PRYMULKA..KRETKA!! :(( nim będzie za późno..sch.Łódź

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 27, 2010 10:09 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

Ja też trzymam nieustające kciuki za kociaki Magdy o oczywiście biedną Magdę, która za potwornym stresem boryka się z problemami finansowymi, a teraz krąży bidula chyba codziennie między wetem a domem. Nie tylko ten jeden kotek się pochorował i ma niepokojące objawy :( Oby udało się je wyprowadzić na prostą :ok: Oby nieszczęśliwa historia Shiby nie dała kolejnych gorzkich owoców :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Kciuki trzymać nam pozostaje i czekać...

A teraz o Loli :1luvu: :1luvu:
Wczoraj po 21ej poszłam ją utulić, ogrzać własnym ciałem i uspokoić troszkę. Wziełam ją 'na klatę' i przykryłam nas kołderką, bez protestów z jej strony, uzyskałam efekt i...ocknełam się tak po 1ej w nocy :lol:
Na resztę nocy schowałam ją do kontenerka dla jej bezpieczeństwa :?
Rano był u nas wet(sponsorka nie szczędząca finansów :1luvu: :1luvu: :1luvu: ) i podał Loli kroplówkę, coś na wzmocnienie i przy okazji wyręczył mnie przy zastrzykach przeciwbólowym i antybiotyku, więc kłucie na dziś ma bidulka z głowy :)
Jutro rano wet przyjedzie jeszcze na powtórkę z kroplówką.
Lola znosi sytuację spokojnie, na pewno ułatwia jej to własny pokój, w którym czuje się bezpiecznie, wśród znajomych zapachów.
Zjadłam w jej towarzystwie śniadanie i podstawiłam pod nosek odrobinę tuńczyka i polizała :ryk: :ryk: :ryk:
Nie ma siły by jeść ale odruch jest :ok: uffffff
Podałam jej do pysia troszkę pasty i wody strzykawką (kroplówka nie zastąpi podawania do ustnego) utuliłam, wymiziałam :1luvu: Ale nie ma sił ani ochoty na chodzenie(choć przy wecie troszkę chodziła, zapewne niepokój zagórował nad zmęczeniem). Dlatego bardzo niechętnie schowałam ją do kontenerka, przykryłam kocykiem i śpi (chyba). Musi odpoczywać.
Na zaistniałe okoliczności jest dobrze :ok:
Sama czekam na małżona (największego mego zwierza),który za chwilę powinien się pojawić po trzytygodniowych wakacjach. Wsparcie psychiczne bardzo potrzebne :D :1luvu: :1luvu: :1luvu:
No i próbuję ogarnąć bajzel, którym odwdzięczają się moi rezydenci za ograniczoną od tygodnia uwagę :twisted: :twisted:
usprawiedliwiam ,więc moją prawdopodobną nieobecność na formu :mrgreen:
pozdrawiam
Ania
Obrazek

Mylić jest rzeczą ludzką,
przyznanie do błędu wymaga wysiłku, na który nie każdego niestety stać.

niebieskawck

 
Posty: 166
Od: Śro wrz 15, 2010 18:17

Post » Pon wrz 27, 2010 10:15 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

Lola jest ślepaczkiem i obie będziemy musiały nauczyć się radzić w nowej sytuacji.
Ale też pewna ulga- koniec dylematów moralnych czy dom wychodzący czy nie .
Mam teraz pełne usprawiedliwienie (dla własnych lęków walczących z tym co najlepsze dla kici) by trzymać ją pod kloszem :twisted: To swego rodzaju ulga...wiem brzmi dziwnie, ale przynajmniej o nią nie będę musiała drżeć jak wychodzi, bo wychodzić nie będzie :!: No chyba,że ze mną na poskubanie trawki :kotek:
w związku z tym czeka mnie praca z osiatkowaniem itp.
Najważniejsze by żyła :!: :!: :!: Z resztą damy radę, bo jestem odpowiedzialną i troskliwą mamą :D
Obrazek

Mylić jest rzeczą ludzką,
przyznanie do błędu wymaga wysiłku, na który nie każdego niestety stać.

niebieskawck

 
Posty: 166
Od: Śro wrz 15, 2010 18:17

Post » Pon wrz 27, 2010 11:05 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

Pewnie, że dasz radę. U mnie do tej pory tylko jeden kot był wychodzący... Do tej historii z zapaleniem trzustki. Powiedziałam dość. Kot ma już 13 lat i choć jest sprawny to ciągle wracał z ropieniami, rozdarciami, wyrwanymi pazurami, podtruty, raz miał pęknięty pęcherz - gdyby był niewychodzący to wcześniej zobaczyłabym, że nie może się wysiusiać, a nie dopiero jak się całkiem zatkał i poszedł zdychać w krzaki:( A teraz po tej historii z trzustką... No po prostu koniec. Oczywiście kot jest wściekły i mści się podle np. sikając na zasłony z pełną premedytacją i tłukąc inne koty. Ale musi się z tym pogodzić. Mam dość jeżdżenia co miesiąc do weta z kolejna przypadłością...


