
















Kciuki trzymać nam pozostaje i czekać...
A teraz o Loli


Wczoraj po 21ej poszłam ją utulić, ogrzać własnym ciałem i uspokoić troszkę. Wziełam ją 'na klatę' i przykryłam nas kołderką, bez protestów z jej strony, uzyskałam efekt i...ocknełam się tak po 1ej w nocy

Na resztę nocy schowałam ją do kontenerka dla jej bezpieczeństwa

Rano był u nas wet(sponsorka nie szczędząca finansów




Jutro rano wet przyjedzie jeszcze na powtórkę z kroplówką.
Lola znosi sytuację spokojnie, na pewno ułatwia jej to własny pokój, w którym czuje się bezpiecznie, wśród znajomych zapachów.
Zjadłam w jej towarzystwie śniadanie i podstawiłam pod nosek odrobinę tuńczyka i polizała



Nie ma siły by jeść ale odruch jest

Podałam jej do pysia troszkę pasty i wody strzykawką (kroplówka nie zastąpi podawania do ustnego) utuliłam, wymiziałam

Na zaistniałe okoliczności jest dobrze

Sama czekam na małżona (największego mego zwierza),który za chwilę powinien się pojawić po trzytygodniowych wakacjach. Wsparcie psychiczne bardzo potrzebne




No i próbuję ogarnąć bajzel, którym odwdzięczają się moi rezydenci za ograniczoną od tygodnia uwagę


usprawiedliwiam ,więc moją prawdopodobną nieobecność na formu

pozdrawiam
Ania