wyglada z nim ( a raczej bez niego) uroczo. mam nadzieje ze to już koniec kłopotów. jeszcze chce jej zbadać krew, bo dosc duzo pije. W sumie młoda kotka, no ale...troszke ma za sobą.
Dziekuje ogromnie Ryb-ce za kase na szczepienie (50 zł). Mamy sie pojawić u weta w przyszły piatek.
wczoraj z ogonka Wiesi zostaly wyciągniete szwy, sama Wiesia została zaszczepiona i miala obciete pazurki. Pierwszy raz w życiu pedicure nie spodobało się zbytnio, moze Wiesia liczyła na tipsy
Narazie nadal obserwuję reakcje na ogonek, podaje krople od Ryśki i czekamy...zdarzyło sie kilka ataków, ale tak po ciuchutku to powiem że jest lepiej
coprawda wczoraj Wiesia dość mocno wylizywała i troszke podgryzała kikutek, ale bez warczenia, bez takiej agresji jak wczesniej..i bardzo szybko odpusciała i zajeła sie myciem innych części ciała
Wiesia po amputacji ogonka czuje sie świetnie. Amputacja rozwiazała kłopot wygryzania i atakowania ogona. Teraz Wiesia ma fajną ofutrzoną "kućkę".
Czasami zdarza sie ze ją nerwowo wylizuje, ale to bardzo sporadyczne akcje. Natomiast nie ma już zadnego warczenia, syczenia. Ogólnie Wiesia się uspokoiła, mozna ją spokojnie zabrać na ręce, wygłaskać od czubka głowy aż do "kućki". Wczesniej na dotyk w tylnych czesciach grzbietu reagowała nerwowo. Także te dziwne dreszcze, co Agn wie o jakie chodzi, nie pojawiaja się ilekroć pogłaszcze Wiesie.
Koteczka własciwie szuka domu, jest gotowa do wyjazdu. Wysterylizowana, odrobaczona, zaszczepiona. I taka smutna...bo siedzi biedulinka sama w pokoju i czuje się samotna.
Kłopot mam natomiast z Zajączkami....dziczeją...boją się człowieka, oddaja sie od niego coraz bardziej. Już raz rozdzielałam je, Zdzisia mieszkala w osobnym pokoju, juz mnie witała, podbiegała z ogonkiem w górze, wskakiwała na kolana...teraz totalny regres...to efekt tej ilosci kotow, braku czasu....
chyba znowu je rozdzielę...żal mi starsznie, bo one się tak slicznie bawią razem, skaczą, dokazują, śpią razem....
dałam wczoraj Zdzisie do osobnego pokoju i... pól nocy kotunia łaziła po mnie, mruczała, domagala sie głasków i miziania. Na kici kici odpowiadała miau miau. Nie ten kot
Strasznie mi żal, bo kilkakrotnie nawoływała siostrę tudzież innego kota....ale one nie mogą być razem...gdybym miała możliwość inaczej pogrupować koty to moze..tak żeby Zdzisia i Czesia byly w pokoju z bardzo proludzkimi kotami jak moje przedszkole na górze...ale akurat sie tak złozyło że są w pokoju też z nieśmialkami jak Tajfunik i Pampelka....