
Moderator: Estraven
kya pisze:Przykre.... ale widac tak mialo byc ,byc moze gdyby ktos go wzial 2 dni wczesniej tez by umarl ale nie moze pani mowic ,ze zaluje ze go nie zabrala bo chyba trudno ryzykowac zycie 20+ kotow dla jednego. Ja mam malucha w domu ale przyznam ,ze nie szukalam i nie bede szukac jego rodzenstwa .Jesli maja przezyc to przezyja...
Skoro zostal jeden maluch to moze jest silniejszy i moze wlasnie jego warto ratowac?
Nifredil.Przepraszam czy ja dobrze zrozumialam?Co to znaczy w dobrym stanie?pamietam że od czwartku, kiedy pierwszy raz tam bylam, walczylam chociaz o DT dla niego.Ty chyba też?Kiedy Agiss widziala brak jakichkolwiek szans, tez chciala zaryzykowac umieszczajac Maluszka w osobnym pokoju. WIELKIE DZIĘKI AGISS.Przykro mi że za pożno. A ten dobry stan to co oznacza?To że maluch 7 tygodniowy z kk je bo za wzselką cenę chce przeżyć! To znaczy że jego stan i warunki w jakich żyje umożliwiaja prawidłowe leczenie i dojscie do zdrowia?Albo ktos tu nie czyta mioch postow albo wnioski sa zupelnie nie trafne. Piszecie Dziewczyny o ryzyku zwiazanym z bezpieczenstwem moich 20 kotow w mieszkaniu. To znaczy co?Mam oczy zamknąc na cos takiego pomimi że kociaki nie rodza sie z mojej winy, bo to nie moja kotka?Mam pojsc swoja droga dalej.Tak jakby nic sie nie stalo?A czy nikomu do glowy naprawde nie przyszlo że ryzyko jest zawsze. I ze ja mam oczy i uszy na wszystko otwarte i sama potrafie ocenic granice tego ryzyka, czy mogę czy nie. Od prawie 10 lat zajmuje sie kotami. Sa cześcia mojego życia. Sa czastką mnie samej.mam koty w domu to fakt. Ale częśc tych kotow tj.1/3 sa zaszczepione. Czesc tzn1/3 wogóle szczepione nie beda bo sa stare i swoja odpornosc juz dawno nabyly. Nawet Weta mowila ze nie ma sensu ich szczepic. A generalnie koty w domu oprocz zasmarkanego Kacperka sa ostatnio bardzo malo skłonne do lapania kk, co moze poswiadzcyć nawet moja Weta ktora od dawna nie widziala żadnego mojego domowego kota z kk. Bylam u niej tylko z kociakami co byly na tymczsie. Czy sadzicie że te Kociaki, ktore juz maja Nowe Domy nie mialy kk jak do mnie trafily?Zawsze jest jakieś ryzyko. Taz mam osobny pokoj i moglam zaryzykowac, a teraz tego szczerze żaluje. Co dziennie karmie ogromna mase kotow.130 sztuk. Czy przebywanie z nimi to nie jest ryzyko?Moze trzeba to napisac na innych wątkach, gdzie dziewczyny ratuja naprawde ogromne ilosci kocich żyć i tez maja po kilkanascie albo i lepiej kotow w domu.Czy to że każdemu jest teraz bardziej lub mniej przykro cos zmienia dla tego kociaka???????Kya pisze że nie chodzila i nie szukala rodzenstwa tego kociaka. A może to dlatego bo byl tylko jeden?A co by bylo gbyby w tym silniku siedzialy dwa?Chyba nie wzielabys tylko jednego. A czy zamkniecie w drugim pokoju daje 100 % pewnosc że nie przeniesiesz zarazkow na rękach czy na ciuchach do pokoju gdzie sa Twoje zdrowe koty??????Naprawde sie martwie Dziewczyny. Chcialabym aby ten wątek slużyl nie tylko dyskusjom na temat ryzyka i organizowaniu jedzenia dla kociakow ale rownierz realnej pomocy kiedy istnieje zagrożenie życia. To chyba tyle zaraz napisze co dzis udalo mi sie zrobić. Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie!!!!!Agiss!Jeszcze raz Wielkie Dzięki za SERCE!!!!!!!!!nifredil pisze:kya pisze:Przykre.... ale widac tak mialo byc ,byc moze gdyby ktos go wzial 2 dni wczesniej tez by umarl ale nie moze pani mowic ,ze zaluje ze go nie zabrala bo chyba trudno ryzykowac zycie 20+ kotow dla jednego. Ja mam malucha w domu ale przyznam ,ze nie szukalam i nie bede szukac jego rodzenstwa .Jesli maja przezyc to przezyja...
Skoro zostal jeden maluch to moze jest silniejszy i moze wlasnie jego warto ratowac?
i tutaj się zgadzam.. Pisała Pani że on nył w dobrym stanie. Czasami praktyczne myślenie musi wygrać z tym emocjonalnym....
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 221 gości