Lola musi odpoczywać:) No i trzymam kciuki za powrót Dużego Zwierza:)
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Pętelka

 
Posty: 322
Od: Pt lut 13, 2009 23:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 27, 2010 12:18 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

niebieskawck pisze:Ale też pewna ulga- koniec dylematów moralnych czy dom wychodzący czy nie .
Mam teraz pełne usprawiedliwienie (dla własnych lęków walczących z tym co najlepsze dla kici) by trzymać ją pod kloszem :twisted:
Najważniejsze by żyła :!: :!: :!: Z resztą damy radę, bo jestem odpowiedzialną i troskliwą mamą :D

:1luvu:
ObrazekObrazekObrazek

mpogorzelski

 
Posty: 1770
Od: Śro paź 29, 2008 10:46
Lokalizacja: WAWA Bemowo (Fort Bema)

Post » Wto wrz 28, 2010 9:38 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

mpogorzelski pisze:
niebieskawck pisze:Ale też pewna ulga- koniec dylematów moralnych czy dom wychodzący czy nie .
Mam teraz pełne usprawiedliwienie (dla własnych lęków walczących z tym co najlepsze dla kici) by trzymać ją pod kloszem :twisted:
Najważniejsze by żyła :!: :!: :!: Z resztą damy radę, bo jestem odpowiedzialną i troskliwą mamą :D

:1luvu:



Wiedziałam,że się ucieszysz :lol:
Obrazek

Mylić jest rzeczą ludzką,
przyznanie do błędu wymaga wysiłku, na który nie każdego niestety stać.

niebieskawck

 
Posty: 166
Od: Śro wrz 15, 2010 18:17

Post » Wto wrz 28, 2010 9:56 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

Oczko musiało sprawiać jej dużo cierpienia, bo mimo niewyobrażalnego jak dla mnie nieszczęścia, łagodnie znosi nową sytuację. Wczoraj wieczorem tak rzuciła się na miskę,że musiałam odebrać wbrew jej nie zadowleniu by się nie przejadła :ryk: :ryk:
Tak jeszcze nie było :ok: :ok: :ok:
Zakończyłyśmy też wczoraj kwarantannę, mąż wrócił i rodzinka w komplecie :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Dzięki powtórce badań, usg i niedzielnym konsultacjom, jest tak jak planowałam... poza tym oczkiem nieszczęsnym :cry:
Ale najważniejsze, że już tak nie cierpi :ok: :ok: Ma swoje legowisko w łóżku przy mojej głowie i dobrze jej. W nocy nawet z niego wyszła by się przytulić i tak już razem spałyśmy do rana :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Rano był weterynarz z kroplówką i teraz maleńka śpi sobie dalej koło tatusia :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek

Mylić jest rzeczą ludzką,
przyznanie do błędu wymaga wysiłku, na który nie każdego niestety stać.

niebieskawck

 
Posty: 166
Od: Śro wrz 15, 2010 18:17

Post » Wto wrz 28, 2010 10:43 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

Podczytuję czasem wątek:

viewtopic.php?f=1&t=69573

W domu joshua_ada jest niewidoma koteczka - Stasia :), mnóstwo ciekawych spostrzeżeń i wiedzy o przystosowaniu ślepinki do normalnego życia w widzącym stadzie :)

Kciuuuuki jak stąd do nieba :ok: :D
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Wto wrz 28, 2010 10:59 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

niebieskawck pisze:Oczko musiało sprawiać jej dużo cierpienia, bo mimo niewyobrażalnego jak dla mnie nieszczęścia, łagodnie znosi nową sytuację. Wczoraj wieczorem tak rzuciła się na miskę,że musiałam odebrać wbrew jej nie zadowleniu by się nie przejadła :ryk: :ryk:
Tak jeszcze nie było :ok: :ok: :ok:
Zakończyłyśmy też wczoraj kwarantannę, mąż wrócił i rodzinka w komplecie :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Dzięki powtórce badań, usg i niedzielnym konsultacjom, jest tak jak planowałam... poza tym oczkiem nieszczęsnym :cry:
Ale najważniejsze, że już tak nie cierpi :ok: :ok: Ma swoje legowisko w łóżku przy mojej głowie i dobrze jej. W nocy nawet z niego wyszła by się przytulić i tak już razem spałyśmy do rana :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Rano był weterynarz z kroplówką i teraz maleńka śpi sobie dalej koło tatusia :1luvu: :1luvu: :1luvu:


