111janina pisze:Beata,
odnosnie zdjec psa,
mnie sie wydaje, ze ten pies nie wyglada na chudego, bardziej na wyleknionego, moze byl bity?
My mielismy raz taki przypadek, mieszkalismy jeszcze w innej dzielnicy miasta, wynajmowalismy domek z ogrodkiem (ale rosla tam tylko trawa) i jednego letniego wieczoru mielismy otwarte drzwi wejsciowe i nieoczekiwanie pojawil sie w nich pies, duzy, moze labrador? juz dokladnie nie pamietam.
Wszedl zachecony przez nas, jedlismy wlasnie kolacje w kuchni, poczestowalismy psiaka tym co jedlismy, zjadl i polozyl sie pod stolem.
Za chwile slyszymy samochod przejezdzajacy kilkakrotnie nasza ulica (a to uliczka boczna, malo uczeszczana) a potem nawolywania.
Okazalo sie, ze to wlasnie wlasciciel szuka w panice psa ktory ulotnil mu sie z obejscia domowego.
Panika bo;
kazdy pies jest tu (musi byc) rejestrowany i czipowany (kot - na zyczenie),
nie moze przebywac po za "ogrodzeniem" bez opieki,
moze wtargnac na ulice, n.p. i spowodowac kolizje drogowa.
Za niedotrzymanie tych warunkow , jesli pies przebywa bez wlasciciela, jest dotkliwa pieniezna kara.
Wlasnie ta dotkliwa kara wyeliminowuje, moim zdaniem, problem walesajacych sie psow.
Brak tego zjawiska, jak i bezdomnych i glodujacych zwierzat w ogole czyni zycie ludzkie szczesliwszym, przynajmniej tych ludzi, o ktorych mi chodzi i ktorych szanuje.
No i właśnie w cywilizowanym świecie tak jest, nie ma bezdomnych zwierząt. Niestety w Polsce jest inaczej i masz rację, że kary za znęcanie, wyrzucenie zwierzaka z domu powinny być tak wysokie żeby taki właściciel to dotkliwie odczuł. Ja to bym zamykała takich w schronisku właśnie dla zwierząt, w małej i zimnej klatce. Ale to tylko takie moje marzenie. Rzeczywistość jest okrutna a właściwie to ludzie są bezduszni - bez serca.











