Ależ w Zochcinie była piękna noc o 4! Zagwieżdżone niebo i totalna cisza, tak że było słychać szum każdego listka....
Koty postanowiły się z nami przywitać dopiero o świtaniu, więc pierwszą godzinę po przyjeździe poświęciliśmy na krótką drzemkę. Gdy koty już się pojawiły, złapała się najpierw bura (chyba)koteczka z białymi skarpetkami, a następnie czarny (chyba)kocurek - brat(?) Tycinków

.
Na wszelki wypadek nastawiliśmy klatkę łapkę, po czym zostaliśmy zaproszeni na kawę - smakowała przepysznie po tym mroźnym poranku!
Z przyjemnością nakręcaliśmy sceny wypuszczania kotów - Dzikie Spojrzenia I i II oraz Duży, Zły i Groźny pobiegli przed siebie w te pędy, chociaż II podejrzewał podstęp i nie chciał na początku w ogóle wyjść. Tycinkowie oddalili się spokojnym krokiem, a Buba - Buba wcale nie chciał wychodzić!

. Kikuni też nie bardzo się spieszyło.
Ledwie wróciliśmy pakować kontenerki, okazało się, że klatka-łapka jest znowu pełna! Złapał się do niej... Buba. Zdecydowanie nie chciał się z nami rozstawać

.
Ogromne podziękowania dla Piotrka, który zgodził się poprowadzić samochód na tę brawurową wyprawę. Byłyśmy pod wrażeniem, jak niesamowicie sobie radził ze zmęczeniem po tak długiej jeździe o tak nieprzyzwoicie wczesnej porze

.
Zdjęcia kociastych już wkrótce!