no to cudowne wieści!!! :piwa: - jej potrzeba tylko trochę czasu - na wzmocnienie sił, na przystosowanie się do nowej sytuacji, oswojenie nowej przestrzeni, poznanie innych członków "załogi" - będzie dobrze!! ślepaczki naprawdę świetnie funkcjonują we własnych, bezpiecznych i kochających domach!!!! :ok: (a kocha się je co najmniej podwójnie :1luvu: )

joluka

 
Posty: 4844
Od: Nie gru 30, 2007 16:51
Lokalizacja: Warszawa Wawer

Post » Wto wrz 28, 2010 12:16 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

CoolCaty pisze:Skoro Ty się czujesz oszukana to ja się czuję obrażona :roll:
O czym Ty chciałaś być poinformowana?
Że wynik albumin do globulin jest niski?
90% kotów w takim stanie wyciągniętych ze schroniska ma taki wynik. Szkoda, że o tym nie dowiedziałaś się od wetów podczas wizyt. Szkoda, że nie dowiedziałaś się jak wygląda w praktyce ocena stosunku albumin do globulin - wtedy nie miałabys histerii, tylko rzetelne info i nie pisałabyś takich rzeczy.
Może taka forma wypowiedzi, o której sama wcześniej wspomniałaś, sprawi że najpierw zastanowisz się zanim napiszesz.

Jeśli czujesz, że coś grozi Twoim kotom, to Lola może wrócić do lecznicy w każdej chwili.

Sorry, że tak, ale juz mi się zagotowało. Człowiek chce dobrze, a tu takie kwiatki. Zero zastanowienia, zero wgłębienia się, tylko z góry założenie, że ktoś specjalnie kłamał, oszukiwał, zatajał, czy jakikolwiek inny synonim.


Uderz w stół,a nożyce się odezwą :twisted:

Nigdy nie założyłam,że specjalnie kłamałaś, zatajałaś, oszukiwałaś czy inny synonim- To już Twoja nadinterpretacja, a może i sumienie... Bo dobrze odczytałaś,że żal był właśnie do Ciebie- weterynarza Loli, który przekazywał mi informacje o jej stanie zdrowia. Już pierwszego dnia najadłam się strachu z powodu Twoich niedopowiedzeń, braku możliwości jakiegokolwiek kontaktu z Tobą (dzwoniłam do kliniki i na priva_ nie zastanowiło Cię to???). Nie zainteresowało Cię czemu dzwoniłam? Rozumiem,że nie mogłaś odebrać,ale czemu nigdy nie oddzwoniłaś :?: :?: :?: :?: :?: :?: :!:
Wtedy zagryzłam wargi- musieliśmy z wetem dać radę sami.
Dałaś mi antybiotyk w jednej strzykawce bez informacji ile to dawek :!: :!: :!:
W histerię to wpadłam jak bałam się,że przedawkowałam Loli antybiotyk :!:
Cóż daliśmy radę, więc dlatego więcej już nie zadzwoniłam. To pierwszy mój bardzo uzasadniony żal do Ciebie , bo to Ty jesteś weterynarzem- ja laikiem. Ty byłaś wetem Loli, więc nie zwalaj winy na mnie czy na innych wetów o niedoinformowanie mnie :!: :!: :!: :!:
Tak chciałam byś się obraziła :twisted: - taki odwet w chwili załamania- za niepotrzebne stresy moje i Loli. Wystarczyło trochę dokładniej rozpisać leczenie Loli... Dostałam dużo karmy suchej, której Lola i tak nie je i nie bardzo jest dla niej odpowiednia na potem, bo Lola jest wysterylizowana... Szkoda,że pożałowałaś strzykawek i kilku więcej słów na instrukcji leczenia. To już bez znaczenia dla mnie i Loli, piszę to tylko jako wyjaśnienie...

