejść, przytrzymać za leb i wcisnać kawaleczek...za chwile znowu...zawijanie w recznik denerwuje kota dodatkowo, nigdy mi sie nie udalo zawinąć :) chyba że w wielki porządny koc razem z glową.

Spróbuj zamknąć jeden pokój, pomieszczenie, np. pokój dziecka, i niech kota tam siedzi caly czas, w ogole nie wychodzi, a żadne inne zwierzę nie ma wstępu. Może jak zobaczy że ma swoje własne terytorium, na ktore żaden intruz nie ma wstepu, uspokoi się.

Czy byly robione testy na bialaczke? wątroba, trzystka, nerki...robaki...
Ja bym stawiala na to, że kotce coś jest...zdrowy kot raczej nie zagłodzi sie...tylko co jej jest....

Kazia

 
Posty: 14031
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], lucjan123 i 35 gości