Katarzynka01 pisze:megan72 pisze:Dlatego dobrze przebadać mięso (też ci, którzy mają w lodówie, niepodane kotom), w prywatnym labie na wspomniane toksyny i wirusa.
Jakoś w badania z PIW trudno mi będzie uwierzyć.
A jak po Polsce rozeszła się skażona pasza, ziarno to dopiero będzie bal.
Ale najpierw badania, a potem zalecenia.
Nie przesadzaj. W takim wypadku wszelkie badania można podważyć, nie istnieje nic wiarygodnego. Najlepszym przykładem są szczepionki na covid, w coś trzeba wierzyć bo inaczej oszalejemy
Wiesz, i Państwowa Inspekcja Weterynaryjna, i Państwowy Instytut Wet podlegają Ministrowi Rolnictwa. Ja mam średnie zaufanie do obecnego rządu i sprawności, z jaką zarządza państwem. Dużo lepiej bym się czuła, gdyby takie badania równolegle były wykonane w niezależnym labie. Wiele było doniesień o braku kontroli nad artykułami dla przemysłu rolnego, które wjeżdżały do Pl. A jak to nie grypa, a tak naprawdę toksyny w paszy? Jestem laikiem, i nie umiem stwierdzić, czy toksyny (jeśli były w paszy), które nie zabiły drobiu, mogą zabić kota. I oczywiście, że nie mam wiedzy, jakie badania zlecać, by miały sens. Które parametry mają określone normy. Taki a taki poziom w mięśniach jest toksyczny. Bo jak norm nie ma, to sobie badania na wszystko można zlecić, tylko wyniki do niczego się nie przydadzą. Z wirusem łatwiej, bo w ogóle nie powinno go tam być. Jest? to winny producent, importer czy ferma. i już. Ale, co jeśli wirus był (jak u tych zdrowych kotów z artykułu prof. Frymusa) a przyczyna śmierci była inna? Dowiemy się?
Po imporcie respiratorów, maseczek - nie sądzę. A jeśli to substancja, która powoli zatruwa ludzi? Np. tych, co chlebek często jadają - bo prawdziwym problemem było ziarno?
Trzeba czekać i tak póki co. Zobaczymy, co wymodzą.