Przykro mi,że dotknięta moimi słowami została też Ruru- tego się wstydzę bardzo wstydzę i żałuję :oops: :oops: :oops:

Jeszcze raz Ruru bardzo przepraszam, od początku jednak nie chodziło o Ciebie :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!:

Ps.Czekałam z odpowiedzią by ochłonąć.
A co do oczka- chirurg usuwający je też powiedział,że to mógłbyć FIP , ale teraz to już za nami(oby bez powrotnie)
Obrazek

Mylić jest rzeczą ludzką,
przyznanie do błędu wymaga wysiłku, na który nie każdego niestety stać.

niebieskawck

 
Posty: 166
Od: Śro wrz 15, 2010 18:17

Post » Wto wrz 28, 2010 13:55 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

dopiero trochę docztytałam, bo nie mam od kilku dni netu
na szybko napiszę, że nie jestem wcale urażona
wiem jaka to frustracja, i że jesteście dzielne :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 28, 2010 14:03 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

Jest mi niewypowiedzianie przykro, gdy czytam Twoje słowa pod adresem CoolCaty :(. Nie po raz pierwszy walisz na oślep, potem jak ochłoniesz wszystkich przepraszasz i uważasz, że sprawy nie było. Może dla Ciebie nie ma, ale dla tych, których świadomie (jak sama napisałaś) obrażasz - wg mnie jest. Nie wiem, ile masz lat, ale sądząc po tym, że jesteś mężatką to jesteś osobą co najmniej pełnoletnią, a zachowujesz się jak rozhisteryzowana nastolatka. Może i zrozumiałabym zarzuty, ale forma, w której je przedstawiasz jest nie do przyjęcia dla osoby dorosłej i na jakimś poziomie :roll:. To nie jest dobry zwyczaj - odreagowywanie na innych swoich stresów, bo akurat pasują Ci do roli chłopca do bicia. Zastanów się trochę następnym razem.

O co masz pretensje to CoolCaty ? Że trafił do ciebie kot, który wymaga szczególnej troski i opieki ? Wiedziałaś o tym. Nawet nie mając super wiedzy weterynaryjnej chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że schronisko to nie luksusowy pensjonat, a zwierzaki przebywające tam najczęściej nie są okazami zdrowia. Gdyby była zdrowa i w dobrej formie, to dziewczyny tak rozpaczliwie nie szukałyby dla niej domu. Wyniki badań, jak na kota po takich przeżyciach i w takim stanie nie były złe. Nie było w nich nic, co dałoby CoolCaty podstawy przypuszczać, że jest to kot zaraźliwie czy śmiertelnie chory. Anka zrobiła badania, oceniła jej stan jako kwalifikujący się (przy zachowaniu wszystkich środków ostrożności) do oddania jej pod czyjąś opiekę, a reszta to była Twoja decyzja i Twoje ryzyko.
Że nie odbierała telefonu ? Że nie oddzwoniła ? Można oddzwaniać na każdy telefon jak kontaktuje się z Tobą kilka osób dziennie. Do CoolCaty dzwonią codziennie dziesiątki ludzi. "Wiszą" na niej telefonicznie i mailowo niemal bez przerwy jej pacjenci lecznicowi, znajomi pacjentów, dziewczyny ze współpracujących z nią fundacji prozwierzęcych i połowa łódzkich miauowiczów itp. itd. Doba musiałaby mieć 24 godziny, żeby im wszystkim odpowiedzieć, odpisać itp. Poza tym CoolCaty nie była Twoim jedynym łódzkim kontaktem, mogłaś zadzwonić np. do Ruru i poprosić o pomoc w dobijaniu się do CC. Mogłaś napisać na wątku, że masz kłopot w skontaktowaniu się z nią, ktoś by pomógł, w ostateczności nawet podjechał do lecznicy. Karma na którą wybrzydzasz, to jak znam Ankę to była wyprawka od niej, z którą zapłaciła z własnej kieszeni. Zarzucać osobie, która tyle własnych funduszy (nie mówiąc już o pracy i czasie poświęconym na ich rzecz) przeznacza na pomoc potrzebującym zwierzakom, że pożałowała Ci kilku strzykawek, jest tak obraźliwe, że po prostu brak mi słów.
Życzę Ci, abyś nigdy za to co robisz z sercem i w dobrej wierze nie musiała łykać tak gorzkich pigułek, jak ta, którą teraz tak niesprawiedliwie CoolCaty serwujesz.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 28, 2010 14:13 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

Mnie też zrobiło się przykro.
Nie znam drugiego weterynarza, który tak pomagałby bezpańskim zwierzakom.

