» Pon lis 23, 2009 19:14
Re: Krople dr Bacha - czyli o tym jak pomóc kociej psychice
Już odpowiadam historie Jafki i jak wyglądały jej pierwsze chwile u nas.
Otóż Jafka przyszła po pomoc do nas, dokładnie do firmy córki w październiku 2008, była w fatalnym stanie, rokowanie umiarkowane.
Od pierwszego dnia pobytu była w oddzielnym pokoju, tak samo po operacji i podczas rekonwalescencji. Odizolowaliśmy ja w pokoju tzw. gabinecie, gdzie przeważnie ja pracuję. Haker był bardzo niezadowolony, bo on bardzo lubił mi towarzyszyć podczas pisania. Dlatego często przenosiłam sie z laptopem do innego pokoju. Staraliśmy się po równo dzielić czas między koteczki. Po jakis dwóch miesiącach podjęliśmy próby połączenia Jafki z Pysią i Hakerem i wtedy był duży problem. Jafka nie wpuszczała Hakera do gabinetu, fuczała, atakowała jego, w stosunku do Pysi tez była zaczepna. Efekt, Pysia sie wycofała, dostała łupież, Haker wymiotował. Uruchomiliśmy Feliwaya. W lutym Jafcię adoptowała forumowa MaryLux, niestety u Niej Jafka zupełnie się nie odnalazła, o dziwo tam nie atakowała tam była atakowana. Doszło do tego, że kicia nie wychodziła z transportera i wszystko robiła do niego lub na fotel. W lipcu przywieźliśmy ja do nas. Chcieliśmy ja izolować, ale się nam nie udało. Jafka i Haker odstawiali symfonie pod drzwiami, drapali w drzwi itp. Także Jafka została puszczona na salony. Często było buczenie, kładzenie uszu po sobie i ataki na Hakera, takie ataki z łapoczynami, ale krew się nigdy nie lała.
Tak się tez złożyło, że w drugiej połowie sierpnia koteczki przez 12 dni były same w domu, tylko z dochodząca opieką. W tym okresie miski z jedzeniem miały w oddzielnych pomieszczeniach, ale nie były zamknięte w oddzielnych pokojach, miały do dyspozycji całe mieszkanie i mięliśmy uruchomione Feliwaye. Z relacji opiekunów wynikało, że chodziły po całym domu, ale się omijały. Haker z Jafka od czasu do czasu wymieniali bardziej ostro poglądy, Pysia nie opuszczała łóżka w sypialni. Po naszym powrocie zaczęły się problemy z robieniem przez Hakera sioo poza kuwetę, na szczęście nie wymiotował. Pysia zupełnie się od nas izolowała. Jafka nie pozwalała Hakerowi wchodzić do gabinetu, maił problemy z dostępem do innych pomieszczeń jak ona tam był. On z kolei nie wypuszczał jej z wc jak poszła korzystać z kuwety. Krople zaczęliśmy stosować prawie rok po ich poznaniu. Obecnie mamy taką sytuację, że koteczki chodzą swobodnie po domu, mijanki są mniej stresowe. Pysia i Jafka wszystko jest ok. Haker Jafka mijają się na korytarzu z lekkim dystansem tj., każdy trzyma sie swojej ściany, ale w pokojach i kuchni przebywają bez problemowo razem. Tylko od czasu do czasu jest pozorowany atak. Pisze pozorowany, bo mam wrażenie, że Haker z chęcią by się pobawił z gonito itp, a Jafka niestety odbiera to jako napaść. Ale trudno się jej dziwić ona długo żyła na wolności i tak dziwne, że to taki pro ludzki kot i od pierwszych chwil u nas robił wszystko do kuwety. Nawet po operacji z wenflonem w łapce, słabiutka wychodziła z posłania i szła, wprawdzie tylko parę kroków, ale zawsze szła do kuwety.
Także w naszym przypadku nie wiedzę sensu izolowania kotów, uważam nawet że zapachy dochodzące za drzwi moga byc dla nich bardziej stresujące.
Uff, ale wypracowanie napisałam.