Mam nadzieję, że Lola wydobrzeje, cieszę się, że je,napisałaś, że to koniec kwarantanny, ja bym na Twoim miejscu jeszcze kicię poizolowała od innych kotów, dopóki nie będzie na tyle silna, że będzie można ją odrobaczyć, zaszczepić może nawet (jeśli Twoje koty wychodzą, to może jest ryzyko przywleczenia czegoś do domu, jakiegoś wirusa, który im zdrowym, szczepionym nie zaszkodzi, a Loli mógłby). Zresztą izolacja to także ochrona Twoich kotów, co by było gdyby Loli wyszła np. grzybica, to nie groźna dolegliwość, ale leczy się ją taniej u jednego niż u kilku kotów.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto wrz 28, 2010 14:59 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

Miałam się nie odzywac, ale się nie da...
To, co piszesz niebieskawck - to jest już naprawdę przesada.
Podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisała pisiokot.
Sorry, ale napiszę to, co miałam napisac już wczweśniej...
Nie wiem do jakich weterynarzy chodzisz, ale dziwi mnie, że nie powiedzieli, że Twoi wychodzący rezydenci są dla Loli większym zagrożeniem niż ona dla nich była kiedykolwiek.
Że nie powiedzieli Ci, że z FIP-em czy białaczką mogą się zetknąć na ulicy za rogiem. Jak i z milionem innych chorób. Codziennie.
Nie wiem o co masz pretensje do CoolCaty. I czemu Ją obrażasz w tak jawny i wrogi sposób.
Wierzyc mi się nie chce, że można być tak niesprawiedliwym i tak niewdzięcznym...
Szkoda...

I jeszcze jedno.
Wiem, że robisz wszystko, by pomóc Loli i otaczasz ją najlepszą opieką.
Wierzę, że Twoi weci też robią wszystko aby Lolę wyleczyć.
Ale jakbyś się poczuła, gdyby ktoś nagle odwrócił sytuację i zaczął pisać, że Lola nie ma dobrej opieki weterynaryjnej, bo przecież miała oczko a je straciła - nie wiadomo dlaczego... Pewnie weci popełnili jakiś błąd, zaniedbali, źle leczyli... itd... :?:
Nikt tak nie pisze, bo wszyscy ufają i wierzą, że chodzisz z Lolą do dobrych lekarzy i oni robią wszystko, by jej pomóc.

Proszę - pomyśl zanim napiszesz o kimś źle.
Bo napadłaś na kogoś, kto na to absolutnie nie zasłużył.
I przy okazji - zrobiłaś przykrość wielu osobom, które zawdzięczają CoolCaty zdrowie, a często i życie swoich futrzanych podopiecznych... :(
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23788
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 28, 2010 16:36 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

CoolCaty robi codziennie dla wielu kotów więcej, niż np. ja w ciągu calego roku. Przez jej ręce przechodzą koty z jej lecznicy, ze schroniska, z "akcji" jak choćby Boguszyce. To wspaniale, że dla Ciebie Lola stała się taka ważna, że poświęcasz jej tyle czasu i uwagi, ze dajesz jej miłość. Wszyscy są Ci za to wdzięczni. Ale pomyśl, dla weterynarza, nawet tak wspaniałego i oddanego zwierzętom jak CoolCaty (Kociarz Roku 2008), Lola jest jednym z pewnie kilkudziesieciu przypadków, jakie dziennie wymagają pomocy. I dlatego dodzwonienie się do CoolCaty poza lecznicą jest raczej nierealne, bo dzwoni mnóstwo osób, drugie tyle pisze maile czy prosi na róznych forumowych wątkach o pomoc, informację, wskazówki. Jesli coś w zaleconej terapii było niejasne, trzeba było napisac na wątku, na pewno dziewczyny by pomogły, bo codziennie odwiedzają lecznicę, w której pracuje CoolCaty, albo spotykają ją w schronisku.
Smutne to, ze CoolCaty za wszystko, co robi dla zwierząt, spotkały takie przykre słowa.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69417
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 28, 2010 17:09 Re: LOLA..nim będzie za późno...powolutku lepiej i lepiej:)

Chyba dziewczyny jestescie za lagodne.
Ja nie zamierzam juz dyskutowac z osoba ktorej wydaje sie byc pepkiem swiata i zachowuje sie jak rozkapryszona jedynaczka.

Zal mi tylko Anki ze za swoje serce i poswiecenie ktos jej poprostu strzelil w pysk.
Bo chyba tylko nie znajac Ani i tego co robi dla zwierzat mozna napisac cos takiego.
Nie nawet chyba wtedy tez nie.

Juz dawno moglaby miec swoj wypasiony i drogi gabinet i jezdzic na Bahamy a nie za darmo leczyc jakies "parszywce" i wydawac swoje ostatnie pieniadze na jakies wyprawki.



Co do Parszywcow zeby ktos mi nie zarzucil, mam takie bidy na tymczasie i bardzo je kocham.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: noora i 751 gości